Pozostałe artykuły z cyklu przeczytasz tutaj >
Zobacz również
1. Biznesowy drive-thru z pełnowartościowym zestawem
Jeśli kiedykolwiek robiliście generalny remont mieszkania, dobrze wiecie jak ważne jest nie tylko znaleźć dobrych fachowców, ale przede wszystkim takich, którzy będą potrafili ze sobą współdziałać. Bo jeśli glazurnik za nic na świecie nie może pojąć wizji hydraulika, a kolejnym specom musicie tłumaczyć wszystko od nowa, to jedyne o czym marzycie to rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. A gdyby tak jedna ekipa zajęła się wszystkim od A do Z…? Dzisiejszy świat usług dla biznesu koncentruje się wokół analogicznej potrzeby: dziś klient oczekuje szybkiego, skutecznego i przede wszystkim kompletnego serwisu, z którego skorzysta w jednym okienku. Niczym w biznesowym McDrive’ie. Tyle, że zamiast nawet najsmaczniejszego na świecie fast fooda, odbierze z tego okienka pełnowartościowy zestaw na miarę gwiazdki Michelin. I taka jest właśnie filozofia multikompetencyjnych agencji One Stop Shop (OSS), które pod jednym dachem zapewnią klientowi nie tylko świetny PR, ale także przeprowadzą badania rynkowe, zajmą się kompleksowo całą komunikacją, digital marketingiem i e-commerce’em, stroną graficzną, a na deser opracują jeszcze strategię employer brandingową. Oczywiście, że każdą z tych usług osobno może zaoferować dziś klientowi większość agencji. Ale pełnokrwistym One Stop Shopem jest tylko ta, która nie musi opierać się na projektowych podwykonawcach, ale posiada własne zespoły kompetencyjne, dedykowane wszystkim obszarom działań. Dla klienta oznacza to nie tylko oszczędność czasu i obsługę kluczowych obszarów komunikacji w „jednym okienku”, ale także pełną transparentność kto personalnie stoi za konkretnym projektem, a co za tym idzie, komu de facto marka udostępnia informacje z samego serca firmy.
2. Specjalizacja komplementarna
W agencji typu OSS nie ma bowiem miejsca na udawanie, że „trochę” wiemy. Bo wiemy bardzo dużo, ponieważ mamy wyspecjalizowane zespoły. Liczy się kompetencja, a nie forward management, kiedy agencja posiłkuje się innymi partnerami, by odpowiadać na potrzebę klienta i budować swoje portfolio. One Stop Shopy opierają się na tworzeniu własnej sieci głębokich specjalizacji – współpracujących ze sobą i komplementarnych. Takie agencje powstają przecież z różnych podmiotów, które wchodzą w ten model z maksimum swojej wiedzy. A klient może czerpać potem z tego garściami. W tym samym momencie, kiedy podjeżdża do „jednego okienka” OSS, rozpoczyna się jego podróż do świata komunikacji i marketingu, w której zaangażowani ludzie dowożą mu nie tylko zamówione cele i projekty, ale także mnóstwo unikatowej wiedzy i sprawdzone case’y. Każdy kolejny etap współpracy jest jak odkrywanie kolejnych nieznanych miejsc, a każda godzina spędzona na merytorycznych call’ach, cenniejsza niż wiele godzin spędzonych na zewnętrznych szkoleniach. Pewnie, że zawsze można zarzucić takim agencjom: „jeśli zajmujesz się wszystkim, to zajmujesz się niczym”. Ale w takim modelu wielozadaniowość jest zaletą – zadania rozdzielane są bowiem pomiędzy kompetentne zespoły, a ci wszyscy wyspecjalizowani ludzie działają pod jedną banderą w pełnej synergii. Czyli nie tylko współpracują, ale rozumieją się nawzajem. A co za tym idzie – rozumieją klienta. A czyż nie o to w tym wszystkim chodzi?
