Asystent Google po polsku zrewolucjonizuje marketing? [opinie]

Asystent Google po polsku zrewolucjonizuje marketing? [opinie]
Jak wprowadzenie Asystenta Google w języku polskim wpłynie na działania marketingowe w 2019 roku? Z jakimi wyzwaniami dla agencji i marek to się wiąże?
O autorze
12 min czytania 2019-01-22

>>> Zmiana komunikacji marki Gillette – dlaczego reklama „The Best Men Can Be” rozjuszyła mężczyzn? [opinie]
>>> „Jedz ostrożnie” – kontrowersyjna kampania AMS dzieli odbiorców [opinie]

>>>Trendy 2019 wg ekspertów The Chartered Institute of Marketing

>>> Podsumowanie roku 2018
>>> Piwo na bazie bakterii z waginy – marketingowy eksperyment czy przepis na sukces? [opinie]

W połowie stycznia br. Google uruchomiło polskojęzyczną wersję swojego Asystenta. Jego celem jest ułatwienie komunikacji użytkowników z urządzeniami i pomoc w codziennych zadaniach, m.in. w interakcji z wyszukiwarką Google czy usługami firm trzecich. Równocześnie Google uruchomiło platformę Actions for Google, w ramach której marki mogą integrować swoje usługi z Asystentem poprzez tworzenie dedykowanych akcji.

Czy wprowadzenie Asystenta Google w języku polskim jest ogromną rewolucją, która istotnie wpłynie na działania marketingowe? Przed jakimi wyzwaniami staną agencje i marki? Swoimi opiniami dzielą się Monika Mikowska z Mobee Dick, Marcin Woźniak z LiquidThread, Mikołaj Machowczyk z K2Bots.AI, Krzysztof Janosiewicz z SEMPAITomasz Lipiński, dyrektor marketingu PizzaPortal.pl.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Monika Mikowska
CEO Mobee Dick

Słuchaj podcastu NowyMarketing

(Muszę to powiedzieć ;)) A nie mówiłam! Dokładnie rok temu zapowiadałam, że Asystent Google doczeka się polskiej wersji językowej jeszcze w 2018 roku. Do szerokiego grona testerów faktycznie trafiła w grudniu 2018 r., a do wszystkich – w ubiegłym tygodniu.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Co czeka nas w 2019 roku? Zmiana mindsetu.

Z rozmów, które w zeszłym roku prowadziłam z managerami w dużych polskich firmach wynikało, że konieczność zajęcia się tym tematem odkładają na przyszłość – na „za kilka lat”. Ostrzegałam, że to o wiele za późno – myśleć o tym trzeba było już przynajmniej od roku, jak również wiedzieć, jakich kompetencji potrzeba do przygotowania umiejętności dla Alexy, czy jak zintegrować swój system z głosowym ekosystemem Google’a. Nie wspominając o tym, że obowiązkowo trzeba pozycjonować swoją stronę internetową dla wyszukiwań głosowych. Dlatego teraz potrzeba kilku miesięcy, aby wszyscy zrozumieli, że „to już”, a potem zaczęli nabywać (samodzielnie lub z rynku) nowy zestaw umiejętności i wiedzy w adaptowaniu swoich produktów i usług do technologii obsługiwanych głosowo.

Przy tej okazji zaobserwujemy wysyp nowych agencji, które będą razem ze swoimi klientami się tego uczyć. Zobaczymy dużo eksperymentalnych wdrożeń i kampanii, z których tylko niektóre będą udane. Następnie – po około 3 latach – korzystanie z technologii zarządzanych głosem stanie się tak naturalne i oczywiste dla użytkowników, że najbardziej oporni marketerzy będą musieli skapitulować i w końcu będą robić to profesjonalnie.

Pojawienie się Amazon Echo w listopadzie 2014 roku rozpoczęło o wiele większą rewolucję niż pojawienie się pierwszego iPhone’a w 2007 roku. Ma ona bowiem nieodwracalny wpływ na zmianę naszych oczekiwań wobec sposobu, w jakim technologia ma służyć człowiekowi. Powiedzieć komputerowi o swojej potrzebie jest o wiele łatwiej i szybciej niż wyklikać ją w serwisie internetowym.

