Czego słucha branża marketingowa? NowyMarketing sprawdza, jaką muzykę lubicie (cz. 2)

Czego słucha branża marketingowa? NowyMarketing sprawdza, jaką muzykę lubicie (cz. 2)
Jak słuchanie muzyki wpływa na pracę? Dlaczego muzyka inspiruje i jak bardzo jest istotna? Czego słucha branża marketingowa? Przedstawiamy kolejną część cyklu "Muzyka i marketing".
O autorze
7 min czytania 2017-03-01

fot. unsplash.com

1. Cezary Rudaś, Art Director, Wojtek Żubr Boliński, Copywriter, VML Poland
2. Norbert Oruba, Specjalista ds. marketingu dóbr luksusowych. Główny copywriter w LuxTime
3. Dawid Bednarski, Creative Manager, WALK Events
4. Michał Ługowski, Graphic Designer, KERRIS
5. Marta Olesińska, Copywriter, KERRIS
Poprzednią część cyklu przeczytasz tu >
Następną część cyklu przeczytasz tu >

Cezary Rudaś
Art Director w VML Poland
Wojtek Żubr Boliński
Copywriter w VML Poland

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Czego należy słuchać, gdy pracujesz w dziale kreacji dużej agencji reklamowej?

Uwaga! To będzie jeden z tych śmieszkowych tekstów, przeładowanych hermetycznymi żartami.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Podobno istnieje niepisana zasada, że jeśli widzisz w pracy, jak ktoś akurat słucha muzyki na słuchawkach, pod żadnym pozorem nie wolno ci tej osoby zaczepiać. Przeczytaliśmy to kiedyś w Internecie, więc musi to być prawda – tak naiwnie myśleliśmy. Niestety, jak zweryfikowało życie, accounci biegający z poprawkami w tę i z powrotem nie mają o tej zasadzie pojęcia <sadfaceemoticon>.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Praca w dziale kreacji dużej agencji reklamowej w stolicy to wymagające zajęcie. Nie dość, że trzeba przynajmniej raz w życiu mieć fryzurę z wygolonymi bokami (i to szybko, najlepiej na etapie juniora, bo potem już może być za późno), to jeszcze trzeba pokazywać się w modnych knajpach. Nerwowo się robi, gdy zabieramy tam firmowego Maca; zalanie go piwem kraftowym może kosztować więcej niż się wydaje. To jednak truizmy; wiadomo to od dawna. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kultura, którą nie dość, że trzeba się wykazywać, to jeszcze na niej znać. Zwłaszcza na tej alternatywnej – im bardziej, tym lepiej. A skoro już wszyscy oglądamy te same seriale („Abstract” na Netfliksie już obejrzany, kochani?), te same filmy („Manchester By The Sea” jest super, co?), to chociaż przy słuchaniu muzyki dajmy upust naszej wrodzonej alternatywności.

Jako że lubimy być alternatywni, gardzimy wszelkimi proponowanymi, spersonalizowanymi playlistami w serwisach streamingowych. Zwłaszcza od kiedy jednemu z nas Spotify podrzuciło kawałek „You Need The Drugs”. Wszelkie Morning Folk Chillout Mix, Elevator Excel Table Filling Relaxation czy Corporate Bullshit Focus też idą w odstawkę. My playlisty tworzymy sami, jak pionierzy przedzierając się przez bezkresny ocean muzyki, której nikt jeszcze z naszych znajomych nie zna. <philosophy> A może to nasze playlisty tworzą nas? </philosophy>

Zwłaszcza, kiedy tworzymy je instynktownie, niechcący; dopasowując muzykę do stanów i sytuacji, w jakich się akurat znajdujemy. Prawda jest taka, że muzyki dziś do wyboru jest tyle, że zamiast jarać się albumami ulubionych wykonawców, traktujemy muzykę utylitarnie. W taki sposób powstają playlisty typu „Muza do GDNów”, naładowana kawałkami z gatunków DnB, IDM i innymi szlagierami, przy których tempo 180 BPM jawi się jako pościelówa. Wiecie – muza, która pompuje tłustym kickiem bas i pozwala skończyć szybko oraz w miarę bezboleśnie przeformatowania banerów. I zapomnieć.

