TikTok Ad Awards 2025

TikTok Ad Awards 2025

TikTok Ad Awards 2025

Ostatni dzwonek na zgłoszenia do konkursu TikTok Ad Awards CE 2025! Termin upływa 24 września br.

Zgłoś kampanię

Dziadek Orzech mówi: Jak to jest być strategiem?

Dziadek Orzech mówi: Jak to jest być strategiem?
Może i tytuł tego wpisu nie jest spójny z tym, co niedawno napisał Kuba Sagan, ale jego felieton opublikowany na LinkedIn zainspirował mnie do kilku głębszych myśli. Wszystko opiera się o kolaborację, o której pisał Kuba.
O autorze
4 min czytania 2016-07-07

Nie mam zamiaru bezpośrednio odnosić się do jego artykułu, chcę jedynie dodać kilka słów ze swojej perspektywy. Opisać jak kolaboracja, albo jej brak, wygląda z perspektywy stratega.

W gruncie rzeczy rozmawiając o procesie pracy w agencji reklamowej możemy wyróżnić dwa systemy. Podaję opcje skrajne, oczywiście pomiędzy nimi na pewno istnieje wiele odcieni szarości.

a) system liniowy (tak go nazwijmy), w którym to każdy dział pracuje osobno, a po skończeniu swojego zadania, przekazuje projekt do następnego ogniwa;

b) pełna kolaboracja – projekt jest od początku do końca tworzony przez grupę ludzi złożonych z różnych działów. Każde ogniwo (akant, strateg, kreacja, produkcja) zaangażowane jest w cały proces.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Wydaje mi się, że mniej lub bardziej świadomie pracowałem w obu systemach. Jak i oczywiście w różnych miejscach skali pomiędzy tymi ekstremami.

No i teraz troszkę rozkmin z perspektywy stratega – w systemie a (liniowym) dostajesz od akanta brief klienta oraz kilka informacji. Masz z tego zrobić brief wewnętrzny/kreatywny, który zostanie przekazany teamowi kreatywnemu. Jak wiadomo, briefy są różne, czasami lepsze, czasami gorsze. Załóżmy jednak lepszą wersję, w której akurat nie musisz szukać dodatkowych informacji, zadanie jest jasne i w pełni rozumiesz, gdzie leży problem. Teraz pora zacząć szukać rozwiązania. No i zazwyczaj tutaj zaczynają się kłopoty. Bo musisz coś napisać, czas goni, trzeba działać. Ale skąd do cholery wiedzieć, jak ustawić zadanie dla kreacji? Gdy masz ogromne doświadczenie, to może i jest to proste. Dla mnie nigdy nie jest. Robię więc research, rozkminiam, chodzę, dzwonię, pytam i czytam. Cały czas mam świadomość tego, że to, co wpiszę w brief, będzie miało wpływ na wszystko, co stanie się dalej. Finalnie coś wpisuję, czasami jest to lepsze, czasami gorsze.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Zabawa w głuchy telefon trwa dalej – przychodzi czas briefingu. Pokazuję kreacji swoje dzieło – brief kreatywny – w którym się wymądrzam i czekam na to, jak oni go odbiorą. Często (dzięki Bogu) jest fajnie. Wydaje mi się, że to też kwestia zaufania – im dłużej z kimś pracujesz, tym jest lepiej. Ale czasami okazuje się, że kreacja/akant mają inny pomysł na strategię (nierzadko lepszy), nie do końca zgadzają się z moim podejściem albo jeśli mnie nie lubią (co nie jest trudne), próbują podważyć co tylko się da. Na domiar złego czasami pracujemy na e-mailach i telefonie, nie widząc się twarzą w twarz.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Często jest też tak, że najpierw potwierdzamy z klientem strategię, on się z nią zgadza, a dopiero potem idziemy do kreacji. Wtedy dyrektor kreatywny mówi:

  • Z tego nie da się zrobić nic dobrego
  • No ale już potwierdzone z klientem, musimy…

Już teraz można zapytać, czy powstanie z tego dobra kampania, ale poczekajmy jeszcze chwilkę.

Jakoś przechodzimy przez etap briefingu, spotykamy się za kilka dni, aby zobaczyć ich pracę. I tutaj ja odwzajemniam miłość, mówiąc, że czegoś brakuje, że przecież w briefie było napisane, że musi się znaleźć informacja X, że to nie ten kanał, albo że nie wiem kur** co jeszcze.

Teraz! – czy w takich warunkach może powstać jakaś fajna kampania? Wszyscy tylko wzajemnie utrudniają sobie pracę. Oczywiście wiem, że piszę tutaj o sytuacjach skrajnych, które zdarzają się rzadko, ale każdy pracujący w agencji na pewno czuje, o co mi chodzi.

A czy nie lepiej byłoby, gdyby od początku do końca nad projektem pracowali wszyscy?

I wiem, że teraz myślisz (szczególnie jeśli jesteś dyrektorem kreatywnym), że w Twoim dziale tak właśnie się dzieje. Ale zapewniam – tak nie jest.

I dla jasności – nie mam na myśli tego, żeby w agencji nie było podziałów na role – to może grozić chaosem. Ale czy musimy grać w głuchy telefon? Czy naprawdę strateg nie może napisać copy? A kreatywny nie może porozmawiać z klientem? Account nie może przyjść z zajebistym insightem?

Wszystko to jest możliwe. Wiem z autopsji. I kluczem do tego jest właśnie współpraca i wyzbycie się przekonania, że pewne etapy procesu “nie są moim zadaniem”.

Osobiście w ten właśnie sposób, wspólnie z kreatywnym zrobiłem najlepszą strategię w mojej “karierze”. Tak też uwielbiałem pracować z pewnym dyrektorem kreatywnym (którego jak zwykle muszę tutaj wspomnieć, nie podając jego imienia). Często nawet nie musieliśmy pisać sobie briefu kreatywnego – mieliśmy jasną wspólnie wypracowaną strategię w głowach.

Ostatnio stałem się wielkim wyznawcą filozofii Martina Beverly, który mówi, że tak naprawdę nie wie, co robi jako strateg. Po prostu nie wie, co robi, ale jakoś to robi i chyba jest ok. Nie wiadomo, gdzie są granice pracy. W sumie to nie powinno ich być. Briefing należy robić przed briefingiem, jako strateg trzeba napisać copy. To jest ok. Martin zawsze dodaje do tego, że walutą w agencjach reklamowych są pomysły. To i tylko to powinno nas obchodzić. Nie jakiś tam proces, formatki do briefów czy role w agencji. I ja to bardzo szanuję.

67 lat temu Bill Bernbach posadził w swojej agencji art directora i copywritera w jednym pokoju. To była kluczowa zmiana i złamanie wtedy panującego liniowego podziału między czymś, co teraz znamy jako “team kreatywny”. Ta idea pracy dwójkami istnieje i ma się dobrze do dzisiaj. Czy nie moglibyśmy pójść o krok dalej i poszerzyć zespoły kreatywne o stratega lub akanta? Przecież finalnie i tak chodzi o zajebisty pomysł. Nie można pracować razem, od początku do końca? Generować 3x więcej strategii i 3x więcej pomysłów do jednego projektu?

Tak właśnie zrobiła wspomniana przez Kubę szwedzka agencja F&B. O niej napiszę, jak Bóg da, troszkę więcej 11 listopada. To data dla mnie szczególna. Po 11 listopada 2015, kiedy to miałem okazję odwiedzić F&B, cytując klasyka, wiedziałem, że nadchodzące święta będą bardzo smutne.