Według danych bileterii Going. podczas ostatniego wakacyjnego sezonu koncertowego wyraźnie wzrosła liczba oszustw związanych ze sprzedażą biletów na wydarzenia. Najczęściej były one związane z koncertami, które szybko osiągały status sold-out (wyprzedanie w szybkim czasie wszystkich biletów), a grupą najmocniej dotkniętą oszustwami byli najmłodsi uczestnicy. Kampania „Nie daj się zrobić w konia” ma na celu budowanie świadomości ryzyka, jakie niesie zakup biletów z niepewnych źródeł oraz, jak zaznaczają pomysłodawcy akcji, oszczędzenie kupującym problemów, nerwów i pieniędzy.
Choć akcja adresowana jest głównie do najmłodszych fanów muzyki na żywo, przypadki oszustw dotykają wszystkich, bez względu na wiek.
Zobacz również
Chcemy pokazać osobom kupującym bilety, jak łatwo zostać ofiarą nielegalnej odsprzedaży. Pokazujemy, jak dopilnować strony formalnej, by nie mieć nieprzyjemności przy kontroli wejścia i spokojnie uczestniczyć w wydarzeniu. W naszej akcji przestrzegamy głównie przed zagrożeniami w sieci – fałszywymi stronami i e-mailami, wiadomościami phishingowymi z podejrzanymi linkami oraz szerokim spektrum możliwości pozyskiwania biletów za sprawą mediów społecznościowych, w tym grup na Facebooku– wyjaśnia Anna Maria Żurek, Co-founderka i COO Going.
Młodzi na celowniku oszustów
Liczba odbywających się w Polsce koncertów jest teraz znacznie większa niż choćby jeszcze kilka lat temu i z roku na rok szybko rośnie. Szczególnie po zakończeniu pandemii nastąpił wysyp imprez, wydarzeń i festiwali, a podaż biletów na te „najgorętsze” jest zwykle mniejsza, niż popyt. Według analizy Going. liczba nieważnych biletów na wyprzedanych koncertach i festiwalach potrafi sięgać nawet 5%, co w przypadku bardzo dużych wydarzeń może oznaczać nawet tysiące potencjalnie oszukanych osób, które zamiast dobrej zabawy czeka stres i utracone pieniądze.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Wiele organizowanych przez nas wydarzeń wyprzedaje się na pniu, a to ogromna pokusa dla czyhających na okazję oszustów. Od lat naszym celem jest organizowanie koncertów i festiwali najwyższej jakości, śrubujemy warstwę artystyczną i techniczną, nie możemy pozwolić sobie na rozczarowanie ufających nam ludzi, którzy w wyniku oszustwa nie dostaną się na wydarzenie. Podejście do kwestii bezpieczeństwa biletów dzieli z nami Going., wspólnie dbamy o to, by wejściówki na nasze imprezy były odpowiednio chronione od strony formalnej, także podczas ich przekazywania czy odsprzedawania, a potem zmiany danych uczestników. Akcja „Nie daj się zrobić w konia” to ważny krok ku temu, by zarówno fani muzyki, jak i organizatorzy czuli się bezpiecznie, gdy czekają na występy swoich idoli — wyjaśniaMaciej Korczak, Co-founder Follow The Step.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Przy współpracy z organizatorami wydarzeń Going. wprowadził opcję bezpiecznego przekazywania biletów wewnątrz aplikacji, jednak często uczestnictwo w wyprzedanym wydarzeniu ulubionego artysty jest dla młodych ludzi tak wielkim marzeniem, że przestają postępować rozsądnie. Tendencja ta jest szczególnie widoczna w przypadku koncertów artystów rapowych, co potwierdza Magda Dubrawska, właścicielka SOLD OUT Agencji.