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
3. Sprawna nawigacja do wspólnego celu
W modelu One Stop Shop liczy się zwinniejsze i szybsze dotarcie do celu – klienci wolą dopłynąć do brzegu z wartką załogą żeglarzy niż błądzić po wielodepartamentowym ogromnym statku. Nawet jeśli jest on luksusowy. Dlatego najważniejsze jest wypracowanie optymalnej dla klienta ścieżki działania. Nie ma bowiem nic gorszego niż pukanie od drzwi do drzwi do każdego departamentu agencji, prezentowanie tego samego briefu, oczekiwanie na wycenę, akceptację przełożonych itd. Zafundowanie klientowi już na starcie takiej proceduralnej huśtawki i generowanie jego roboczogodzin, może sprawić, że on też zapragnie w końcu wyjechać w Bieszczady. Oczywiście, że nikt nie jest doskonały i każdej agencji mogą zdarzyć się potknięcia – ważne jednak, by finalnie wypracować najlepsze rozwiązania. W optymalnym modelu OSS to właśnie zwinni żeglarze pracują na pierwszej linii z każdym klientem. A nad tym, która wyspecjalizowana załoga ma przejąć stery i jakim kursem podążać, od pierwszego dnia wspólnego rejsu czuwa jeden kapitan. Sprawny One Stop Shop musi być bowiem zgraną załogą ludzi, która działa według określonych procedur, potrafi się komunikować i sprawnie nawigować do wspólnego celu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
4. Strategiczne głowy i biznes diagnozowany z lotu ptaka
Dlaczego praca w modelu OSS to dla klienta ogromna wartość już na starcie? Ponieważ niezależnie od tego, czy zjawia się w agencji z gigantycznym budżetem, czy przychodzi po usługę za kilka tysięcy złotych, jego biznes diagnozowany jest z lotu ptaka przez wiele strategicznych głów. Mocną stroną One Stop Shopów jest bowiem również silna strona doradcza, wsparta ludźmi i narzędziami. Klient ma gwarancję, że jego projekt już na wstępie zostanie oceniony z każdej możliwej strony i to nie tylko w kontekście osiągnięcia zmierzonego celu, ale także w długofalowej perspektywie. Dzięki temu, że największą wartością takich multiagencji jest wyspecjalizowany, komplementarny zespół, każdy biznes, który zapuka do „jednego okienka” ma dostęp zarówno do stratega biznesowego, który zmapuje jego otoczenie i wygeneruje wnioski z sytuacji wyjściowej, jak i kreatywnych umysłów, które w oparciu o mocne insighty, stworzą tę najważniejszą „big ideę”. A potem stery przejmuje już zwinna załoga żeglarzy, by obierając kurs na wybrany koncept, poprowadzić do brzegu całą komunikację marki. Nie bez znaczenia jest też dostęp do danych – duże agencje mogą pozwolić sobie choćby na takie narzędzie jak Statista, czyli największe w całym internecie miejsce poświęcone danym statystycznym. Dziś znajdziemy tam informacje z ponad 22 tysięcy źródeł, które obejmują ponad 170 branż. Bo nikt chyba nie wyobraża sobie dziś stworzenia jakiegokolwiek, choćby najmniejszego projektu, bez oparcia w danych. Pełnokrwiste One Stop Shopy posiłkują się też często własnymi spółkami i zespołami badawczymi, by finalna „big idea” trzymała się na solidnych fundamentach.
