Uczelnie w sieci – strona to za mało

Uczelnie w sieci – strona to za mało
Niż demograficzny skłania uczelnie do większej aktywności w sieci. Strona internetowa to już zdecydowanie za mało, żeby zdobyć studentów. 68% uczelni jest aktywnych na Facebooku. Czy to wystarczy w czasach, gdy wizje świetlanej przyszłości po studiach weryfikują internauci?
O autorze
3 min czytania 2012-05-25

Jedna z najchętniej wybieranych uczelni niepublicznych w ostatnich latach jest Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu, która aktywnie działa zarówno w „realu”, do którego przywiązani są np. rodzice kandydatów, a także w „wirtualu”. Jak przyznaje jej rzeczniczka Joanna Macalik, obecność w sieci jest staranie przemyślana i celowa: – Starannie dobieramy portale, na których zamieszczamy reklamę, bądź do których wysyłamy informacje prasowe. Zależy nam, by docierały one do osób zainteresowanych. Środowisko internetowe pozwala na bardzo precyzyjne sprawdzenie użytkowników, co ułatwia wyselekcjonowanie odbiorców zainteresowanych studiami licencjackimi, magisterskimi, podyplomowymi czy MBA.

Więcej niż wizytówka

– Serwis internetowy uczelni wyższej powinien spełniać rolę platformy informacyjnej oraz komunikacyjnej pomiędzy władzami, kadrą administracyjną, naukowo-badawczą a kandydatami na studia, studentami, słuchaczami studiów podyplomowych, absolwentami oraz środowiskiem lokalnym  – pisze Jacek Uroda, autor raportu „Rola serwisu internetowego uczelni wyższej w komunikacji marketingowej” z Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej.

Serwis interntowy www.handlowa.eu,  zarządzany przez Wojciecha Rynkiewicz, specjalistę ds. marketingu internetowego w wrocławskiej Wyższej Szkole Handlowej, kapituła The World Internet Foundation uznała za najlepszą stronę internetową szkoły wyższej w 2011 r. Jaka jest recepta na sukces? – Żeby strona internetowa uczelni była pozytywnie odbierana przez użytkowników sieci powinna charakteryzować się przynajmniej kilkoma aspektami – wskazuje Rynkiewicz. – Są to przede wszystkim aktualność i interaktywność. Liczy się także wizualna atrakcyjność oraz możliwość wykorzystania. W dzisiejszych czasach strony uczelni powinny posiadać taki udogodnienia dla studentów jak „wirtualne dziekanaty” czy platformy e-learningowe.

Na ściemę uważaj!

Oferta studiów, przedstawiana zawsze językiem korzyści, jest podstawowym elementem zawartości serwisów internetowych uczelni. To właśnie na nią zainteresowani są przede wszystkim przyszli klienci, czyli potencjalni studenci i słuchacze studiów podyplomowych. – Intuicyjność i prostota to zaleta dobrej strony uniwersytetu czy innej wyższej szkoły – uważa Kacper Listwan, student Uniwersytetu Wrocławskiego. – Bardzo często weryfikujemy także piękne słowa zawarte na stronach z rzeczywistością, prosząc o opinie na różnych niezależnych forach czy innych serwisach edukacyjnych.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Co dzieje się, gdy pod opiniami na temat kierunku pojawiają się negatywne wpisy? Przedstawiciele kilku portali, którzy proszą o anonimowość przyznają, że reakcje uczelni bywają różne. Coraz rzadziej prosi się o usunięcie postu, chyba, że ten narusza dobra osobiste wymienianych w nim osób. Maleje także liczba spamujących marketingowców.

– Staramy się jednak nie ingerować w treści na formach internetowych, wychodząc z założenia, że są to miejsca demokratycznej wymiany opinii – mówi Joanna Macalik. – Jeżeli zdarzy się wpis o charakterze obraźliwym bądź zawierający nieprawdziwe informacje, staramy się na niego oficjalnie odpowiedzieć. Na szczęście zdarza się to sporadycznie.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Fejs króluje

Bartłomiej Rak z Socjomania.pl podkreśla, że szkoły wyższe są wręcz predestynowane do aktywności w social mediach: – W murach każdej z nich mamy przynajmniej kilka tysięcy osób, a co roku przychodzą nowe – każda z nich powinna subskrybować przynajmniej jeden kanał z informacjami, których uczelnia dostarcza. Niestety moim zdaniem polskie uczelnie idą nieco na łatwiznę – większość kanałów ma charakter typowo rozrywkowy. Ja od uczelni wymagałbym czegoś więcej – wykorzystania mediów społecznościowych w procesie nauczania. Facebook to idealny kanał dotarcia do studentów. Niestety, wg raportu, który ukazał się na stronie ekulczycki.pl tylko 68% uczelni publicznych ma swój profil na Facebooku. Pytanie – gdzie jest reszta?

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Coraz więcej uczelni decyduje się również na NK.pl, GoldenLine i YouTube. – Skupienie działań wokół Facebooka i NK.pl to dziś zdecydowanie za mało, aby zaistnieć jako uczelnia w sieci – twierdzi Wojciech Rynkiewicz z Wyższej Szkoły Handlowej we Wrocławiu. – Z punktu widzenia uczelni warto jednak „rozglądnąć się” również za innymi serwisami, umożliwiającymi np. wymianę zdjęć – (Flickr), dokumentów i materiałów dydaktycznych (Scribd), czy CV (LinkedIn). Studenci bowiem coraz częściej korzystają również z takich portali, więc dobrze jest, by uczelnia posiadała swój profil również tam. W kontekście zaistnienia w sieci same media społecznościowe to oczywiście zdecydowanie za mało.

Pomyśl i działaj

W social media liczy się pomysł. Z okazji przejęcia Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania wrocławska WSB postanowiła zintegrować studentów i absolwentów w sieci. Na zamówienie uczelni zaprojektowano aplikację w której 450 osób z obu uczelni mogło swoimi zdjęciami zbudować most, który wydrukowany jako baner reklamowy jest eksponowany w centrum Wrocławia – na ulicy Świdnickiej. Akcją „My się łączymy. Ty zyskujesz” uczelnia informuje mieszkańców o połączeniu w największą niepubliczną uczelnię na Dolnym Śląsku i jedną z największych w kraju. – Akcje łączące świat wirtualny z realnym na pewno stanowią przyszłościowe rozwiązania – ocenia pomysł Bartłomiej Rak z Socjomanii – Pomysł na aplikację wydaje się być ciekawy i odpowiednio dopasowany do wydarzenia. Studenci się bawili, informacja dotarła do wielu osób zainteresowanych, a uczelnia zyskała wizerunkowo. Interesujący wydaje się pomysł spersonalizowania działania, wykorzystując zdjęcia studentów. Finał, w postaci baneru reklamowego, sprzyja także budowie publicity i akcji marketingu szeptanego wokół tematu. Przecież każdy z 450 bohaterów z pewnością pochwalił się swoim przyjaciołom i znajomym o udziale w akcji.

Dlaczego warto zaprosić media społecznościowe na uczelnie? – Bo studenci już tam są i spędzają tam mnóstwo czasu. Social media zapewniają łatwiejszą i szybszą komunikację oraz uczą pracy grupowej. Do tej pory to student musiał wydobywać informacje od przedstawicieli uczelni. W dobie niżu demograficznego warto, aby to uczelnia zrobiła krok w stronę studenta. Warto też zacząć rzeczywiście wykorzystywać ten kanał w procesie edukacyjnym – podsumowuje Rak.