Instytucje kultury potrzebują promocji w sieci tak samo jak każdy inny biznes – w końcu o zbiorach konkretnego muzeum i galerii dowiadujemy się często z mediów społecznościowych, na których publikowane są zdjęcia z wystaw i ciekawostki związane z konkretnym artystą.
Specjaliści od promocji kultury nie powinni narzekać na brak contentu na kanały poświęcone sztuce, bo zazwyczaj zbiory dzieł są na tyle bogate lub też ciekawe, że treści niemal „tworzą się same”. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy muzeum chce pokazać na swoim odbiorcom jakiś akt (obraz lub rzeźba) i wówczas okazuje się, że nie jest to możliwe ani na Facebooku, ani na Instagramie. Dlaczego? Obie aplikacje wykrywają zdjęcia pokazujące nagość i automatycznie banują taką publikację, przy okazji obniżając zasięgi konta. Promowanie takiej sztuki jest zatem niemożliwe na popularnych kanałach social media.
Zobacz również
Amadeo Modigliani, „Reclining Nude from the Back”
Jak zatem dotrzeć do szerokiego grona odbiorców z pracami np. Schielego i Modiglianiego, którzy lubowali się w przedstawianiu nagości? Z takim wyzwaniem musiały się zmierzyć muzea i galerie sztuki w Wiedniu (ponad 100 instytucji), które w swoich kolekcjach mają wiele aktów największych światowych malarzy. Rozwiązaniem okazał się portal, który jeszcze nie dosięgnęła cenzura związana z pokazywaniem intymnych części ciała. Konkretnie chodzi o OnlyFans, czyli jedną z najbardziej liberalnych platform społecznościowych, a nawet umożliwia zarobek pracownikom seksualnym.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
– Oczywiście można bez tego pracować. Ale te dzieła sztuki są kluczowe i ważne dla Wiednia – kiedy pomyślisz o autoportrecie Schielego z 1910 roku, jest to jedno z najbardziej kultowych dzieł sztuki. Jeśli nie można ich użyć w narzędziu komunikacyjnym tak silnym jak media społecznościowe, jest to niesprawiedliwe i frustrujące. Dlatego pomyśleliśmy o OnlyFans – wreszcie sposób na pokazanie tych rzeczy – mówi na łamach „The Guardian” Helena Hartlauer, rzecznik Wiedeńskiej Organizacji Turystycznej.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Na profilu Wiedeńskiej Rady Turystyki znajdziemy prace z muzeów takich jak Kunsthistorisches Museum, Leopold Museum czy Albertina Museum. Wśród opublikowanych postów znalazł się m.in. renesansowy obraz Tycjana „Danae” oraz kilka prac austriackiego ekspresjonisty Egona Schiele.
Czy jest to w ogóle opłacalne dla tych instytucji? Biorąc pod uwagę dotarcie ze swoim przekazem do użytkowników (potencjalnych przyszłych gości muzeów) – zdecydowanie tak. W zeszłym roku witryna zanotowała… 85 milionów użytkowników.
Jednak warunkiem zobaczenia publikacji publikowanych na kanale @viennatouristboard jest opłacenie abonamentu, który miesięcznie kosztuje 3 dolary. Inwestycja jednak szybko się zwraca – pierwsi subskrybenci otrzymają Vienna City Card lub bilet wstępu do jednej z galerii.