5. Obliczone na długotrwałe współprace
Czy One Stop Shopy to agencje tylko dla klientów z dużymi budżetami? Oczywiście, że nie. Ponieważ decyzja czy powinniśmy pracować w takim modelu nie jest w ogóle decyzją o pieniądzach. Tylko o tym jak funkcjonuje Twój biznes, czy jest w nim miejsce na długofalowe planowanie i działania oparte na solidnej strategii. Oczywiście, że OSS nie są dla każdego i nie będą antidotum na problemy każdej marki. Ale wcale nie o budżety tu chodzi, tylko o sposób myślenia o przyszłości. Kiedyś zjawił się u nas klient, który potrzebował tylko drobnej pomocy wizerunkowej w zakresie employer brandingu. Kiedy jednak spojrzeliśmy na jego biznes z szerszej perspektywy, okazało się, że problemy, z którymi do nas przyszedł wynikały przede wszystkim z braku spójnej strategii w tym obszarze. Jednym briefem opowiedział nam o swoim biznesie, a my mogliśmy szybko i sprawnie odpowiedzieć na kilka jego biznesowych potrzeb. Przeprowadziliśmy badania wewnętrzne i zewnętrzne, opracowaliśmy cały plan komunikacji z pracownikami, a na koniec zarekomendowaliśmy zatrudnienie człowieka od komunikacji wewnętrznej, choć oczywiście mogliśmy poprowadzić ją sami. Dobra agencja nie będzie jednak wypychała własnych zwinnych żeglarzy tam, gdzie widzi bardziej efektywne rozwiązanie. Koncentruje się na tych obszarach, do których łodzie klienta nie są w stanie dopłynąć. A uczciwość i szczere intencje w biznesie zawsze popłacają. Ten sam klient wrócił do nas z kolejnymi projektami, a dziś nie tylko obsługujemy dla niego cały PR i dbamy o wizerunek korporacyjny, ale realizujemy kampanie marketingowe 360 dla kluczowej oferty produktowej, przy których pracują kolejne zespoły.
6. Ludzie i ich mindset
One Stop Shop to opowieść o ludziach. W takich agencjach pracują najcenniejsi specjaliści, kompetentni w swoim obszarze, ale z głowami otwartymi na inne dziedziny komunikacji. Ta silna interakcja i wzajemna inspiracja tworzą niecodzienne idee, a mastermaind’owa konstelacja współpracy wynosi kreatywność na inny poziom. My sami od początku opieraliśmy nasz zespół na pasjonatach w danej dziedzinie, ale oprócz wiedzy i umiejętności, liczył się także „ten błysk w oku”. Bo ludzie, którzy autentycznie chcą zmieniać świat na lepsze, kiedy jeszcze połączą swoją eksperckość w jeden zgrany team, naprawdę mogą osiągnąć więcej. Kiedy dziś na calle z naszymi klientami wdzwaniają się nasi specjaliści z różnych zespołów szczerze zainteresowani problemem, z który przyszła do nas marka, klienci mocno to doceniają i czują, że są „w dobrych rękach”. A my sami czerpiemy od siebie energię i mnóstwo wiedzy. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby każdy z nas poruszał się tylko w swojej specjalizacji – wypalenie byłoby tylko kwestią czasu. Tymczasem całe to pozytywne nastawienie, wzajemna wymiana dobrej energii, sprawia, że praca w takiej agencji jest nie tylko dużo ciekawsza, ale także inspirująca i poszerzająca nasze prywatne horyzonty. Bo One Stop Shop to nie tylko model pracy. To przede wszystkim ludzie i ich mindset.
7. Komunikacja – najwyższy poziom wtajemniczenia
Żeby tworzyć najlepszą na świecie komunikację dla klienta, trzeba tę komunikację rozumieć. Model One Stop Shop wymaga najwyższego poziomu wtajemniczenia w to, czym jest skuteczna komunikacja wewnętrzna. Przecież to właśnie w takich agencjach spotyka się innowacyjne rozwiązania, które są odpowiedzią na codzienne wyzwania projektowe. To tutaj rodzi się komunikacja wykuta w ogniu projektowym, o której nie przeczytamy w żadnej książce, ani nie dowiemy się na żadnym szkoleniu. Klienci często zarzucają dużym agencjom, że zamykają się w swoich specjalistycznych zespołach, a zagubiony klient po raz kolejny musi tłumaczyć to samo kolejnej grupie ludzi. W OSS takie sytuacje raczej nie mają miejsca. Nawet najlepsza multiwyspecjalizowana agencja, w której kuleje przepływ informacji, a każdy ciągnie w soją stronę, nie będzie nigdy pełnowartościowym One Stop Shopem. W tym modelu liczy się zwinność, szeroka współpraca, wzajemne zrozumienie, autentyczne flow i poczucie, że płyniemy w tym samym kierunku.