Podczas tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli pracy nad pomysłami, dobrze jest się odseparować od firmowego zgiełku. Nic nie robi lepiej za komorę deprywacyjną niż odpowiednia muzyka wrzucana do uszu przez słuchawki, niczym węgiel do pieca. Musi ona pozwalać nam zajrzeć w głąb siebie i wrócić stamtąd żywymi z niebanalną ideą. Dobrze jest wtedy słuchać kawałków instrumentalnych, które nie rozpraszają słowami (te mają być proste, o ile w ogóle mają być) i nie przytłaczają gwałtownymi zmianami – idealnie sprawdza się post-rock (najlepiej skandynawski, pracujemy w kreacji, halko!), ambient, chillwave. Pierwszy z brzegu przykład na szybko:

No chyba, że akurat grany jest przetarg, wtedy polecamy zespół Terrorizer.

My, kreatywni, jesteśmy w pracy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Czasami więc, żeby nie pracować w domach, gdzie przeszkadza nam w tym rodzina albo pies, zostajemy po godzinach w biurze. Wtedy pod igłę wchodzi najciekawsza muzyka. Taka, która musi działać zamiast kolejnej wódki kawy z red bullem. Taka, która ma pomóc, przez ciało przechodzą fale dreszczy i drgawek. Wtedy przypominamy sobie, że imprezy w stylu retro, są tym, co przecież bardzo lubimy, a w ogóle to chyba najlepiej byłoby potańczyć.

Ewentualnie stwierdzamy wtedy, że przecież w środku każdego z nas, z zewnątrz wrażliwego na piękno i sztukę, lirycznego chłopaka, kryje się uliczny gangster.

Gdy prezentacja jest gotowa, pozostaje już tylko triumfalnie zarzucić jakiś hit z kolekcji „piosenek firmowych i korporacyjnych” albo „popularnych piosenek adaptowanych do reklam„, zbieranych przez lata, tylko po to, żeby teraz pocieszać się, że to nie my jesteśmy ich autorami.

A kiedy wracamy z pracy, uspokaja nas już tylko validol (choć czasem wydaje nam się, że może to być placebo, a tym co uspokaja rzeczywiście jest jednak samo ssanie) i szum ogromnego morza ludzkich głów wraz ze stukotem tramwajowych szyn.

No chyba, że jeszcze w domu, po cichutku puścimy sobie coś, żeby przypomnieć sobie jak beztrosko było kiedyś, dawno, dawno temu. Na prowincji.

———————————————————–

Norbert Oruba
Specjalista ds. marketingu dóbr luksusowych. Główny copywriter w LuxTime

Jakiego typu muzyki słuchasz podczas pracy?

W przypadku gdy mam ten komfort i nie dzielę z nikim biura, to podczas pracy słucham głównie rocka i electro. Natomiast gdy pracuję w biurze z innymi osobami, to przeważnie wszyscy słuchamy tego, co serwują rozgłośnie radiowe. Jednak żaden z wyżej wymienionych gatunków nie jest moim ulubionym. Od zawsze najbardziej cenię sobie rap. Ten gatunek towarzyszy mi praktycznie od początku szkoły podstawowej. Początkowo słuchałem tylko polskiego rapu, bo najzwyczajniej pod koniec drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych dostęp do obcojęzycznych albumów był trudniejszy niż obecnie. Teraz z dostępnością nie ma żadnego problemu. Zakup płyty w preorderze z dostawą do domu stał się normalnością. Jednak podczas pracy staram się unikać słuchania czarnych brzmień. Rap przykuwa moją uwagę bardziej niż inne gatunki, a nie mogę sobie pozwolić na to, żeby cokolwiek mnie rozpraszało, ponieważ to mogłoby rzutować na moją efektywność. Uważam, że jeśli spędza się minimum 8 godzin dziennie pracując, to należy stworzyć sobie takie warunki, aby móc wykonywać powierzone obowiązki profesjonalnie.