Obecnie Asystent Google w języku polskim dostępny jest na telefonach i zegarkach z systemem Wear OS. Spodziewam się, że za kilka miesięcy będzie dostępny na Google Home. Co czeka nas w latach kolejnych? Popularyzacja smartgłośników w Polsce. Gruntowna zmiana w wyszukiwaniu, korzystaniu i kupowaniu produktów i usług. Wykształcenie nowych nawyków – w przypadku popularyzacji voice commerce (zakupów za pomocą głosu) tracić na znaczeniu będą… kolory i kształty, dzięki którym rozpoznajemy ulubione produkty, ponieważ nie będziemy potrzebowali ich widzieć, aby je kupić w internecie. To dopiero wyzwania dla marketerów!

Trzymam kciuki za sprawne dogrywanie umów licencyjnych pomiędzy Google a dostawcami usług w Polsce – np. z platformami zakupowymi, sklepami internetowymi, dostawcami jedzenia, przewoźnikami. Integracja z lokalnymi usługodawcami to czasochłonne przedsięwzięcie, a od tych partnerstw zależy powodzenie Google Home, który również będzie obsługiwany głosowo w języku polskim. Polski Asystent Google na telefonach to rozgrzewka.

Marcin Woźniak
communication strategy director, LiquidThread (Publicis Media)

Wpływ Asystenta Google na działania marketingowe

Myślę, że asystenci głosowi będą szybko zyskiwać na znaczeniu i to będzie ciekawy rok dla marketingu. Z jednej strony asystenci odpowiadają na rosnące tempo życia konsumentów (multitasking) i wpisują się w ich dotychczasowe nawyki – rozmowa z asystentem nie jest interfejsem, którego trzeba się uczyć, intuicyjnie wiemy jak się z nim skutecznie komunikować. Z drugiej strony, mamy strategie gigantów promujących swoją usługę i powiązane z nią urządzenia. Już teraz, według badań, które przeprowadziliśmy w Publicis Media, 28% Polaków deklaruje, że używa komend głosowych w swoim telefonie, a ponad połowa (52%) deklaruje, że będzie korzystać z asystenta, gdy będzie on już dostępny. Interaktywne głośniki to na razie nisza, 8% Polaków deklaruje posiadanie takiego urządzenia. Śledząc dane sprzedażowe na allegro.pl widać jednak coraz większe zainteresowanie. Na razie to sprzęt dla trendsetterów, większość konsumentów jeszcze nie zna zalet posiadania takiego urządzenia. W końcu głośniki będą dostępne oficjalnie, konsumenci poznają ich możliwości i penetracja na pewno wzrośnie.

Asystenci głosowi to nowa platforma łącząca konsumentów z markami. Jednak to nie jest typowe środowisko reklamowe, tu nie ma przerw na reklamę. To przestrzeń do budowania doświadczeń marki z konsumentem. Dostaje on dodatkowy kanał dostępu do (najchętniej darmowych) usług. Szuka tego, co będzie użyteczne, co da mu rozrywkę. Marketerzy muszą tu podążać za potrzebami konsumenta, szukając momentów, w których mogą mu pomóc. Czy to w domu podczas gotowania, czy samochodzie, gdy nudzimy się w korku, czy wszędzie tam, gdzie mamy przy sobie telefon.

Choć obecnie na rynku jest zaledwie kilka firm, które potrafią tworzyć jakościowe akcje pod asystentów głosowych, to w niedalekiej przyszłości przygotowanie własnej kampanii nie będzie barierą dla marketerów. Tak było z aplikacjami mobilnymi czy chatbotami. Najpierw tworzenia akcji podejmą się odważniejsi marketerzy, którym zależy, aby być na czasie i przeprowadzić głośną, innowacyjną kampanię, ale także, aby testować i zdobyć doświadczenie, które w przyszłości zaprocentuje. Po nich wejdą kolejne marki, których managerowie nie będą chcieli czekać, aż działania konkurencyjnych marek staną się rekomendowanymi przez asystenta.

To, co zawsze będzie w cenie, to pomysł na wykorzystanie potencjału asystentów i umiejętność projektowania pełnego, pozytywnego doświadczenia konsumenta z marką, który nie byłby tylko kopią funkcjonalności oferowanych w innych kanałach, jak np. chatbot.

Asystent Google po polsku jako wyzwanie dla agencji i marek

Rozmowa to bardzo, hmm… ludzki interfejs. Użytkownik słyszy po drugiej stronie głos asystenta, używającego konkretnego języka, mającego swój styl wypowiedzi i charakterystyczne zwroty. Asystent ma osobowość! Brand manager też musi pomyśleć o tym, jak jego marka będzie odbierana przez użytkowników. Jaki powinna mieć głos, czy ma być poważna, czy zabawna. Osobowość marki nigdy wcześniej nie miała okazji mieć tak namacalnego zastosowania w komunikacji marketingowej.

