„Wilki z Wall Street” – optymistyczne wprowadzenie (cz. 1)

„Wilki z Wall Street” – optymistyczne wprowadzenie (cz. 1)
Jestem pod wrażeniem kinowego hitu „Wilk z Wall Street” i bynajmniej sylwetka głównego odtwórcy nie jest jedynym powodem wywołanego wrażenia. Martin Scorsese doskonale oddał ducha sprzedaży, ponieważ jest to film o sprzedaży.
O autorze
2 min czytania 2015-04-08

Czy zastanawiasz się, na ile realne jest to, że historia z filmu mogłaby rozegrać się w Twojej firmie? Jeśli pracujesz w korporacji, to doskonale wiesz, że jest to możliwe. A jeśli w dodatku sam jesteś częścią teamu sprzedażowego, to wiesz że nie ma rzeczy niemożliwych… dla wyniku robi się wszystko! 

Jak to działa: Każdy przynoszący zyski sprzedawca to dla firmy wartość bezcenna. To idol, na którym wszyscy skupiają uwagę, to co mówi, robi, a nawet to co nosi na sobie i je jest uznane za najlepsze. Zazdrośnicy pogardliwie nazywają go handlowcem, akwizytorem, new businessem, showmanem czy nawet oszustem. Nie ma to większego znaczenia, dobry sprzedawca ma decyzyjność i nieformalnie rządzi w firmie, jest ważniejszy od prezesa – tego da się zastąpić. 😉 

Praca w działach sprzedaży jest jak silny narkotyk, sukces wyjątkowo mocno uzależnia. Poziom adrenaliny często jest tak wysoki, że o tzw. reset trudno. Za wyniki przyznawane są wysokie premie, uznanie i ekstra bonusy. Kupno markowych gadżetów wystarcza tylko na początku, później chce się czegoś mniej typowego lub czegoś z większym kopem. Można, pomyśleć że skoro sprzedawcy są tak cwani, to wiedzą, że używki ich zgubią – zapewniam, że tak właśnie jest. Nikt nie zaczyna od „działki”, zaczyna się od zupełnie czegoś innego. Witaminy i takie tam na koncentracje, czyli ogólnie dostępne farmaceutyki szybko okazują się bajerem, marketingową papką, którą kupują przewrażliwione mamusie. Presja i żądza sukcesu powodują, że ciężko się zasypia – serce i mózg przetwarzają cały czas informacje na temat pracy. Występuje silne poczucie, że można pracować cały czas i to właśnie ten moment. Moment, kiedy oczekujesz czegoś więcej, czegoś indywidualnego.

Wiele osób brało coś na sen, to jest moment startu, coś na sen, aby wypocząć. Później – rano, coś na wzmocnienie i jasność umysłu. Alkohol nie jest traktowany, jako dopalacz i ulepszacz samopoczucia, traci się po nim ostrość myślenia, kontrolę nad motoryką ciała i jest wyjątkowo pospolity. Każdy kolejny sukces wzmaga głód na nowe, oryginalne, personale doznania. Korporacje interesuje wynik, genialni liderzy realizują ten wynik… Oczywiście są efekty uboczne, jednak nie traktuje się ich jako efekt uboczny uzależnienia od używek, tylko środek do osiągnięcia celu. Efektem ubocznym jest brak zdolności do funkcjonowania w społeczeństwie. Liderzy sprzedaży tracą rodziny, nie są w stanie pielęgnować relacji i być szczerymi. Opływają w dobra luksusowe, ostro imprezują, nie przebierając w środkach i starają się nie nawiązywać osobistych więzi. Dlaczego? Osobiste zaangażowanie to balast, a z balastem płynie się wolniej. Zapytacie, gdzie w tym wszystkim jest odpowiedzialność korporacji? Odpowiedź jest oczywista, korporacja dalej na wszystko ciche przyzwolenie i często środki. Wyjazdy służbowe dla pracowników na narty, weekendy w ośrodkach spa, bankiety, służbowe samochody, apartamenty… W liderów sprzedaży inwestuje się intensywnie, ponieważ się opłaca, a zwrot z inwestycji osiąga się szybko. Kariera w dziale sprzedaży bywa oszałamiająca, ale zazwyczaj trwa nie dłużej niż kilka lat. Presja i ciśnienie skutecznie trawią psychikę, a i passa w interesach nie trwa wiecznie.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Geniusze sprzedaży, potrafią dobrze rachować – w kilka lat pozwalają zrujnować swoje ciało i nadwyrężyć psychikę, w zamian za majątek i bycie na szczycie… I jeszcze jedno, liderzy sprzedaży to wybitne jednostki, są tak ceni ponieważ są rzadkością!

Zobacz drugi tekst z tego cyklu >>

Słuchaj podcastu NowyMarketing

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się