Co daje Ci muzyka w pracy? Jak bardzo jest istotna?

Marketing to dynamiczna dziedzina wymagająca między innymi kreatywności, dokładności i bardzo często szybkości. Będąc marketerem, należy się pogodzić, a nawet zaprzyjaźnić ze stresem. Nagłe zdarzenia, praca z gigantycznymi budżetami a jak ktoś ma pecha to nawet różnego rodzaju kryzysy. Jak wiadomo, muzyka łagodzi obyczaje. Wprawia w pozytywny nastrój i pozwala mi się skupić podczas podejmowania decyzji. Biuro, w którym nie rozbrzmiewa muzyka, jest najzwyczajniej smutne. Jednak gdy pracuję z kimś, kto, aby się skupić, potrzebuje absolutnej ciszy, to oczywiście wiem, że muszę się dostosować. Dlatego zawsze w biurze mam słuchawki. Wilk syty i owca cała.

Dlaczego muzyka Cię inspiruje?

Inspiracje staram się czerpać zewsząd. Muzyka na pewno ma pozytywny wpływ na mnie i moją pracę. Pozwala mi się zrelaksować, co może w jakimś stopniu wyzwala we mnie kreatywność. Jednak muzyka ani żaden inny „czasoumilacz” nie zastąpi śledzenia trendów i zmian zachodzących w branży oraz szkoleń, kursów i książek grubych jak cegły z murów Oxfordu. Wiedza jest fundamentalną podstawą w moim fachu.

Czego ostatnio słuchasz i co poleciłbyś?

Przede wszystkim polecam każdemu otworzyć się na muzykę. Z czasem każdy samodzielnie zapełni półkę swoimi ulubionymi albumami.

 ———————————————————–

Dawid Bednarski
Creative Manager, WALK Events

Jakiego typu muzyki słuchasz podczas pracy?

Słucham głównie muzyki bez słów. Piosenki odwracają uwagę i wciągają w cudze historie, na co raczej nie ma miejsca w mojej głowie w czasie pracy.

Co daje Ci muzyka w pracy? Jak bardzo jest istotna?

Muzyka spełnia kilka funkcji. Przede wszystkim pozwala się odciąć, stworzyć własny wyizolowany świat i w samotności zmierzyć się z zadaniem lub researchem. Czasami potrzebuję czystego tła, przestrzeni, która uspokoi myśli i emocje, i pozwoli spojrzeć na problem z innej perspektywy, na świeżo. Innym razem muszę zrobić coś szybko i bardzo efektywnie, bez „mazgajenia” – wtedy mocne techno nadaje tempo i podnosi tętno. Są też momenty, kiedy muzyka pomaga wejść w jakiś obcy świat lub opowiedzieć jakąś historię, wtedy jej dobór jest bardzo istotny. Podobnie bywa na evencie: raz odcinamy publiczność od rzeczywistości zewnętrznej za pomocą muzyki, kiedy indziej potrzebujemy podnieść energię na sali albo opowiedzieć historię. Dobrze dobrana muzyka potrafi zbudować cały klimat wydarzenia lub relacji z niego, chociaż widz może jej później nie pamiętać. Wydaje się, że im bardziej muzyka “znika”, tym lepiej była dopasowana i tym większy miała udział w finalnym wrażeniu.

Dlaczego muzyka Cię inspiruje?

Muzyka jest niewidzialna, a może podnieść na duchu, dodać energii albo doprowadzić do szewskiej pasji. Inspiruje mnie nie tylko konkretny utwór, ale też to, że skomponowane w określony sposób dźwięki mają na nas tak wielki wpływ.

Czego ostatnio słuchasz i co poleciłbyś?

Ostatnio słucham sporo ambientu i coraz więcej playlist, a mniej albumów. Jestem „wyznawcą” Spotify, więc polecam playlisty: chill.out.brain – na co dzień, Classical X – od święta, a Minimalism – dla ambitnych. Gdybym miał wymienić jednego artystę, którego słucham ostatnio najwięcej, to byłby to Ocoeur, przede wszystkim album Reversed. A jeśli musisz coś mieć na zaraz i na mocnej energii, to puść sobie utwór Tremor – Dimitri Vegas, Martin Garrix i Like Mike.

