Jak narodził się pomysł na organizację festiwalu Art+Bits?
Chciałoby by się rzec, że w sposób w jaki programiści odpowiadają na niektóre pytania - “na początku było słowo, a w słowie były dwa bajty”, niemniej mam świadomość, że taka geneza początku wszystkiego jest za prosta. Więc do rzeczy. Pomysł na Art+Bits dojrzewał w głowie szefa naszej komórki Research&Development, który wielokrotnie nam komunikował, że nie wszystko, co powstaje w ramach aktywności działów badań i rozwoju da się zakwalifikować jako wartość komercyjno - użytkowa. Wiele rozwiązań, konstrukcji czy koncepcji ma charakter wykraczający poza operacyjną rzeczywistość firm i raczej nosi znamiona sztuki. Bardziej są to rzeczy mające formę artystycznej realizacji pomysłów jej twórców niż kreacji produktu jako takiej. Przyjmując z pokorą taką formę samorealizacji członków działów R&D wypracowaliśmy koncepcję festiwalu, gdzie wszystkie artystyczno-technologiczne dusze miałyby szanse zaprezentować swoje osiągnięcia. Tak narodził się Art+Bits.
W zapowiedziach prasowych można przeczytać, że “innowacja w komunikacji marketingowej zaczyna się w technologii inspirującej artystyczną duszę”. Jakie są przykłady synergii sztuki, techniki i marketingu?
London Eye i Igrzyska Olimpijskie to doskonały przykład promocji informacji o igrzyskach w sposób zbliżony do artyzmu, gdyż wykraczający poza schematy myślowe standardowych nośników komunikacji marketingowej.
Wielkie diabelskie koło zmieniające barwę w zależności od pozytywnych lub negatywnych opinii na temat Igrzysk udostępnianych na Twitterze to swego rodzaju artyzm - artyzm mający u podstaw wizualizację danych w zupełnie nowym ujęciu. Zresztą o wizualizacji danych będzie mowa w ramach Art+Bits, więc nie będę zdradzał innych szczegółów.
Podobnym przykładem była promocja informacji na temat aplikacji udostępniających mapy na telefonach Nokia. Inżynierowie kreatywni wpadli na pomysł, by wielki podświetlany interaktywny baner diodowy w formie strzałki zawiesić na gigantycznym dźwigu budowlanym, którym można było sterować za pomocą SMS-ów. Wystarczyło podać miejsce w mieście, do którego chcemy dojść, a dźwig obracał się w kierunku, w którym było ono położone.
Wspaniały, monumentalny przykład jak mogą w zakresie marketingu działać kreatywni inżynierowie.
Inżynieria kreatywna coraz mocniej wkracza do świata marketingu?
Wydaje mi się, iż zawsze była obecna. Ważniejszym jest trend, w którym partnerem dla stratega, który przygotowuje plan promocji marek staje się kreatywny inżynier odpowiadający egzekucją kreatywną z obszaru zidentyfikowanych możliwości technologicznokreacyjnych. Upraszczając - dyrektor kreatywny świadom photoshopa i istniejących nośników reklamowych może mieć pewną trudność w podpowiadaniu co jest możliwe, a co nie w przestrzeni publicznej, w której funkcjonuje obecnie tak dużo różnych technologii. Inżynier, z racji swego wykształcenia i szybszej większej otwartości na technologiczne nowinki sprawniej znajduje szanse na zbudowanie innowacji i wdrożenie jej do działań strategicznych.