Jak założyłem swoją agencję: Maciej Gałecki (Bluerank)

Jak założyłem swoją agencję: Maciej Gałecki (Bluerank)
Kiedy powstała agencja Bluerank? Jakie były największe wyzwania przy jej tworzeniu i kiedy udało się pozyskać pierwszego klienta? Co powinny wiedzieć osoby zastanawiające się nad otwarciem własnej agencji? Na temat powstania Bluerank opowiada Maciej Gałecki, założyciel agencji.
O autorze
4 min czytania 2019-11-05

Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >

Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?

Chciałem być niezależny. Wtedy nie przypuszczałem, że dojdę do tego miejsca, w którym Bluerank jest obecnie.

Początek to rok 2005. Rynek marketingu w wyszukiwarkach właśnie się rozwijał, niedługo wcześniej Google wprowadziło Adwords jako produkt reklamowy. Firmy coraz bardziej interesowały się reklamą w Internecie. Ja SEM zajmowałem się wtedy, można powiedzieć hobbystyczne, ale widziałem w tym przyszłość i czułem, że to jest nisza na rynku, którą mogę wykorzystać. Pracowałem wtedy w Digital One. Uzgodniliśmy, że nadal będziemy współpracować, ale już na zasadach B2B. Czyli pierwszego klienta już miałem.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Warto zauważyć, że rok 2005 to czas, kiedy powstały wszystkie większe agencje SEM-owe w Polsce. Czyli sprawdza się stare powiedzenie – że nie tylko trzeba robić coś dobrze, ale i trafić na właściwy moment.

Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?

To był moment. Chociaż z natury jestem badaczem i lubię wnikliwie analizować – założenie Bluerank był kwestią podjęcia decyzji i poukładania spraw.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?

Największym problemem był permanentny brak czasu na zajęcie się wszystkimi tematami. Od samego początku mieliśmy klientów. Szczerze mówiąc, mieliśmy komfort wyboru firm, z którymi chcemy współpracować. Ważne były dla nas partnerskie relacje i „dobra chemia”.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Pracy zawsze było za dużo, a ja ciągle miałem poczucie, że gdybym pracował ciężej, to mielibyśmy jeszcze więcej klientów, a co za tym idzie – więcej dochodów.

Kluczowe momenty i wyzwania były dwa. Pierwszy – gdy byliśmy około 10-osobowym zespołem i musiałem zacząć delegować zadania, a co za tym idzie zaakceptować fakt, że ktoś może zrealizować je inaczej, niż ja bym to zrobił.

Drugi moment to czas, kiedy zespół liczył mniej więcej 40 osób i dojrzeliśmy do tego, że chcemy i musimy mieć grono menadżerów. W Bluerank bardzo długo struktura firmy była płaska, zresztą do tej chwili staramy się unikać formalizacji i zasad, kiedy tylko to tylko możliwe. Ale przy tak dużym zespole musiałem zacząć przekazywać kompetencje menedżerskie związane z zarządzaniem zespołem i budować strukturę bardziej zorganizowaną. To był moment, gdy zmieniła się też moja rola. Przyznaję, że było to dla mnie trudne do zaakceptowania.

Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?

Na początku pracowałem w swoim pokoju w bloku na łódzkiej Retkinii. Każde zarobione pieniądze inwestowałem w kolejnych pracowników. Pod tym względem jesteśmy typem firmy garażowej, teraz nazywanej często startupem. Zaczynaliśmy od pokoju, później wraz z rozwojem były kolejne biura. Mamy taki zwyczaj, że sale nazywamy od ulic, przy których działała firma. Mamy m.in. Wigury, Gdańską i Łąkową. Zaraz przeprowadzamy się zresztą w nowe, dwukrotnie większe miejsce i pewnie będzie kolejna nazwa. To też nawiązanie do naszych łódzkich korzeni.

Jeśli chodzi o koszty – nadal wynagrodzenia stanowią ich największą część.

Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?

Tak jak wspominałem – klientów mieliśmy od samego początku. Zresztą co warto podkreślić – pierwsza firma, którą pozyskaliśmy jako Bluerank, jest z nami do dziś.

Jakich porad udzieliłabyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?

