Głosowanie portfelem: marketing 3.0

Głosowanie portfelem: marketing 3.0
Czy historia e-shoppingu nad Wisłą skończy się na obezwładniająco przyjaznych e-sklepach, serwisach aukcyjnych i porównywarkach? Na pewno nie. Efekt ROPO (Research Online, Purchase Offline) napędza kolejną rewolucję: aplikacje pomagające w zakupach.
O autorze
3 min czytania 2016-01-20

Jest w nich coś wyjątkowego, czego dotąd nie miał w swoim zasięgu przeciętny Polak. Mogą dać nam poczucie, że codziennymi zakupami decydujemy o kształcie świata, że każda nasza złotówka zaspokaja nie tylko nasze potrzeby, ale może służyć „większemu dobru”. Brzmi abstrakcyjnie? Zobaczmy.

Kupuję polskie produkty

W czasach, gdy jedna z bardziej krzykliwych posłanek nawołuje do „bojkotu niemieckich produktów”, nie lada problem staje przed osobą, która poważnie potraktuje to wezwanie: jak rozpoznać, który produkt jest „na 100% polski”?

Z pomocą przychodzi aplikacja Pola, szerzej omówiona w artykule z listopada. Wystarczy zeskanować kod kreskowy i już wiesz, czy Twoje pieniądze zasilą biznes o kapitale polskim, zagranicznym czy mieszanym, czy produkcja odbywa się w Polsce i czy firma jest w Polsce zarejestrowana. Te wszystkie dane są co prawda powszechnie dostępne, ale komu chciałoby się ich szukać? Teraz zapoznasz się z nimi w parę sekund przy półce sklepowej.

Kupuję produkty popierających to, co sam popieram

W jeszcze ciekawszą aplikację zostali uzbrojeni obywatele USA. Tam sponsorowanie kampanii wyborczych Republikanów i Demokratów jest usankcjonowane prawem i jawne. Przy pomocy aplikacji BuyPartisan. Amerykanin może sprawdzić, ile funduszy i na którą partię przeznaczył wytwórca produktu, nad którego kupnem właśnie się zastanawia. Jeśli ma to dla niego znaczenie – może wyjść ze sklepu z poczuciem, że oto kupując mrożoną pizzę czy puszkę fasoli wsparł pośrednio partię, do której mu bliżej, i wyraził swoje poparcie dla promowanych przez nią rozwiązań.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Kupuję używane rzeczy

Sięganie po odzież z second handów czy swapy to nie tylko oszczędność, to styl bycia alternatywny do „disposable culture” (kultury dóbr jednorazowego użytku). Jest wyrazem poszanowania dla wartości rzeczy, ale bez potrzeby ich gromadzenia – mogą przydać się też innym!

Aplikacja LetGo dostępna w wielu krajach, w tym również w Polsce, pozwala na sprawdzenie, co w twojej okolicy wylatuje właśnie z czyjejś szafy i szuka nowego właściciela. Szybko sprzedasz, szybko kupisz, a przy okazji poznasz kogoś o podobnych gustach.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jeszcze bardziej interesujący model ma dostępna w USA aplikacja Listia. Opiera się na samej wymianie rzeczy, bez tradycyjnej sprzedaży. Coś jest Ci zbędne? Gitara? Rolki? Książka? Oddaj je błyskawicznie komuś, kto będzie z nich korzystał! Odbierz za ten szlachetny czyn punkty, a następnie wymień je na zdobycie tego, czego Ty aktualnie szukasz. Ograniczasz produkcję śmieci, masz przestrzeń wokół siebie wolną od gratów, czynisz swój świat lepszym. Profit!

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Kupuję świadomie

W Australii powstała aplikacja Good On You dostarczająca ocen wpływu marek modowych na ludzi, środowisko i zwierzęta. Co więcej, można poprzez nią wyrażać swoje uwagi na temat marek, które są im następnie przekazywane. Daje użytkownikom coś ekstra: poczucie wpływu!

Ocen etyczności oraz oddziaływania na zdrowie i środowisko ponad 250 000 produktów różnych kategorii dostarcza aplikacja GoodGuide. Stajesz przy półce, sięgasz po batonika, skanujesz kod kreskowy i aplikacja podpowiada, że firma, która go wyprodukowała, skaziła obszar zamieszkany przez ludzi toksycznymi odpadami lub jest współodpowiedzialna za wymieranie orangutanów. Jeśli tylko są Ci bliscy ludzie z odległego kraju czy orangutany, tracisz apetyt na ten batonik, wychodzisz natomiast ze sklepu z innym batonikiem oraz przekonaniem, że sam stałeś się bardziej „good man” niż ktoś, kto w zakupach kieruje się tylko własnym kaprysem i… „tymi głupimi reklamami”.

Obie te aplikacje łączy jedno słowo, użyte w swym znaczeniu etycznym: „good”. Dobre produkty w ich kontekście to już nie tylko takie, które mają dobrą cenę, wyglądają dobrze, smakują dobrze, czy dobrze pasują. To produkty służące „większemu dobru”.

Dla każdej z tych aplikacji największym wyzwaniem jest ich wiarygodność, ale to już osobna kwestia. Co istotne – działają, są rozwijane, zdobywają nowych użytkowników.

Kupuję marki z „większym dobrem”

Philip Kotler w swojej wizjonerskiej książce Marketing 3.0 zwraca uwagę na nową klasę konsumentów, którzy chętnie wybierają produkty odzwierciedlające ich wartości i aktywnie ich poszukują. Sam produkt, jego cena i właściwości, oraz ułatwienia w procesie zakupu to już nie są jedyne obszary konkurowania ze sobą marek.

W praktyce głosowanie portfelem na markę ze względu na „większe dobro”, które ze sobą niesie, odbywa się przy pomocy niezależnych aplikacji wspierających zakupy, dostarczających nam przy półce sklepowej danych, które wcześniej były trudne do wyszukania czy zapamiętania. Ich rola będzie rosła również nad Wisłą. Taki mamy trend.

 

Autorzy:
Natalia Bałuk – Junior Copywriter, Opcom
Leszek Łuczyn – Creative Director, Opcom