Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Dowiedz się, jakie narzędzia pomogą Ci w rozwinięciu strategii sprzedażowej – od tworzenia contentu, aż po moderację – i jakie procesy można zautomatyzować.

WEŹ UDZIAŁ

Najczęstsze mity dotyczące user experience

Najczęstsze mity dotyczące user experience
Definicji user experience (mniej lub bardziej trafnych i zrozumiałych) znajdziecie w sieci więcej, niż jest obecnie specjalistów w tej dziedzinie. Ale nie to jest głównym problemem. Gorsze są mity dotyczące tego, czym jest, a czym nie jest UX. Poniżej omówię kilka z nich, według mnie najczęstszych.
O autorze
4 min czytania 2016-04-18

Design to tworzenie wyglądu stron internetowych 

User experience design to projektowanie doświadczeń użytkownika, czyli tworzenie produktów interaktywnych w taki sposób, aby były one użyteczne i funkcjonalne, a zarazem by korzystanie z nich sprawiało przyjemność. Powszechnie uważa się, że design stron internetowych ogranicza się do dbania o ich dobry wygląd. Tymczasem proces projektowania strony obejmuje także opracowanie jej działania w intuicyjny dla użytkownika sposób. 

Oczywiście design stron www obejmuje zarówno formę, jak i funkcję. W przeciwieństwie do sztuki dobry design/projekt jest nie tylko wizualnie atrakcyjny, ale i użyteczny. Design ma na celu skuteczne rozwiązanie jakiegoś problemu. Opiera się na zrozumieniu, w jaki sposób użytkownicy postrzegają świat, jak się zachowują i jak myślą. W swojej pracy UX korzysta nie tylko z fontów, stylów i kolorów, ale również prototypowania oraz badań użyteczności. 

 Dobry design jest niewidzialny. Dopiero zrobiony słabo staje się zauważalny. Pomyślmy o tym jak o klimatyzowanym pokoju. Klimatyzację zauważymy, kiedy jest zbyt gorąco lub za zimno, jeśli jest zbyt głośno lub jednostka kapie na nas. Jednak jeśli klimatyzacja jest doskonała, nie zwracamy na nią uwagi i skupiamy się na swoich zadaniach. 

Jared Spool, amerykański znawca zagadnień użyteczności i badań, założyciel User Interface Engineering 

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Badania użyteczności są drogie 

W wielu organizacjach pokutuje mit, że badania użyteczności wymagają sporych nakładów finansowych, laboratoriów, w których tygodniami prowadzi się testy. Jednak mogą one być zarówno tanie, jak i dość szybkie. Nie inwestując w drogie prototypy, warto na przykład użyć techniki paper prototype, która może dać nam ciekawe i cenne wyniki. Prototypowanie na papierze polega na tworzeniu roboczych szkiców, rysunków interfejsu, które służą jako modele projektu. Dzięki takim tanim „badaniom” możemy zaoszczędzić nie tylko pieniądze, ale i czas, ponieważ mamy szansę przetestować tworzoną stronę, zanim rozpocznie się proces pisania kodów, zmniejszając tym samym ryzyko pojawienia się błędu w interfejsie. Metoda ta pozwala również łatwo i tanio wprowadzać modyfikacje do istniejącego już produktu, a dzięki temu sprawnie rozwijać projekt.

Inny prosty sposób zdobycia miarodajnych danych to badania na niewielkiej grupie osób. W praktyce wystarczy nam 5 uczestników, aby zrealizować konkretne zadania i określić największe problemy z użytecznością. Możemy więc założyć, że nie ma potrzeby przeprowadzania badań w laboratoriach użyteczności przez większość czasu, ponieważ mogą one odwrócić uwagę uczestników i zmienią ich wyniki poprzez „efekt kitla”. Zwiększenie liczby badanych może spowodować, że dowiemy się mniej, ale musimy jednak pamiętać, że dokładniejsze testy kompletnej strony internetowej będą wymagać większej grupy osób.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Grafika sprawia, że elementy strony są bardziej widoczne 

Częstym błędem stron internetowych jest krzykliwość prezentacji oraz podkreślanie ważnych fragmentów jej zawartości ciężkimi elementami graficznymi. Paradoksalnie zabieg taki często przynosi efekt odwrotny od zamierzonego. Szukając na stronie konkretnych informacji, użytkownicy skupiają się na tekście i linkach – zakładają, że właśnie tam je znajdą. Bardzo często mylą kolorowe elementy wizualne z reklamą i po prostu ich unikają. 