Drugim elementem koniecznym, aby nasza akcja odniosła sukces jest jej właściwe wpisanie w dzień życia konsumenta. Marketerzy muszą teraz bardzo dobrze znać zachowania i motywacje swoich klientów. Dorzucanie produktów do listy zakupowej, gdy patrzymy na pustą lodówkę – super. Bez takiego uzasadnienia nasza akcja nie ma szans być wywoływana.

Od strony agencji ważne jest, aby dobrze zrozumieć specyfikę tego kanału i nie rekomendować rozwiązań, które może fajnie brzmią w prezentacji i pasują do marki, ale nie przynoszą użytkownikowi żadnej wartości. To wymaga od agencji dużo pracy analitycznej i badań grupy celowej. Zanim w ogóle dojdzie do developmentu akcji, musimy wiedzieć, dlaczego i kiedy będzie ona wywoływana, co i w jaki sposób powinna dawać konsumentowi, i jak to doświadczenie przełoży się na biznes klienta.

Od strony organizacyjnej konieczne jest wypracowanie nowych kompetencji. Potrzebne są osoby tworzące konwersacje, które z jednej strony wypracowują treść i język, w jakim asystent będzie się komunikował z użytkownikami, z drugiej muszą myśleć programistycznymi ścieżkami i algorytmami rozmowy.

Konieczne jest też nowe podejście do strategii komunikacji, które uwzględni konieczność dokładnego opisania osobowości marek oraz szczegółowego zmapowania codziennych potrzeb konsumentów i pozwoli wykorzystać potencjał asystentów głosowych w ich domach, samochodach oraz smartfonach.

Mikołaj Machowczyk
Partner w K2Bots.AI

Asystent Google po polsku jako wyzwanie dla agencji i marek

1. Jak wyrazić swoją markę, mając do dyspozycji jedynie dźwięk? Marki, które do tej pory nie miały w swoich „brand bookach” spójnie i wyraźnie sprecyzowanego języka, tonality, efektów dźwiękowych, czy muzyki, będą musiały bardzo szybko wzbogacić je o te elementy. Zbudowanie tożsamości dźwiękowej marki będzie wymagane także w innych niż asystent kanałach media mixu. Dobra tożsamość dźwiękowa to taka, na którą składa się charakterystyczna paleta dźwięków i głosów. Dlatego wzrośnie znaczenie rozpoznawalnych lektorów i aktorów głosowych.

2. Jak wpłynąć na algorytm asystenta głosowego, by zapamiętał naszą markę? Konsumenci rzadko w swoim codziennym języku używają nazw marek. Naturalnie mówią „chcę kupić proszek do prania”, nie wymieniając konkretnej nazwy produktu. W tym miejscu pole do interpretacji pozostawiane jest algorytmom asystentów głosowych, które tym samym zyskują moc rekomendacji produktów. W takiej sytuacji mogą dopytać „czy życzysz sobie produkt A czy B?”. Kluczowe dla marketerów będzie znalezienie się wśród tych niewielu dopuszczonych opcji.

Asystent stale uczy się swojego użytkownika, więc przy pytaniu zadanym po raz pierwszy zapamięta wybór konkretnego produktu. Z czasem ta pamięć mocno utrudni nowym markom przebicie się przez mur ustalonych już preferencji zakupowych użytkownika.

3. Jak być pierwszym wyborem asystenta głosowego? Na zadane pytanie asystent głosowy udziela tylko jednej, najlepiej dopasowanej odpowiedzi, w przeciwieństwie do wyszukiwarki internetowej, która dostarcza użytkownikowi kilku stron potencjalnych rozwiązań. O ile synonimem zapomnienia do tej pory była „druga strona na Google”, o tyle – w przypadku asystentów głosowych – podobnie traktowane będzie każde inne niż pierwsze miejsce w pozycjonowaniu.

Kluczowe będzie takie uplasowanie swojej marki w asystentach głosowych, aby wygrywała wyścig o pierwsze miejsce w wyszukiwaniu. Będzie to wymagać od marketerów bardzo skutecznej strategii komunikacji i tworzenia wysokiej jakości contentu na dobrze zidentyfikowane tematy, które będą blisko marki i jednocześnie spełnią wszystkie założenia jej tożsamości dźwiękowej.

