fot. strona 404 Winezja.pl
Wywołań strony 404 nie unikniemy: im starszy jest nasz serwis, tym więcej tego typu błędów będzie się pojawiało. Nie chodzi tu tylko o nieprawidłowości w naszym wewnętrznym linkowaniu, bardzo często błędnie linkują do naszej strony inne serwisy, użytkownicy w komentarzach czy wpisach na Facebooku, blogach lub forach. Szczególnie, jeśli nasza marka przedstawiana jest w takim wpisie w bardzo pozytywnym świetle, to szkoda tracić takich użytkowników przez zaniedbanie strony błędu.
Zobacz również
Z powyższych powodów warto podejmować dwa działania:
1) warto na bieżąco monitorować stronę błędu 404, aby sprawdzać jakie URLe naszej witryny wywołują ten błąd. Gdy taki URL namierzymy, to musimy:
- zrobić przekierowanie na prawidłową treść
- zmienić linkowanie na naszej stronie (ewentualnie skontaktować się z właścicielem innej strony, aby poprawił linkowanie).
O prostym i skutecznym sposobie monitorowania stron 404 można przeczytać tu.
Celebryta czy naukowiec? Kto powinien promować produkty i usługi marek [OPINIE]
2) w związku z tym, że nie da się całkowicie wyeliminować odwiedzin strony błędu 404, powinniśmy zadbać o to, aby była ona dobrze zaprojektowana. Pamiętajmy, że użytkownicy mają tendencję do obwiniania się za wywołane błędy — właśnie z tego powodu powinniśmy zadbać o to, aby przekaz na tej stronie był klarowny, zbieżny z naszą marką, a dodatkowo pomagał użytkownikom rozwiązać ich problemy (czyli zachęcał do działania: skorzystania z menu, przejścia do strony głównej, przejrzenia najbardziej atrakcyjnych produktów czy skorzystania z wyszukiwarki).
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Użytkownicy, którzy trafiają na strony 404 niestety najczęściej je opuszczają, ponieważ są one bardzo rzadko optymalizowane. Współczynnik odrzuceń dla tych stron kształtuje się w przedziale 60-80%, więc jest bardzo wysoki.
Strony 404 można jednak relatywnie łatwo poprawić dodając elementy o których wspominałem powyżej: odesłanie do strony głównej, najbardziej popularnych produktów i tym podobnych.
Poniższy screen przedstawia historię strony 404 pewnego serwisu korporacyjnego:
- W czerwcu 2011 zostało zaimplementowane śledzenie na stronach 404. Jak widzimy współczynnik odrzuceń (jasna niebieska linia) każdego miesiąca był powyżej 50%. Liczba odsłon (ciemna niebieska linia) jest stosunkowo wysoka, co pokazuje, że jest to wartościowa strona.
- W październiku 2011 roku została zmieniona struktura linków — widzimy nagły wzrost liczby odsłon strony 404. Dzięki śledzeniu szybko został zauważony błąd braku przekierowań części starych adresów i udało się go szybko naprawić.
- W czerwcu 2012 roku udało się wdrożyć zmienioną stronę 404. Od tego czasu współczynnik odrzuceń plasuje się na poziomie przynajmniej o połowę niższym!
Początkowo strona 404 tego serwisu była czysto informacyjna: użytkownik dowiadywał się, że dotarł na stronę, której nie ma (wspominano też o błędzie 404, który dla większości użytkowników jest kompletnie niezrozumiały) i zawierała zwykłą stopkę z linkami, która jest obecna w całym serwisie.
![](https://nowymarketing.pl//wp-content/uploads/2012/09/przed.png#eyJkZXN0IjoiYXJ0aWNsZXMiLCJ3aWR0aCI6MCwiaGVpZ2h0IjowfQ==)
Całą komunikację zastąpiono czytelną informacją, że strona nie istnieje i bardzo widocznym przyciskiem przejścia do strony głównej serwisu. Dodatkowo na stronie zostały wymienione główne produkty firmy, które obecnie równie często są klikane.
![](https://nowymarketing.pl//wp-content/uploads/2012/09/po.png#eyJkZXN0IjoiYXJ0aWNsZXMiLCJ3aWR0aCI6MCwiaGVpZ2h0IjowfQ==)
Popularną praktyką jest także automatyczne przekierowywanie użytkowników ze stron nieistniejących na stronę główną. Nie jest to moim zdaniem najlepsze rozwiązanie, ponieważ łamie jedną z kluczowych zasad użyteczności: użytkownik nie zostaje poinformowany o błędzie nim zostanie przekierowany. W związku z tym, użytkownik się gubi, ponieważ nie rozumie co się stało — miał przykładowo wylądować na stronie dotyczącej kredytu ratalnego, a ląduje na stronie głównej. Powoduje to jego niepotrzebną frustrację i najczęściej opuszczenie naszej strony. W momencie, gdyby trafił na dedykowaną stronę błędu, otrzymałby informację, że poszukiwana strona nie istnieje (najlepiej z podkreśleniem, że to my zawiniliśmy). Dodatkowo podsunięcie mu propozycji kolejnych kroków (przejście do strony głównej, skorzystanie z wyszukiwania, skontaktowanie się) sprawi, że nie opuści naszego serwisu, tylko spróbuje wyszukać interesującą go treść w alternatywny sposób.
Paweł Ogonowski, Chief Conversion Optimizer, Conversion