Od lat organizujemy rapowe koncerty. Jako agencja rozwijaliśmy się wraz z zainteresowaniem hip-hopem w Polsce. Ostatni rok był dla nas rekordowy, trasy KACPERCZYK, Jan-rapowanie, White 2115, Mata i SBM Festiwal odwiedziły w sumie steki tysięcy ludzi. Głównie były to młode, wychowane w cyfrowych czasach, osoby. Często niestety zbyt naiwne. Na każdym z naszych koncertów notowaliśmy od kilku do kilkudziesięciu oszustw biletowych. Niestety ludzie zbyt mocno ufają sprzedającym bilety poza oficjalnym obiegiem. Z naszych obserwacji wynika, że głównym problemem są transakcje w grupach na Facebooku i tam dochodzi do największej liczby oszustw, która wciąż rośnie, bo koncertów jest coraz więcej. Dlatego wraz z Going. dokładamy starań, by budować wśród kupujących bilety świadomość licznych zagrożeń, ale i kierować ich w stronę w pełni bezpiecznych rozwiązań — wyjaśnia Magda Dubrawska.
Do bileterii często zgłaszają się też osoby, które po zakupie wejściówki przez grupy i ogłoszenia w social mediach proszą o zmianę danych osobowych na bilecie. Tymczasem formalnie osoba kupująca w taki sposób nie jest jego właścicielem i na jej prośbę nie można dokonać na nim żadnych zmian.
Kiedy bilet kupiony jest u oficjalnego dystrybutora, a wydarzenie zostanie przeniesione, jego właściciel może zgłosić się do nas po zwrot środków i bilet przestanie być aktywny. Może go także przekazać komuś innemu przez naszą aplikację – kod biletu zostaje wtedy automatycznie zmieniony, a pierwotny kod biletu przestaje być ważny – komentuje Urszula Sabała-Heliasińska, customer experience manager w Going.
Jak dodaje, przy transakcjach „z drugiej ręki” nie ma opcji zmiany nazwiska na bilecie, bo osoba, która odkupiła go poza oficjalnym kanałem sprzedaży, nie jest formalnie jego właścicielem. Co więcej, nierzadko zdarza się, że po zapłacie „konik” sprzedający bilet online go nie wysyła, a następnie natychmiast blokuje kupującego, by uniemożliwić mu jakikolwiek kontakt. Zdarza się też, że ten sam bilet odsprzedawany jest kilku osobom.
W tej sytuacji nic nie możemy zrobić – sprawa może jedynie trafić na policję. Gdy ta zwróci się do nas, udzielimy jej wszelkich niezbędnych informacji.
Jak wyjaśniają przedstawiciele Going., bilet w formacie PDF jest po prostu plikiem — można go wielokrotnie powielić, wydrukować, odsprzedać kilku osobom lub podrobić, zamieniając kod QR lub dane na bilecie, zatem nawet otrzymując PDF z biletem, nie możemy być pewni, że wejdziemy na wydarzenie. Dlatego, jak podkreśla Anna Maria Żurek, jedyną opcją, by mieć pewność, że odkupujemy prawdziwą wejściówkę i nasze dane się na nim pojawią, jest skorzystanie z opcji przekazania biletu aplikacji:
Zainicjowane przekazanie zostanie potwierdzone przez nas za pomocą systemowej wiadomości mailowej, którą otrzymują obie strony wymiany. Odkupujący oficjalnie staje się właścicielem, a bilet zostaje przypisany do jego konta w aplikacji Going.. Dzięki temu będzie też automatycznie informowany o ewentualnych zmianach dat, odwołaniu lub przeniesieniu wydarzenia — dodaje Anna Maria Żurek.
Jak z kolei podkreśla Urszula Sabała-Heliasińska, nie tylko odsprzedaż „prywatna” jest problemem. W sieci pojawiają się strony i serwisy internetowe podszywające się pod witryny oficjalnych bileterii. Dlatego kupujący powinni pamiętać o weryfikacji adresu www, certyfikatu bezpieczeństwa strony i adresu mailowego, z którego przyszła wiadomość o możliwości odebrania biletu.