4. Pytania do asystenta są częścią niekończącej się konwersacji. Pytania do asystenta nie są zadawane w izolacji. Są częścią jednej, niekończącej się konwersacji, podczas której asystent uczy się swojego rozmówcy. Należy pamiętać, że na kontekst pytania składa się także dotychczasowa interakcja użytkownika z daną marką w innych kanałach komunikacji. Tylko wyczerpująca i trafnie realizująca intencję odpowiedź będzie uznana przez użytkownika za wartościową.

Dla marki kluczem do zbudowania trafnej odpowiedzi będzie integracja i agregowanie danych z wielu źródeł oraz kanałów interakcji. A także sprawne przetwarzanie ich w czasie rzeczywistym.

Integracji będą wymagały informacje produktowe, CRM, dane analityczne, historie interakcji w innych kanałach, big data itp. Wszystko po to, by algorytmy sztucznej inteligencji oraz uczenia maszynowego (machine learning) poznały kontekst i miały z czego budować satysfakcjonujące dla użytkownika odpowiedzi.

Warto pamiętać, że konwersacje dzieją się „tu i teraz”, więc infrastruktura będzie musiała udźwignąć integrację i syntezę ogromnej ilości danych w czasie rzeczywistym.

5. Inna charakterystyka interfejsu niż te dotychczas znane. Inna charakterystyka interfejsu powoduje, że przygotowanie umiejętności i aplikacji dla asystentów głosowych będzie wymagało nowego zespołu, wiedzy i metodyk pracy – innych niż te do tej pory wykorzystywane w działach marketingu.

Ze względu na mniejsze znaczenie strony wizualnej przy pracy z asystentami głosowym dużo mniejszy nacisk kładzie się na rolę art directora / grafika. Na znaczeniu traci tu zarówno CI (identyfikacja wizualna), jak i wszelkiej maści akceptacje, czy testowanie graficznego interfejsu użytkownika. Zyskują zaś umiejętność projektowania osobowości oraz kompetencje copywriterskie i lingwistyczne.

Nadal bardzo ważne będą funkcje analityczne i zapewnienie jakości, choć charakterystyka ich pracy będzie miała inną niż dotychczas specyfikę.

Biorąc pod uwagę silną zależność od języka, będzie trudno raz wyprodukowane umiejętności asystenta głosowego przenosić na nowe rynki.

6. Nieprzewidziane kierunki rozwoju asystentów głosowych. Asystenci głosowi to dziś dla wszystkich nowe rozwiązanie. Konsumenci będą powoli uczyć się, jak z niego korzystać, a my, obserwując ich zachowanie, musimy już dziś przygotować się na wiele zaskoczeń i nieprzewidzianych kierunków ewolucji.

Z góry trzeba nastawić się na dynamiczny rozwój tego, będącego jeszcze w swoim mocno niemowlęcym stadium, obszaru digital marketingu.

Przygotowanie pierwszych umiejętności i aplikacji dla asystentów głosowych będzie pierwszym krokiem do stworzenia strategii obecności marki w obszarze głosowym, ciągłego jej monitorowania i optymalizacji.

Krzysztof Janosiewicz
specjalista ds. SEM w SEMPAI

Asystent Google po polsku jako wyzwanie dla agencji i marek

Kilkuletnie doświadczenie w branży upewnia mnie w przekonaniu, że ludzie korzystający z wyszukiwarki są z reguły leniwi. Zdecydowana większość wyszukiwanych haseł podczas wyszukiwania manualnego to jedynie krótkie, często enigmatyczne i bardzo nieprecyzyjne frazy. Dzięki Asystentowi powinno się to częściowo zmienić. Zdecydowanie mniej czaso- i pracochłonne jest głosowe opisanie danej sytuacji lub zagadnienia. Dlatego prawdopodobnie pojawi się coraz więcej „długich ogonów” w wyszukiwanych frazach. Sądzę, że zwiększy się również ilość unikalnych, a także nielogicznych fraz. Asystent nie zawsze zrozumie to, co użytkownik chce wyszukać.

Dzięki autokorekcie zmniejszy się liczba błędów ortograficznych i językowych w wyszukiwanych hasłach.

Z pewnością nastąpi też wzrost liczby firm zainteresowanych utworzeniem profilu w Google Moja Firma oraz powiązaniem go z kontem Google Ads. Wszystko po to, aby pojawić się na mapach Google i być dostępnych w usługach Google. Przełoży się to na coraz większe znaczenie rozszerzeń reklam, m.in lokalizacji i połączeń w celu zmaksymalizowania prawdopodobieństwa kontaktu lub odwiedzin w punkcie stacjonarnym danej firmy.

