Influencer z misją: Szafa Sztywniary

Influencer z misją: Szafa Sztywniary
Jak powinien wyglądać dziś influencer marketing? Bohaterami naszego cyklu są osoby działające w mediach społecznościowych, które wykorzystują swoje kanały nie tylko do promocji produktów, ale także do edukowania i przekazywania wartościowych treści. Tak działa Joanna prowadząca Szafę Sztywniary.
O autorze
4 min czytania 2021-09-06

Kiedy pojawiłaś się po raz pierwszy w przestrzeni internetowej i jak wyglądały początki Twoich działań?

W 2007 roku założyłam bloga Szafa Sztywniary, na którym pokazywałam zdjęcia swoich zestawów ubrań. Byłam jedną z pierwszych „szafiarek”. 

W którym momencie poczułaś, że chcesz się poświęcić działalności internetowej, pracy influencerki?

Nie było takiego momentu. Po prostu moja internetowa działalność powoli się rozkręcała i zmieniała: najpierw blog, potem Facebook, a obecnie głównie Instagram (szczególnie stories). W sumie nie wiem, czy sama określiłabym to, co robię, jako „pracę”. Raczej hobby, które czasem przynosi finansowe korzyści.

Jakie treści znajdziemy dziś na Twoim profilu?

Zawsze mówię, że prowadzę profil typu „mydło i powidło”. Jest na nim wszystko to, co mnie aktualnie interesuje, bawi, czasem wkurza. Pokazuję ciekawe miejsca w Krakowie. Polecam filmy i seriale. Promuję ubrania z drugiej ręki (pod stworzonym przez moją społeczność hasztagiem #zdrugiejszafy jest już ponad 40 000 zdjęć na Instagramie!). Pokazuję fajne produkty polskich marek. Przed wyborami namawiam do głosowania i wyjaśniam sprawy organizacyjne (np. co zrobić, żeby zagłosować poza miejscem zameldowania).

Ostatnio również zachęcam swoje obserwatorki do szczepienia przeciw Covid (policzyłam i od kwietnia do sierpnia opublikowałam na ten temat ok. 500 kafelków stories). Ponieważ niedawno miała miejsce mała afera w związku z promocją szczepień przez influencerów, jeszcze raz podkreślam, że nikt mi za to nie płaci.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Czy swoje kanały prowadzisz samodzielnie, czy ktoś Ci w tym pomaga?

Czasem muszę kogoś poprosić o zrobienie mi zdjęcia, ale poza tym wszystko robię sama.

Z jakimi markami najchętniej współpracujesz? Którą dotychczas zrealizowaną współpracę doceniasz najbardziej/wspominasz najlepiej?

Najchętniej współpracuję z markami, które znam, lubię i od dawna korzystam z ich produktów czy usług. Oczywiście współpracuję też z takimi, których wcześniej nie znałam, ale pod warunkiem, że pasują do mnie i mojego profilu.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Bardzo dobrze wspominam współpracę z Malmö, w ramach której mogłam zwiedzić miasto i podzielić się wrażeniami z obserwatorkami (dokładnie tak samo jak to robię przy każdym innym prywatnym wyjeździe).

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Myślę, że fajnie wyszły też nasze działania z Allegro promujące ich dział z ubraniami z drugiej ręki (z którego sama korzystam i wcześniej wielokrotnie o tym wspominałam).

Idealnie dopasowana do mojego profilu była ostatnia akcja z HBO GO, w której polecałam moje ulubione seriale z tej platformy (co i tak robię na stories regularnie).

Jednak prawdziwym czarnym koniem okazała się moja współpraca na stories ze sklepem north.pl, który sprzedaje części do sprzętów AGD w myśl zasady „naprawiaj, nie wyrzucaj”. Wiedziałam, że ze względu na moje proekologiczne treści dobrze do siebie pasujemy, ale nie spodziewałam się, że ten sklep zrobi wśród moich obserwatorek aż taki szał.

Czy masz jakieś „złote zasady” przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu współpracy z marką? 

