Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
O założeniu własnej firmy myślałem przez kilka lat, ale ostatecznie doświadczenie pozyskane w ramach pracy na rzecz Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Białymstoku oraz środowiska studenckiego w mieście pomogło mi zrealizować cel. Graczem byłem od wczesnych lat 90-tych, ale zawsze marzyłem, żeby stworzyć coś własnego w tej branży. Postanowiłem połączyć doświadczenie w organizacji festiwali i eventów z wiedzą o świecie gier i w 2007 roku stworzyłem własny event e-sportowy w Białymstoku i nazwałem go East Games United. Przy jednej z edycji dołączył do mnie Maciek Szamborski, który jest moim wspólnikiem do dnia dzisiejszego. Event natomiast w przeciągu kilku lat urósł do rangi ogólnopolskiego i od jednego z naszych sponsorów w 2011 roku wyszła propozycja, żebyśmy pomogli im z innymi działaniami komunikacyjnymi w Polsce. I tak też zaczęła się nasza przygoda z Galaktusem.
Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?
O agencji eventowej myślałem już w okolicach roku 2008, a agencja PR-owa okazała się rozwinięciem tej koncepcji. Od momentu pojawienia się pomysłu sformalizowania własnej firmy do jej faktycznej rejestracji minęło prawdopodobnie kilka tygodni. Przez dłuższy czas byłem mentalnie gotowy na uruchomienie własnego projektu, toteż nie potrzebowałem dodatkowego czasu na research. W chwili rejestracji firmy od prawie czterech lat koordynowałem całkiem spory event, więc założenie agencji wydawało się formalizacją procesu, który już od pewnego czasu trwał.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Rozwijaliśmy firmę w dosyć trudnym okresie tuż po kryzysie finansowym, który wybuchł w 2008 roku. Większość potencjalnych klientów miała jeszcze ograniczone budżety na działania promocyjne. Do tego trzeba pamiętać, że świat gier i e-sportu w 2011 roku w Polsce to zupełnie inna rzeczywistość w porównaniu do roku 2021. Nie mieliśmy wówczas sukcesu Wiedźmina 3, IEM w Katowicach, czy boomu na polskie spółki gamedevowe na giełdzie. Był to też okres bardzo wczesny w perspektywie nowoczesnej komunikacji marek – YouTube, social media oraz streamy dopiero się rozkręcały i ciężko było je monetyzować. Byliśmy wówczas bardzo młodym zespołem, więc sporą przeszkodą były szersze kontakty z potencjalnymi klientami i ogólnie otoczeniem biznesowym. Jednak w miarę upływu czasu wypracowaliśmy naszą własną pozycję i markę, z której jesteśmy niezwykle dumni.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
My praktycznie od początku funkcjonowania firmy potrzebowaliśmy magazynu i stałego biura, gdyż specjalizowaliśmy się wówczas w obsłudze marek hardware, a działania PR opierały się w dużej mierze na recenzjach produktów. Na całe szczęście bardzo szybko wypracowaliśmy stały retainer od naszego pierwszego klienta, który pozwolił na pokrycie bieżących zobowiązań. Do tego dochodziły oczywiście koszty reprezentacyjne: strona WWW, identyfikacja wizualna, wyposażenie biura, ale te udało się pokryć po części ze środków własnych, a po części z pierwszych wpływów od klientów. W krótkim okresie okazało się również, że niezbędne są regularne wyjazdy na targi i imprezy branżowe, więc warto mieć to na uwadze, planując potrzebny budżet na pierwszy rok działania firmy.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
Mieliśmy to szczęście, że firmę zakładaliśmy, mając już pierwszego klienta zdecydowanego na współpracę z nami. Jednak pozyskanie drugiego stałego klienta zabrało nam kolejnych kilka miesięcy i sporo wysiłku. Faktycznie dopiero pod koniec 2012 oraz w 2013 wraz z rozwijaniem się rynku e-sportowego oraz eventowego w kraju pozyskiwaliśmy szybciej kolejnych klientów. Jednocześnie pamiętam, że po kilku pierwszych miesiącach mieliśmy klientów, którzy zgłaszali się do nas z polecenia po rozwiązania projektowe. Dało nam to wówczas jasny sygnał, że idziemy w dobrym kierunku i że jest zapotrzebowanie na nasze usługi.
Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Myślę, że przede wszystkim najważniejsza jest wiara w siebie oraz swoje możliwości. Musimy umieć ocenić, czy jest to dobry moment na uruchomienie własnego projektu, biorąc pod uwagę specyfikę rynku i jego aktualną dynamikę. Powinniśmy też być świadomi własnej sytuacji rodzinnej i czy będziemy mogli pogodzić ambicję z zobowiązaniami wobec osób z naszego otoczenia. Warto też być przygotowanym finansowo i nie ryzykować skoku na głęboką wodę, bez gwarancji, że pierwszy klient faktycznie będzie płacił faktury w terminie. Niezmiernie ważna jest też odwaga i determinacja. Nie bójmy się ryzyka, czy porażki. Każdy nasz krok jest nauką, a prowadzenie firmy to zdecydowanie bardziej maraton niż sprint.
Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się podczas realizacji własnego biznesu?
Przez te 10 lat od założenia Galaktusa było ich co najmniej kilka, ale niestety nie o wszystkich mogę mówić. 🙂 Jedną z ciekawszych sytuacji było to, gdy na czołowym evencie gamingowym w dzień instalacji stoiska okazało się, że nasze miejsce jest zajęte przez maszyny z poprzedniego eventu i przez to straciliśmy prawie dwa dni przygotowań. Musieliśmy wówczas wcisnąć praktycznie trzy dni pracy w jeden, ale cały zespół dał z siebie 200% i ostatecznie wszystko się udało. Praca nad stoiskiem przez praktycznie cały dzień non stop była olbrzymim wyzwaniem i zdecydowanie uczy pokory, ale też wiary we własne możliwości. To wydarzenie pomogło skonsolidować zespół i dało wszystkim poczucie, że nie ma wyzwania, którego nie moglibyśmy się podjąć. Cieszę się, że to przekonanie panuje w firmie po dziś dzień. 🙂
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Myślę, że w dużej mierze o sukcesie firmy decydują ludzie, którzy ją tworzą. Nie tylko zarząd, czy wspólnicy, ale zespół jako całość. Odpowiednia motywacja zespołu, zaangażowanie, przygotowanie i realizacja wspólnego celu decyduje o tym, na ile biznes okaże się wydajny i ile jest w stanie przetrwać. W przeciągu tej dekady mieliśmy wiele wewnętrznych problemów i kryzysów, ale wiedzieliśmy, że tworzymy nie tylko firmę, ale przyjazne miejsce pracy, w którym możemy się odnaleźć i w przyjacielskiej atmosferze rozwijać. Wierzę, że biznes to nie tylko cyferki, ale to także emocje, doświadczenie, budowanie relacji i dbanie o realizację długoterminowego planu.
Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Myślę, że sporo rzeczy. 🙂 Na pewno dużo wcześniej powinniśmy wejść w kompleksowe działania w social mediach i z influencerami. Ale udało nam się jednocześnie w odpowiednim momencie rozszerzyć nasze działania na inne kraje regionu CEE oraz Rosję i Niemcy. Dodatkowo działając w całym spektrum branży gamingowej, tj. hardware, esporcie i grach i realizując nasze działania szerokokątnie możemy inicjować kolejne działy firmy, takie jak własne wydawnictwo gier planszowych czy dział Quality Assurance.
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Niezbędna jest na pewno elastyczność i zaangażowanie. Przewodząc zespołowi, trzeba świecić przykładem i jednocześnie motywować, ale w większości przypadków ważna jest umiejętność sprawnego rozwiązywania sytuacji kryzysowych i dobierania najlepszego i najbardziej wydajnego rozwiązania. Często trzeba pełnić kilka ról jednocześnie i być wrażliwym zarówno na potrzeby klienta, jak i pracownika, pamiętając przy tym o odpowiedzialności finansowej i rozwoju firmy. Odpowiednie balansowanie tymi filarami firmy pozwala przetrwać trudne momenty i odpowiednio szybko się rozwijać, kiedy jest ku temu okazja.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Na pewno zależy nam na rozwijaniu naszych działań w Europie Zachodniej i USA, stąd też chcemy otworzyć tam oddziały lub zatrudnić pierwszych lokalnych pracowników na stałym kontrakcie. Wiemy, że dla naszych klientów może to być okazja do konsolidacji działań i usprawnienia komunikacji z lokalnymi społecznościami graczy. Stale rozwijamy też nasze działy poza agencyjne i wierzymy, że sukces działu Quality Assurance czy studia gier planszowych pozwalą nam podnosić kompetencje przydatne także dla klientów agencyjnych.