Niewątpliwie rozgorzeje jeszcze mocniejsza walka między reklamodawcami o najwyższe pozycje w wynikach wyszukiwań, a co za tym idzie, w części branż nastąpi odczuwalny wzrost CPC.

Asystent Google wspiera zarówno urządzenia z systemem Android, jak i z systemem iOS, a nawet słuchawki. Jednak tryb nasłuchiwania reagujący na „OK, Google” lub „Hej, Google” bez konieczności klikania żadnego z przycisków na urządzeniu działa, póki co, jedynie na systemie Android. To główny powód, przez który będzie pojawiało się zdecydowanie więcej zapytań z urządzeń z tym systemem.

Z jakimi wyzwaniami dla agencji i marek to się wiąże?

Odpowiedź na to pytania ułatwi refleksja nad charakterystyką osób korzystających z Asystenta Google, zatem:

  • W zdecydowanej większości będą to użytkownicy smartfonów lub tabletów.
  • Ich uwaga będzie często w jakimś stopniu ograniczona lub rozproszona. Może to być spowodowane równoległym wykonywaniem innych czynności, takich jak: jazda samochodem, gotowanie obiadu, jogging etc.
  • Mogą nie przepadać za pisaniem na klawiaturze lub być po prostu leniwi.
  • Mogą być to osoby ze słabszym wzrokiem.

Wszystko to powoduje, że ważne jest, aby wyniki wyszukiwania wskazały możliwie jak najdokładniej to, czego konkretny użytkownik w danej chwili szuka, a przy tym kierowały jak najprecyzyjniej na interesującą go stronę. Nie zmuszając go do żadnych dodatkowych czynności. Mowa tu oczywiście o adresie strony docelowej.

Lakoniczne nagłówki będą bardzo dobrym sposobem na polepszenie klikalności, tzn. wyświetlanie nagłówków jak najbardziej czytelnych i/lub jak najlepiej odzwierciedlających wyszukiwane hasło.

Zawarcie w reklamie CTA (call to action) lub wyróżnika oferty jest również dobrym pomysłem. Dodanie opinii konsumenckich bądź plakietek do konta będzie natomiast strzałem w dziesiątkę.

Jeśli do tej pory korzystaliśmy w kampaniach jedynie ze słów kluczowych w dopasowaniu ścisłym, warto zastanowić się nad wdrożeniem dopasowania do wyrażenia i przybliżonego.

Powinniśmy również zwracać uwagę na wyszukiwane hasła. Ich napływ spowodować może zwiększenie kosztów na części kampanii, przede wszystkich tych obejmujących mobile. Nietrafne hasła przekładać się będą na obniżenie współczynników CTR.

Warto też pomyśleć o utworzeniu dodatkowych list remarketingowych, które będą brały pod uwagę system urządzenia. Na ich podstawie będzie możliwa optymalizacja kampanii w zakresie dostosowania stawek w RLSA (remarketing w kampaniach w sieci wyszukiwania).

Biorąc pod uwagę powyższe punkty, podstawowymi wyzwaniami dla agencji będzie zadbanie o to, aby reklamy były jak najbardziej czytelne i jak najlepiej dopasowane do wyszukiwanych haseł. Wraz z zestawem szerszych dopasowań słów kluczowych i precyzyjnymi URL-ami trzeba będzie zatroszczyć się o to, aby znalazły się na najwyższych pozycjach wyników wyszukiwań. Napływ większej ilości zapytań, często nietrafnych, zmuszać będzie do ciągłego przeglądania raportu wyszukiwanych haseł. Warto zwrócić uwagę i odpowiednio dostosować stawki na listach remarketingowych obejmujących każdy z systemów w kampaniach kierowanych na mobile lub tablet.

Tomasz Lipiński
dyrektor marketingu PizzaPortal.pl

Wprowadzenie Asystenta Google to bez wątpienia ważne wydarzenie, które rzeczywiście może wiele zmienić, ale w kontekście marketingowym jest jeszcze mnóstwo znaków zapytania. Rozwój komunikacji głosowej z aplikacją czy też szerzej – ze sztuczną inteligencją, z całą pewnością usprawni codzienne czynności jak np. sterowanie urządzeniami w domu, szukanie informacji np. o pogodzie, repertuarze kin, rozkładach komunikacji miejskiej, poszukiwanie rozrywki itp. Może się także stać doskonałym narzędziem do edukacji, które w naturalny sposób będzie komunikowało się z dziećmi. To dziś potencjalne pole rozwoju tego narzędzia w Polsce.

