Czy przypominacie sobie podobną sytuację, w której duży odsetek firm na całym świecie musi wstrzymać swoje normalne działania, zamykać oddziały i wysłać pracowników do domów? To co aktualnie dzieje się na rynku to nie tylko zaskoczenie, ale i problem dla wielu branż – skutki finansowe spowodowane pandemią odczują zarówno wielkie korporacje, jak i mali przedsiębiorcy. Nic więc dziwnego, że większość z nich próbuje ratować swoją sytuację i mimo swego rodzaju światowego paraliżu nadal tworzy sobie szansę do zarobku. A okazji i sposobów jest bardzo wiele – począwszy od wprowadzania nowych, dostosowanych do aktualnej sytuacji produktów, aż po przeniesienie biznesu do internetu i ruchy stricte wizerunkowe.
Pandemia w dobie internetu
Ostatni raz z pandemią ogłoszoną przez WHO mieliśmy do czynienia w 2009 roku, kiedy wirus A/H1N1v zaatakował setki tysięcy ludzi. Mówi się, że z powodu choroby nazywanej wówczas świńską grypą mogło zginąć od 150-580 tys. osób – dokładnych danych na ten temat próżno szukać, gdyż władze medyczne poszczególnych krajów były zwolnione z obowiązkowego odnotowywania każdego przypadku śmierci. Trudno jednak porównywać naszą dzisiejszą sytuację do tej sprzed ponad 10 lat, którą znacznie bardziej odczuła wówczas Ameryka Południowa. Na Starym Kontynencie większość krajów wprowadziła obostrzenia względem podróżnych (na granicach morskich, lądowych), oraz importu artykułów spożywczych, ale nie doszło do sytuacji, w której musieliśmy zamknąć wszystkie miejsca publiczne, sklepy i restauracje. To właśnie ten aspekt najbardziej utrudnia zwykłe funkcjonowanie wielu firm poprzez ograniczone możliwości sprzedaży towarów i usług. Z drugiej strony można uznać, że współczesny biznes powinien lepiej radzić sobie w czasach kryzysu ze względu na przeniesienie działań wielu branż do internetu, co jeszcze dekadę temu nie było aż tak popularnym rozwiązaniem.
Zobacz również
Nie wszystko można sprzedać za pośrednictwem sieci, ale ta droga dotarcia do klienta może zdecydowanie zminimalizować straty jakie poniesie przedsiębiorstwo z powodu wyłączenia ich stacjonarnych sklepów i placówek – ostatnie dni udowadniają, że producenci coraz mocniej starają się podtrzymać kontakt z klientem, który obecnie większość czasu spędza w domu. W sieci zaczęły pojawiać się nowe produkty, a także wirtualne wersje usług, z którym do niedawna korzystaliśmy w formie face-to-face. Wideo relacje, podcasty i e-booki to dziś najpopularniejsze i najbardziej sprawdzone metody sprzedaży, po które może sięgnąć każdy – bez względu na czas i miejsce, w którym się znajduje.
Wirtualne treningi, wystawy i spektakle
Najlepszym przykładem takich działań przeniesionych z realnego świata do internetu stają się sesje treningowe, które są transmitowane na żywo i w których może brać udział duża grupa uczestników – każdy ze swojego domu. Trend na domową aktywność fizyczną nie jest oczywiście niczym nowym – zapoczątkowały go ćwiczenia nagrywane na płytach i kasetach VHS – jednak dopiero od niedawna zaczęły pojawiać się w formie relacji na kanałach social media (Instagram, Facebook) i innych platformach. Trening relacjonowany na żywo daje poza tym większe poczucie prawdziwego kontaktu z osobą, która pokazuje nam konkretne ruchy i ćwiczenia. Z tej metody sprzedażowej skorzystała chociażby trenerka personalna Natalii Tober (natfit.pl), która za niewielką opłatą organizuje wideokonferencje z treningami domowymi. Inni instruktorzy fitnessu czy jogi (m.in. Joga Zone) również udostępniają swoje lekcje i często robią to całkowicie bezpłatnie – celem takich działań jest zaopiekowanie się swoimi klientami w czasie, gdy są poddani domowej kwarantannie, ale także pokazania „wersji demo” wszystkim nowym odbiorcom.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Oczywiście nie tylko treningi są dziś wirtualne, ale też inne dziedziny naszego życia przeniosły się całkowicie do sieci. Z tej możliwości korzystają dziś muzea (wirtualne wystawy), teatry (spektakle online), a nawet muzycy, którzy w realnym świecie nie mogą dawać koncertów przed swoją publicznością. Na odległość zaczęły być przeprowadzane również różnego rodzaju lekcje – taką transmisję uruchomiła między innymi Alicja Janosz, która postanowiła zachęcić rodziców i ich dzieci do domowych lekcji śpiewu.