8. Nie project manager, tylko project master!
Zwinność, synergia, współpraca i wzajemna wymiana energii zespołu to jedno. Ktoś musi jednak tym jeszcze zwinniej zarządzać. W modelu One Stop Shop nie ma miejsca na sztampę i sztywne procedury. Tylko indywidualne podejście do każdego projektu, dopasowane do środowiska klienta, pozwala dostarczyć mu na czas pełnowartościowy pakiet usług. Dlatego za odpowiedni kurs wszystkich łodzi zwinnych żeglarzy odpowiada jeden kapitan – project master, który dla reszty zespołu staje się po części wewnętrznym klientem. Dzięki temu zmienia się jego perspektywa – patrzy na projekt szerzej, nie tylko z poziomu własnego zespołu. Widzi więcej, a jednocześnie zna na tyle dobrze obie strony, że każdy wzniecony pożar potrafi zdusić w zarodku, a nawet najtrudniejsze wyzwanie odeprzeć optymalnym, często niestandardowym rozwiązaniem. Dla klienta to niesamowity komfort – on realnie czuje, że ma w agencji swojego człowieka. Projekt master przestaje być dla niego tylko adresem mailowym, ale jest realnym partnerem, który dba o właściwy kurs jego projektu i biznesu.
9. Konkurencja to nie strach, a dreszczyk emocji
Podobno agencje One Stop Shop nie lubią, kiedy na ich podwórko wchodzi kolejny partner. Podobno. Bo na naszym podwórku jest zupełnie na odwrót. Pewnie, że oddech konkurencji na karku zawsze wywołuje emocje. Ale to nie strach, a raczej motywacyjny dreszczyk. Dla dobrego, ambitnego zespołu nie ma bowiem nic gorszego niż stagnacja. Nawet dla największego pasjonata sytuacja, kiedy przez dwa lata robi ciągle jedno i to samo, może nieco ostudzić jego zapał. A nowe wyzwania i opcje zmierzenia się z kimś, kto wnosi nową myśl do projektu, działają wyłącznie motywująco i są jak zastrzyk dodatkowej energii. Ludzie, którzy mają otwarte umysły i chcą zmieniać branżę na lepsze, nigdy nie będą dążyć do modelu „starej, sprawdzonej agencji”. Taki zespół zawsze będzie chciał pozostać w trendach, pełen nowych pomysłów i wciąż łapać wiatr w żagle, z tym sam błyskiem w oku.
10. Świat bez granic
Dla agencji typu One Stop Shop świat nie ma granic. Jest za to bezkresny horyzont możliwości. Kumulacja tak wielu różnych kompetencji pozwala nam w każdej chwili wypłynąć na międzynarodowe wody. Nawet bez dużych przygotowań, bo zwinne zespoły OSS potrafią doskonale się adaptować do nowych rynków i okoliczności. Mocne specjalizacje, cała masa rozwiązań technologicznych, narzędzi oraz bagaż naszych doświadczeń, sprawiają, że bezkres możliwości ma nie tylko merytoryczny, ale i geograficzny wymiar. Już dziś te same projekty dla jednej korporacji realizujemy w różny sposób w różnych częściach Europy, w ramach hub’ów z lokalnymi agencjami. A granice pozostają tylko na mapach.
Autorki: Anna Knowska, Magdalena Wilk (Grupa Komunikacja Plus)
Redakcja: Agnieszka Drabikowska
Artykuł powstał we współpracy Grupą Komunikacja Plus, z okazji jej dziesięciolecia na rynku.