———————————————————–

Michał Ługowski
Graphic Designer w agencji interaktywnej KERRIS

Jakiego typu muzyki słuchasz podczas pracy?

Nie słucham jednego gatunku muzyki i przy pracy jest podobnie. Jednak, ostatnio można dostrzec pewną prawidłowość – wybieram mocny i prosty rytm, w jakiś sposób wprowadzający w trans. Czasem jest to progresywny rock, czasem techno, czasem bliżej nieokreślona elektronika. Innym razem słucham czegoś w zupełnym kontraście do powyższych, na przykład ambientu.

Co daje Ci muzyka w pracy? Jak bardzo jest istotna?

Muzyka dla mnie jest bardzo istotna, nie ma znaczenia czy w pracy, czy poza nią.

Dlaczego muzyka Cię inspiruje?

Czy inspiruje w codziennej pracy? Chyba niekoniecznie. Prędzej przy zabawie z grafiką w wolnym czasie. Robiłem kiedyś sam dla siebie projekt, w którym słuchałem swoich ulubionych płyt z wytwórni Warp Records i dla zabawy projektowałem do nich nowe okładki – polecam każdemu, bardzo fajne doświadczenie.

Czego ostatnio słuchasz i co poleciłbyś?

Ja od lat w zasadzie męcze te same płyty. Moim absolutnym idolem jest Clark, który gra elektronikę z pogranicza IDMu, techno, i Bóg wie czego jeszcze. Bardzo oryginalne brzmienie, rozpoznawalne w sekundę. Do tego co jakiś czas, kiedy chce poznać coś nowego, włączam po prostu soundclouda, mam tam ulubione podcasty, z który zawsze można wyłapać ciekawe rzeczy. Smoke Machine jest tutaj moim absolutnym faworytem.

———————————————————–

Marta Olesińska
Copywriter w agencji interaktywnej KERRIS

Jakiego typu muzyki słuchasz podczas pracy?

W zależności od pory dnia i rodzaju wykonywanego tekstu najczęściej wybieram muzykę z gier video (Wiedźmin, Skyrim, Dragon Age, Assassin’s Creed), filmową (wszystko Trevora Morrisa i Zimmera), irlandzką (tu chyba całego YouTube’a znam na pamięć), indie folk/pop (np. The Strumbellas), hard rock i metal (np. Van Halen).

Co daje Ci muzyka w pracy? Jak bardzo jest istotna?

Nie wyobrażam sobie pracować bez muzyki. Pozwala mi w pełni skupić się nad tym, co robię i stymuluje moją pracę. Kiedy łapię się na tym, że tekst nie idzie, czasem pomaga odpowiednia zmiana na słuchawkach. Muzyka ratuje też sytuację, kiedy człowiek pisze już nosem po klawiaturze – wtedy trzeba włączyć Huntera, gdzie w jednym kawałku mieści się słoik kofeiny.

Dlaczego muzyka Cię inspiruje?

Wyobraź sobie opis dziecięcych śpioszków stworzony przy „Somewhere over the rainbow”. A teraz wyobraź sobie ten sam tekst pisany przy „Chop Suey!” System Of A Down. Muzyka inspiruje, bo wyzwala określone emocje i buduje nastrój, którego aktualnie potrzebuję.

Czego ostatnio słuchasz i co poleciłabyś?

Ostatnio zaprzyjaźniłam się z Family and Friends. Nie mają jeszcze wielu kawałków, ale słuchając ich idzie wierzyć, że to będzie bardzo udany dzień. Polecam też Aurorę – osobliwa, bardzo świeża i naturalna. Moje najnowsze odkrycie to Johnnyswim – najbardziej sensualny duet muzyczny świata z prostym i przepięknym akompaniamentem i mądrymi słowami.