Jeżeli chodzi o kwestie marketingowe, musimy jeszcze chwilę poczekać. Nie podzielam optymizmu niektórych komentatorów, którzy wieszczą, że wprowadzenie Asystenta Google to w tej chwili wielka rewolucja i marki muszą się szybko dostosować. Otóż nie muszą. Korzystanie z Asystenta Google np. do zakupów przez internet będzie prawdziwie użyteczne wtedy, gdy będzie on w stanie wykonać operacje w podobny sposób, co człowiek i rozwiązywać pojawiające się problemy (np. różne sposoby realizacji transakcji, procesy, płatności, potencjalne błędy itp.). Mówiąc wprost, jeżeli Asystent ma być asystentem, to oprócz pomocy w wyborze produktu powinien także przejść za człowieka cały proces zakupowy w internecie. Ten, który jest teraz, a nie specjalnie stworzony pod Asystenta, bo takich rozwiązań już teraz na rynku jest kilka. Dodatkowo, dialog z Asystentem nie powinien przypominać rozmów znanych z systemów IVR, ale możliwie jak najwierniej naśladować naturalne formy komunikacji. 

W obecnej postaci Asystent zapewne dobrze sprawdzi się w kwestiach organizacyjnych związanych z powtarzalnymi czynnościami np. umówieniem wizyty u swojego dobrze znanego fryzjera, codziennymi zakupami żywności itp. Może być także wykorzystany przez serwisy służące do zamawiania jedzenia online, takie jak PizzaPortal.pl, za pośrednictwem których klienci najczęściej zamawiają z tych samych restauracji i mają swoje ulubione potrawy. W tym przypadku Asystent w obecnej formie może sobie doskonale poradzić. Dużo większym wyzwaniem będzie poszukiwanie nowych produktów lub usług.

Jest to związane z kolejnymi niewiadomymi, np. rozwiązaniem kwestii tego, które produkty Asystent będzie polecał i dlaczego akurat te. W idealnym świecie powinny to być rzeczy, które są najbardziej dopasowane do preferencji i potrzeb klienta. To z kolei wiąże się z ograniczeniem prywatności ludzi i koniecznością udzielenia Asystentowi dostępów do takich danych jak konto bankowe, strefy po zalogowaniu w sklepach internetowych, konto pocztowe, komunikatory, prywatne rozmowy w domu itp., które umożliwią Asystentowi poznanie tych prywatnych preferencji. Nikt chyba też nie ma wątpliwości, że Google sporo tych danych zbiera, ale nie wszędzie ma jeszcze dostęp. Pytanie czy ludzie będą chcieli takie informacje udostępniać.

Z drugiej strony, jeżeli Google będzie preferował niektóre marki, pojawią się zarzuty o praktyki monopolistyczne, a także zakwestionowana zostanie wiarygodność Asystenta jako partnera w zakupach. Rozwiązania wymaga też wiele zagadnień prawnych np. kto jest stroną umowy w przypadku zakupu przez Asystenta – klient czy Google, skoro to on fizycznie składa zamówienie, kto odpowiada za błędnie zlecone przelewy w banku jeżeli dokona tego Asystent itp. Warto tutaj dodać, że takie użycie Asystenta będzie również wiązało się z dalszą ewolucją technologiczną i połączeniem większości sprzętów domowych w jeden system. Jeden głośnik nie wystarczy. Trzeba pamiętać, że głos to nie wszystko. Ludzie kupują też wzrokiem, czasem dotykiem, a niektórych produktów nie da się porównać głosowo w wygodny dla klienta sposób. Gdyby nie te kolejne wymiary pewnie już dziś nie korzystalibyśmy ze sklepów stacjonarnych. Muszą więc powstać bardziej doskonałe niż teraz procesy, które łączą klienta, Asystenta i jakiś ekran telewizora, telefonu lub futurystycznie patrząc – wyświetlanie hologramów.

Nie mam wątpliwości, że Asystent połączony ze sztuczną inteligencją zagości w naszych domach na stałe, pomagając w codziennych sprawach. Pojawią się nowe rozwiązania reklamowe. Będzie to także duże wyzwanie dla marek, szczególnie tych nowych na rynku. Wzrośnie znaczenie świadomości marki, a jej budowanie może być znacząco utrudnione przez rekomendacje Asystenta. Wymusi to poszukiwanie nowych, niestandardowych sposobów dotarcia do klienta.