fot. unsplash.com
Artykuł Davida Goldinga możecie przeczytać tutaj >
…reklamy. Oczywiście poza tym DG (DiDżi – taką gość ma ksywę) wbija też kilka szpil WPP. Widać, że jest im nie po drodze, ale ten temat zostawmy.
Zobacz również
Golding przewiduje podział agencji reklamowych między te, które będą zajmować się mocno mediową/narzędziową działką i te, które będą „tworzyć popkulturę”. Sam oczywiście reprezentuje ten drugi nurt. W sumie to trudno byłoby się nie zgodzić z tym, że taki podział już istnieje. Może nieformalnie, ale przecież każdy z nas jest w stanie wymienić na zawołanie kilka agencji reklamowych, które radzą sobie dobrze, mimo że nie pamiętamy żadnej dobrej kreacji, którą zrobili. Z drugiej strony są agencje reklamowe tworzące świetne kreacje, ale nie idzie się do nich po to, aby uzyskać rekomendacje co do tego, jak używać facebooka.
Efekt pracy tych różnych firm jest zupełnie inny, a to i to nazywamy agencją reklamową. To trochę tak, jakbyśmy cukiernię i piekarnię wsadzili do jednego worka i nazywali je wypierkaniami. Ciastko i chleb służą do czego innego. Nic nie jest lepsze ani gorsze. Jedne wypiekarnie robią na słodko, drugie wytrawnie.
I teraz do sedna – bardzo fajnie, że ktoś, szczególnie tak ważny w tej branży jak DG, nie hejtuje drugiej strony. Zauważcie, że zazwyczaj w kontekście takich podziałów jedna strona podważa działania drugiej. Mediowcy mówią o przestarzałych modelach kreatywnych, kreatywni o nudzie związanej z cyferkami <ziew>. Co na to Golding? Proszę: „Despite being more attuned to the culture approach, I admire the emerging collateral model and, in the short term, there is clearly money in it.”
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Takie zdanie wychodzi z ust właściciela najbardziej kreatywnej agencji reklamowej świata. WOW.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
No właśnie. Bo prawda jest taka, że wielu (łącznie ze mną) tak bardzo wrzuca na remarketingi, precyzyjne targetowania, automatyzacje, sztuczne inteligencje klepiące copy, brak dużych idei kreatywnych, fragmentacje mediów, docieranie tylko do osób, które obecnie są w procesie zakupu. Narzekamy na to, że plannerzy nie są już badaczami i rozkminiaczmi tylko mediowcami z insightami z google’a, że gdzieś po drodze zgubiliśmy intensywność na rzecz rozdrobnienia i zasypywania tysiącami małych komunikatów.
A może hejtujemy inne podejście tylko dlatego, że po prostu nie jest ono dla nas interesujące? Albo go nie rozumiemy? Ale przecież działa. Więc z czym problem?
W ogóle, co ciekawe, to wśród głównych hejterów nowych technologii znajdziemy osoby nieco starsze, dinozaury reklamy (i mnie). Może to dlatego, że kiedyś po prostu takich możliwości, jakie dostępne są dla każdego obecnie, nie było? Nowe zawsze budzi opór i w sumie nie ma się co dziwić, że oldschoolowcy uważają nowe kanały za głupotki. Na szczęście zdrowy rozsądek jest w cenie. I DG z pewnością nim dysponuje. I mówi mądrze.
I wiecie co? To super fajnie, że najlepsza agencja reklamowa świata mówi o tym, że nie jest najlepsza we wszystkim. Dalej twierdzi, że chce się zajmować tworzeniem super kreacji, ale nie podważa umiejętności obsługi coraz bardziej złożonej technologii.
A może nie trzeba wierzyć Davidowi? W końcu to gość, który robi reklamy.
Koniec, bo już za dużo tych pytań.