Jak myślę o swoich początkach to mam skojarzenie z górą lodową. To, co wtedy myślałem o prowadzeniu własnego biznesu, okazało się być tylko jej widocznym czubkiem, małym wycinkiem. Większość tego, z czym musiałem się wtedy zmierzyć, było „pod powierzchnią wody”. Dlatego tak ważna jest determinacja i konsekwencja, ale też gotowość do ciągłego, własnego rozwoju.

Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się podczas realizacji własnego biznesu?

Było ich na pewno wiele, ale najbardziej zapamiętałem dwie. Pierwsza dotyczy sposobu, w jaki zdobyliśmy klienta. Było to już kilka lat temu, pewna powszechnie znana firma miała sytuację kryzysową związaną z wyszukiwaniem w wyszukiwarkach. Jakby przestała istnieć. Jechaliśmy wtedy z moim wspólnikiem, Zbyszkiem pociągiem do Warszawy. Dostaliśmy telefon z prośbą o pomoc, w czasie jazdy dopinaliśmy szczegóły, umowę podpisywaliśmy chwilę po tym, jak wysiedliśmy z pociągu, a usługę zrealizowaliśmy w 24 godziny. To pokazuje, jak potrafimy działać.

Druga sytuacja – prowadziłem kiedyś szkolenie. Jednym z uczestników była bardzo elegancko ubrana osoba. Rzuciło mi się to w oczy i przyznam, że nawet przez chwilę się zastanawiałem, kto to może być. Po roku znowu się spotkaliśmy, zupełnie przypadkiem, za granicą, podczas innego szkolenia u wspólnego partnera biznesowego. Okazało się, że działamy w tych samych obszarach. Tak rozpoczęła się nasza współpraca z dużą firmą z branży ogłoszeniowej. Ta historia to przykład na to, jak czasem przypadki rządzą naszym życiem.

Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?

Ważna jest na pewno umiejętność jasnego wyznaczania celów i ich konsekwentnego realizowania. Ale także ciekawość, otwartość i ciągłe dążenie do rozwoju – zarówno na poziomie firmy, jak i każdego pracownika, w tym oczywiście także moim.

Co zrobiłbyś inaczej patrząc z perspektywy czasu?

Szczerze – nie ma takich rzeczy. O ile teraz, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pewne działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, to samo ich podjęcie wiele nas nauczyło. Każda decyzja była przemyślana i wiedzieliśmy, na jakie ryzyko się decydujemy. Pewnie to wynika z mojego badawczego stylu myślenia. Uczymy się na swoich doświadczeniach.

Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?

Tak jak wspominałem wcześniej – ważna jest determinacja i konsekwencja. Dodałbym jeszcze elastyczność w myśleniu i działaniu. W Bluerank, aby lepiej rozumieć się wzajemnie, zaczęliśmy korzystać z metodologii FRIS, czyli określać nasze style myślenia i style działania. To bardzo nam pomogło. I patrząc tą perspektywą – w biznesie ważna jest elastyczność. Ja z natury jestem badaczem, ale wiem, że czasem muszę działać zawodniczo, innym razem partnersko. Czyli otwartość, zrozumienie i tolerancja. I na koniec, ale bardzo ważne są także: uczciwość, spójność i wiarygodność.

Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?

Plan na rozwój Bluerank został zawarty w naszej misji, która brzmi: „Dostarczamy partnerom rozwiązania, które pomagają im kształtować najkorzystniejsze dla nich decyzje zakupowe ich klientów w Internecie”. To, jakie usługi będziemy realizować i jakie narzędzia tworzyć jest spełnieniem naszej misji, która daje nam też bardzo duże możliwości rozwoju.

 

O rozmówcy:

Maciej Gałecki, założyciel i CEO Bluerank. Prelegent, autor publikacji w obszarze online marketingu. Aktywnie wspiera swoją wiedzą i doświadczeniem startupy. Jest współtwórcą i członkiem grupy roboczej SEM w IAB Polska, a także inicjatorem prac nad zasadami Best Practice dla branży. Zwolennik jawności wynagrodzeń w branży. Skutecznie wdraża nowoczesne metody zarządzania i motywowania pracowników, a swoimi doświadczeniami dzieli się na konferencjach z zakresu HR. Laureat i zdobywca wyróżnień w konkursach menedżerskich. Absolwent Politechniki Łódzkiej, prywatnie szczęśliwy mąż, tata Jagody. W wolnych chwilach gra w piłkę, kibicuje polskim reprezentacjom wielu dyscyplin oraz gra w Scrabble.