Działasz na rynku od lat? Masz rozpoznawalną markę i inwestujesz w badania i rozwój? Konsumenci doceniają Twoje produkty, a mimo to nagle zauważasz, że Twoje obroty sukcesywnie spadają? Pewnie w pierwszym odruchu szukasz przyczyny wewnątrz firmy. Może się jednak okazać, że problem nie tkwi w źle skonfigurowanych kampaniach reklamowych czy nietrafnie dobranych narzędziach. Może warto wykonać telefon do swojego działu prawnego, bo być może właśnie stajesz się ofiarą działań nieuczciwej konkurencji.
Od zawsze mamy do czynienia z tzw. czynami nieuczciwej konkurencji, podrabianiem produktów, usług czy modeli biznesowych. Zgodnie z definicją są to działania sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, które zagrażają lub naruszają interesy innego przedsiębiorcy lub klienta (art. 3 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji). Duże nasycenie rynku sprawia, że jeśli jeszcze się z tym nie zetknęliście, to prawdopodobnie i tak Was to czeka.
Jak przewidzieć problemy?
Internet ułatwia prowadzenie działań dezinformacyjnych. Do walki z tym zjawiskiem stają nie tylko specjaliści ds. komunikacji, ale też prawnicy. Sprawa współpraca pomiędzy tymi osobami może się okazać kluczowa w radzeniu sobie z kryzysem. Monitoring sieci jest niezbędnym narzędziem, ale to wciąż tylko algorytm, który nie składa faktów. Wnioskowanie wciąż jest domeną ludzi.
Zobacz również
Nieuczciwa konkurencja występuje wszędzie tam, gdzie jest silna walka o klienta, więc Internet jest naturalnym środowiskiem, w którym może się ona rozwijać. Ważne jest to, że niektóre ataki da się przewidzieć. Nagłe wezwanie do zaniechania naruszania patentu, wzmożone kontrole właściwych urzędów, zmiana tonu negocjacji wśród kontrahentów. Te działania można zaobserwować jeszcze zanim monitoring sieci pokaże, że dzieje się coś niepokojącego. Dzięki temu można się sprawnie przygotować do potencjalnego ataku. Raz na jakiś czas warto kontaktować się ze swoim prawnikiem w firmie i konsultować, czy to coś nas spotyka w sieci może być już niebezpieczne i naruszać prawa. Często współpraca na linii prawnik-marketing nie należy do najłatwiejszych. Kiedy dochodzi do kontroli prawnej danej kampanii, często pojawiają się schody w postaci „ograniczania kreatywności”. Może się jednak okazać, że prawnik wejdzie w rolę kreatora wspierającego tworzenie kampanii i pozwoli to na osiągnięcie synergii, a dodatkowo ochroni przed prawniczą katastrofa. Udział prawnika jest już jednak absolutnie konieczny, kiedy to nasze prawa są naruszane.
Co nas może spotkać?
Czasem konkurencja działa prosto – chce jechać na naszych plecach w darmowy sposób, uprawiając tzw. free riding. Po co wydawać pieniądze na samodzielną reklamę swojej mniej znanej marki, kiedy można wykorzystać zasięgi znanego już świetnie brandu (np. wykorzystując mechanizm hasztagów czy social media ogólnie), naśladując je, czy stosując tzw. hejt marketing – oczerniać marki, produkty, czy antagonizować konsumentów.
Możemy borykać się z różnymi naruszeniami naszej własności intelektualnej: znaków towarowych, patentów, wzorów przemysłowych, naruszeniami dóbr osobistych przedsiębiorcy czy pracowników. Znane są działania związane z rozpowszechnianiem jawnie nieprawdziwych informacji na temat atakowanej marki czy wręcz reklamą wprowadzającą w błąd. Takie sytuacje wymagają stanowczej, ale wyważonej interwencji prawnej. W dobie mediów społecznościowych istotny jest otwarty dialog i grożenie paragrafami jest źle odbierane, nic nie da. W sytuacji wystąpienia znamion czynów nieuczciwej konkurencji większą korzyść przyniesie współpraca specjalisty ds. PR z prawnikiem. W wielu przypadkach stosunkowo szybko powinno dojść do złożenia wniosku o zabezpieczenie, a to tylko wierzchołek działań, jakie powinno się podjąć.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Agresywność działań nieuczciwej konkurencji, ale też jej pomysłowość, będzie się nasilać na pewno. Wszechobecny hejt i przyzwyczajenie (niestety) społeczeństwa do tego zjawiska sprawiają, że granice między klasycznym hejtem, nieuczciwą konkurencją a zwykłym krytykowaniem będą się coraz bardziej zacierać. Warto rozmawiać ze swoim prawnikiem, który może być cennym drogowskazem.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Warto także wyraźnie mówić, że klasyczna przemoc słowna, czy hejt, są obecne także w sferze profesjonalne, przedsiębiorczości. Niezwykle martwi mnie, to także jako człowieka, czy standardy zamiast iść w górę, obniżają się. Czasem spotykam się z wypowiedziami, czy wręcz decyzjami organów, czy sądów, że „bitwa na słowa” to zwykły element walki konkurencyjnej. Zupełnie nie zgadzam się z takim stanowiskiem – to nie zwykła walka konkurencyjna, gdyż za danym projektem, marką, produktem, czy usługą stoją ludzie. Atak na markę to nie tylko uderzenie w jakiś pozbawiony uczuć brand, ale w ludzi, którzy na niego pracowali, którzy są z nim związani. Warto o tym pamiętać.