Jeśli markę znam i lubię, to sprawa jest prosta. Jeśli nie znam, to ją prześwietlam, szukam opinii i recenzji, czasem konsultuję się z koleżankami po fachu, które są ekspertkami w danej branży albo które już z daną marką współpracowały.

Bardzo też ufam mojej intuicji i jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości, to odrzucam propozycję. Muszę naprawdę wierzyć w produkt, jeśli mam go polecać.

Co Twoim zdaniem sprawia, że influencerzy zyskują zaufanie odbiorców, a publikowane przez nich treści wpływają na decyzje zakupowe konsumentów?

Po pierwsze wiarygodność: dobieranie produktów spójnych z własnym stylem i wartościami, które naprawdę uważamy za godne polecenia. Po drugie: traktowanie odbiorców z szacunkiem, jak osoby inteligentne (bo nimi są!), a więc oznaczanie materiałów sponsorowanych i niepolecanie co kilka dni nowego „ulubionego” kremu.

Jakie są Twoje wymagania, jeśli chodzi o działania płatne i barterowe?

Moje wymagania przy działaniach płatnych są ponoć za niskie – tak mi mówią znajomi marketingowcy. 🙂 A w bartery wchodzę bardzo rzadko, tylko jeśli są to produkty lub usługi o większej wartości. Od dobrych paru lat nie przyjmuję też przesyłek PR-owych i paczek niespodzianek.

Wolisz pracować bezpośrednio z markami, czy przez agencje marketingowe? 

W zasadzie jest mi to obojętne, o ile osoba po drugiej stronie jest kompetentna, rozumie specyfikę mojego profilu i w ogóle mediów społecznościowych.

Jak rozliczasz się ze zleceniodawcami? Jak mierzysz efektywność swoich działań?

Zwykle umawiam się na określoną stawkę (flat fee) za post czy serię stories. Jeśli chodzi o efektywność, to statystyki wyświetleń czy kliknięć w link pokazują mi, w jakim stopniu dany temat zainteresował obserwatorki. W przypadku linków afiliacyjnych widzę dokładnie, jaka była sprzedaż. Przy współpracy typu flat fee marki raczej niechętnie dzielą się dokładnymi wynikami sprzedaży, ale jeśli wracają któryś raz, to znaczy, że chyba są zadowolone. 

Najbardziej absurdalna lub dziwna propozycja współpracy z marką?

Oj, lista jest długa! W sumie po tym łatwo poznać, że ktoś wysyła „masówkę” i zupełnie nie wie, do kogo pisze. Ja oczywiście nie oczekuję, że marki czy agencje będą śledzić mój profil (chociaż z takimi, które to robią, współpraca to sama przyjemność), ale wystarczy rzucić choćby pobieżnie okiem i zajrzeć do moich przypiętych stories pod tytułem „Współpraca”.

A tymczasem regularnie dostaję propozycje reklamy piwa (nie piję alkoholu, m.in. stąd nazwa „Sztywniara”), kawy (też nie piję, u mnie tylko herbata) albo produktów dla dzieci (a jestem „bezdzietną lambadziarą”).

Co myślisz o powstających w ostatnim czasie kierunkach studiów z zakresu influencer marketingu? Uważasz, że są one potrzebne?

Nie wiedziałam, że takie powstały, ale w sumie nic w tym dziwnego. To obecnie bardzo ważna dziedzina marketingu, więc to oczywiste, że edukacja w tym kierunku jest potrzebna.

Czy myślisz, że zawód influencera zostanie z nami na dobre?

Influencerki i influencerzy w sensie osób wywierających wpływ na innych zawsze istnieli i to się na pewno nie zmieni. Mogą się zmienić kanały dotarcia do odbiorców.

Jaki trend na social mediach uważasz obecnie za najważniejszy?

Zdecydowanie „promocję brzydoty”! Nie wiem, na ile to ogólny trend, a na ile trend z mojej „bańki”, ale zauważam coraz więcej naturalności, szczerości i nieudawania, że nasze życie to wieczne pasmo sukcesów.

Gdyby nie praca influencerki to co byś dzisiaj robiła?

Pewnie to, co nadal robię, tylko wtedy w większym wymiarze: zajmowałabym się tłumaczeniami i/lub copywritingiem.