Pokémon Go a kwestie prawne

Pokémon Go a kwestie prawne
Do napisania tego artykułu zainspirowało mnie zjawisko, które od kilku tygodniu obserwuję w social media. Postanowiłem podzielić się swoimi wątpliwościami i ostrzec marketingowców przed zbyt dosłownym eksploatowaniem Pokémonów.
O autorze
1 min czytania 2016-08-01

Jak wszyscy wiemy, ogromna popularność gry Pokémon Go na całym świecie zaskoczyła samych twórców gry. Ciągłe problemy z serwerami, brak możliwości logowania pokazują, że gra osiągnęła niespodziewany sukces. Z marketingowego punktu widzenia, biorąc pod uwagę strukturę demograficzną graczy, ich ilość oraz zaangażowanie nie dziwi fakt , że marki rzuciły się na Pokémony jak przysłowiowy “szczerbaty na suchary”.

Każdy kto śledzi trendy, zaobserwował wysyp wszelkiego rodzaju promocji i eventów opartych na hype Pokémon Go – w szczególności na Facebooku. Niestety w wielu zaobserwowanych przeze mnie przypadkach następuje nagminne łamanie licencji należących do Nintendo. Nie będę przytaczał tutaj konkretnych przykładów, ale wielu marketingowców i agencji zdaje się nie zdawać sobie sprawy na jak niebezpieczny grunt wchodzi, wykorzystując nazwy i wizerunki postaci, przedmiotów z gry oraz samej gry.

Nie jestem specjalistą od prawa autorskiego, ale wg mnie wliczają się w to także nazwy “Poké Stop”, “Poké GYM”, “Lure Module”, „Incense” itd. wraz z ich wizerunkami. Chroniony na pewno jest wizerunek “PokéBalla” a także postaci z gry, o samych Pokémonach nie wspominając. Nie wiem jak z wykorzystaniem screenów z gry na zasadach cytatu.

Przecież trzeba sobie zdawać sprawę, że Pokémony to nic nowego. Są ogromnym sukcesem Nintendo i od wielu lat przynoszą ogromne zyski. Nintendo jest właścicielem nazwy “Pokémon” oraz wszystkich Pokémono-zależnych marek chroniących książki, karty, gry, ubrania, czapeczki, itd. Biorąc pod uwagę potencjalne straty, raczej nie pozostanie obojętne na nadużywanie swoich praw i będzie ich dochodzić w sądach w Polsce i za granicą.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Tak jak napisałem wyżej, nie jestem prawnikiem, ale biorąc pod uwagę zaobserwowane przeze mnie niebezpieczeństwa naruszenia praw Nintendo przez marki postanowiłem się tymi obawami podzielić. Lepiej dmuchać na zimne, tym bardziej że poparzenia mogą być naprawdę głębokie. Być może po fali hype’u związanego z Pokémonami czeka nas fala pozwów.

Zachęcam kancelarie specjalizujące się w prawie autorskim o wydanie krótkiego handbooka, jak korzystać z buzzu, nie narażając się na pozew. To była by bardzo przydatna rzecz.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się