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Badanie Jakoba Nielsena nad stosowaniem i nadużywaniem grafiki, wykorzystujące eye tracking (czyli śledzenie ruchów gałek ocznych ), potwierdziło, że użytkownicy prawie nigdy nie patrzą na coś, co wygląda jak reklama. Zjawisko to nazywamy ślepotą banerową (ang. banner blindness). Dotyczy nie tylko banerów reklamowych, ale też wszystkiego, co wygląda jak one. Nie znaczy to, że nie można stosować żadnych sposobów eksponowania treści – kontrast działa dobrze i jest niezbędny do wyróżniania najistotniejszych informacji.

Faktem jest, że nikt nie czyta reklam. Ludzie czytają to, co ich interesuje. Czasami jest to reklama.

Howard Luck Gossage, copywriter

Ludzie czytają w Internecie 

Musimy sobie uświadomić, że ludzie czytają w Internecie słowo po słowie tylko wtedy, gdy są naprawdę zainteresowani treścią. Zwykle przeglądają strony, szukając podkreślonych słów kluczowych, znaczących pozycji i krótkich akapitów. Ponieważ żyją w pośpiechu, wybierają fragmenty informacji, których szukają, omijając to, co jest dla nich bez znaczenia. Nie należy się więc spodziewać, że użytkownicy będą czytać treści, które wydają się trudne i dla nich nieistotne.  

W 2013 roku firma Chartbeat specjalizująca się w analizie ruchu w sieci (www.chartbeat.com) przeanalizowała strony internetowe i stwierdziła, że większość odwiedzających przewija tylko około 50–60% strony. Co ciekawe, wydaje się, że nie ma korelacji pomiędzy udostępnianiem i przewijaniem: ludzie łatwo udostępniają artykuły nawet bez ich czytania. Badania eyetrackingowe Jakoba Nielsena z 2008 roku wskazują, że na przeciętnej stronie internetowej mniej niż 20% zawartości tekstowej jest rzeczywiście czytana. W innym badaniu użyteczności Nielsen testował różne układy tekstu. Zwięzłe, rozbite na akapity teksty okazały się skuteczniejsze pod względem komunikacyjnym: były bardziej zrozumiałe i przede wszystkim – czytane.

Strony z „dostępnością” są brzydkie

Istotna kwestią jest projektowanie stron internetowych dla osób niedowidzących, niewidomych czy głuchoniemych, dla których kluczowym wymogiem jest funkcjonalny dostęp do pełnej zawartości. Przykładem może być powiększenie liter na stronie czy zwiększenie kontrastu aż po dyktowanie słów. Niestety większość stron internetowych nie mają takich rozwiązań, ponieważ jednym z obiegowych mitów jest przekonanie, że nie prezentują się wtedy atrakcyjnie. Otóż wcale nie musi tak być. Wizualna strona witryny jest zdefiniowana przez arkusze stylów, zatem dostępność sama w sobie nie powinna mieć żadnego wpływu na wygląd serwisu. Przykładem świetnej i dobrze zaprojektowanej strony internetowej jest www.apple.com.

Siłą Internetu jest jego uniwersalność. Dostęp do jego treści, niezależnie od niepełnosprawności, jest jego podstawową wartością.

Tim Berners-Lee, Dyrektor W3C
22 października 1997 roku, uruchomienie WAI (Web Accessibility Initiative)

Dostępność jest kosztowna i trudna

Aby strona była dostępna, nie ma potrzeby dodawania dodatkowych funkcji ani powielania żadnej treści. Kluczem jest właściwa ocena wymagań osób z różnymi umiejętnościami i ograniczeniami sprzętowymi przy projektowaniu interfejsu użytkownika oraz formułowaniu treści. Zbudowanie od podstaw dostępnej strony internetowej kosztuje w zasadzie praktycznie tyle samo, co opracowanie takiej, która dostępna nie jest. 

Korygowanie dostępności „na żywym organizmie”, czyli w opublikowanym w sieci serwisie, wymaga dodatkowego wysiłku, ale w ogólnym rozrachunku jest zawsze korzystne, ponieważ dostępne strony są łatwiejsze i tańsze w utrzymaniu. Dodatkowo, oprócz dotarcia do większego grona odbiorców dostępne strony mają lepszą użyteczność i są przyjazne SEO. Dostępność ma też inne zalety, takie jak szybszy czas pobierania strony, zgodność z różnymi przeglądarkami i łatwiejsze zarządzanie zawartością. 

UX to dziedzina wymagająca wiedzy i empatii, otwartego umysłu i ciągłego rozwoju. Zamykanie jej w definicjach oznacza ograniczenie jej podstawowej funkcji – służenia użytkownikom, tak różnym, jak różni są specjaliści od user experience. Chciałbym, aby stereotypy i mity dotyczące UX zanikały wraz z jego popularyzacją, a zadanie to należy do nas – designerów.