Zdjęcie royalty free z Fotolia
Gdyż, jak się okazuje, właśnie stałeś się już nie tylko obiektem pożądania dla studentek archeologii i kultury sztuki, ale także realnym źródłem bólu głowy i nerwicy setek, jeśli nie tysięcy, pracowników koncernu Procter & Gamble.
Zobacz również
Ludzi jedzących lunch w swoich kantynach dokładnie o 13.30. Osób gładko ogolonych, w krawatach i porządnych garniturach. Ludzi, którzy wiedzą jak zawładnąć emocjami i portfelami milionów ludzi w każdym kraju na świecie, sprzedając im proszki do prania, dezodoranty, pieluchy i podpaski. Ale jak się okazuje nie zawsze. Może to, że z dumą jakiś czas temu zaczęli wspierać matki reklamami, przy których każdy nie raz zapłakał, wpłynęło na to, że przestali widzieć swojego męskiego klienta?
Gdyż jak się właśnie okazało dochody koncernu ze sprzedaży maszynek i pianek do golenia za ostatni kwartał 2013 roku spadły o setki milionów dolarów.
Jak nazywają się ludzie, którzy nie mają brody? Kobiety
Czy to pycha koncernu, który założył, że faceci na całym świecie, pomimo kryzysu, będą ciągle wydawać spore pieniądze, żeby codziennie ogolić się na zero i w efekcie być postrzeganymi jako lepsi, bo schludniejsi pracownicy albo jako bardziej atrakcyjni seksualnie partnerzy? Jeśli spojrzymy na ceny maszynek i żeli w naszych polskich sklepach („porządny model maszynki za 40 złotych”), w których innowacji, jak przekonuje nas reklama, jest już prawie tak dużo jak w promach kosmicznych, to okazuje się że bycie gładko ogolonym to luksus. Męskie golenie „na mokro” wcale nie jest tanie.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Czy też większa wina koncernu to oczywiste przeoczenie wielkiego hipsterskiego trendu, który z niechlujnego zarostu zrobił wręcz swoją własną religię i swoistą manifestację poglądów? Ruchu dysponującego całkiem pokaźną siłą nabywczą – młodzi, wykształceni, z dużych miast.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Trendu pokazującego, że nieogolony facet jest tak samo, jak nie bardziej sexy niż ten ogolony. To oczywiście byłoby za mało, żeby spowodować rewolucję, ale jeśli równocześnie spojrzymy na show-biznes i wielkie gwiazdy popkultury, zobaczymy, że to może być nie koniec zmartwień koncernu.
Nowa wizja faceta idealnego
David Beckham dla H&M 2014 – kilkudniowy zarost. Leonardo Di Caprio promujący Wilka z Wall Street – broda. Ryan Gossling w filmie „Tylko Bóg wybacza” – chyba nie musimy pisać jak wygląda, a na pewno nie czytającym to paniom. Być podrapaną przez Ryana, to prawie jak wygrana w totolotka. Jak nie więcej. Nawet nasz rodzimy Michał Wiśniewski zaprezentował się ostatnio w gustownie wypielęgnowanej brodzie.
Oczywiście zawsze będziemy mieli gąski, które będą skutecznie nęcone przez Trybsona i jego gładką twarz oraz błyszczące mięśnie. Bankowość i finanse to będzie zawsze świat dużych pieniędzy, szybkich samochodów i gładkiej twarzy, ale trend, w którym facet pozornie nie dba o idealny wygląd swojej twarzy na dobre znalazł swoje miejsce w mainstreamie.
I szybko z niego nie zniknie.
Co powoduje naturalne pytanie rodzące się w prawdopodobnie zarówno w centralach regionalnych, jak i zwykłych boxach w open space koncernu:
Czy jest coś co możemy im, tym z brodami zacząć sprzedawać zamiast maszynek? Może proszek do prania brody dla blondynów Vizir Man? Szampon myjący resztki ketchupu z wąsów Head&Burgers? Potrzebujemy insightów i potrzebujemy ich teraz!
Nie lubisz korporacji, noś brodę!
Czyż to nie piękna zemsta nas, zwykłych ludzi, za te wszystkie promocje konsumenckie marek z potrfolio P&G, w których nic nie wygraliśmy? Za Ibisza i Chajzera atakujących naszą inteligencję i poczucie estetyki w reklamach w przerwie filmu na Polsacie. Za odrażającą świeżość Lenora przez 7 dni, którą reklamowało stado dziwnie mówiących blogerek.
A jednocześnie, już pisząc bardzo poważnie, kolejna lekcja zarówno dla marketerów jak i strategów, jak ważne jest baczne obserwowanie konsumenta i jego zmieniających się postaw. Przywiązywanie kluczowego znaczenia do tego, co dzieje się w otoczeniu kulturowym marki i na ile te zmiany mogą wpływać na biznes.
I wielkie wyzwanie, czyli ciągłe szukanie i podpatrywanie nowych trendów oraz wyłapywanie i testowanie tych, które potencjalnie mogą wpływać na markę i biznes. Szukanie nowych insightów konsumenckich, rynkowych, produktowych czy technologicznych wynikających z tych zmian.
Tym bardziej, że globalizacja, technologia i dostęp do informacji powoduje, że nie tylko młody konsument ma dostęp do wszystkiego co się wydarzy na świecie, a co może być nagrane smartfonem i wrzucone do sieci, w przeciągu kilku minut. Że każdy z nas jest w zasięgu dużo większej liczby komunikatów wpływających na jego wybory.
Także te, czy jutro, jak co rano użyje maszynki i pianki jak Robert Lewandowski, czy jednak pójdzie na kawę i śniadanie w Charlotte z zarostem „na Ryana”.