Gastronomia w dostawie
Przed dużym wyzwaniem w czasach koronawirusa stanęła branża gastronomiczna, ponieważ w Polsce (i już także w wielu innych krajach europejskich) zamknęły się restauracje, knajpy i bary. Wszystko po to, aby uniknąć zgromadzeń ludzi w jednym miejscu, gdzie wirus byłby swobodnie przekazywany z osoby na osobę. Dla właścicieli takich lokali oznacza to całkowite wstrzymanie pracy na czas kwarantanny albo… nowe zasady funkcjonowania biznesu. Teraz zamiast skupiać się na bezpośredniej obsłudze gościa i dbaniu o wnętrze lokalów, restauratorzy muszą postawić na przygotowywanie jedzenia na dowóz. Zmienia się zatem forma i komunikacja z klientem – zaczyna liczyć się sprawny kontakt i szybka dostawa.
Na szczęście wielu restauratorów ma już doświadczenie w takiej formie sprzedaży, gdyż od jakiegoś czasu coraz chętniej rozpoczynają współpracę z dostarczycielami jedzenia (Wolt, Uber Eats, Pyszne.pl). Niektórzy z nich muszą jednak zacząć na własną rękę zacząć dowozić posiłki, jeśli chcą bez dużego uszczerbku na swoich finansach wytrwać ten ciężki okres.
Nowe (nie)potrzebne produkty
Koronawirus jest dziś na językach wszystkich, dlatego nikogo już nie dziwi, że marki dostosowują swój przekaz do tego „gorącego tematu”. Pierwszym przejawem jest oczywiście adekwatny przekaz na kanałach social media – w myśl Real Time Marketingu marki zaczynają nawiązywać do nowych sposobów i okoliczności wykorzystywania swoich produktów np. w kontekście pracy zdalnej, czy wypoczynku na przymusowej kwarantannie. Do pierwszej z wymienionych sytuacji pasuje chociażby nowa reklama domowych ekspresów do wody gazowanej – w kontekście tego, że powinniśmy ograniczać wizyty w sklepach, urządzenie może okazać się to całkiem przydatnym produktem dla wielu z nas.
Absolutnie nie mamy problemu z tego rodzaju RTM, jeśli producent faktycznie jest w stanie dopasować przekaz do kontekstu i nie próbuje żerować na naiwności klienta, co też niestety często ma miejsce. Takim przykładem naprawdę złej reklamy jest wprowadzenie do sprzedaży i promocja KORONKOWYCH maseczek od dobrze nam znanej polskiej firmy produkującej rajstopy. Producent stwarza pozory zatroskanego o zdrowie klientów i próbuje ich przekonać do tego, że jego produkt może być przydatny (nie podaje przy tym żadnego sensownego powodu do wprowadzania produktu na rynek).
W ostatnich dniach zaskoczyła nas nie tylko reklama koronkowych maseczek, ale i zwykłego proszku do prania o właściwościach dezynfekujących, który w ostatnich dniach zyskał dodatkową właściwość – zwalczania koronawirusa. Niestety takich reklam, które wykorzystują niewiedzę i panikę społeczną, pojawia się wiele w sieci. Na szczęście podobnych zjawisk już nie zobaczymy ich na portalach aukcyjnych typu Allegro, czy OLX, gdyż polski rząd zakazał sprzedaży produktów związanych z koronawirusem.
Wsparcie dla szpitali, czyli pozytywny PR
Pocieszające jest jednak to, że część dużych firm dołączyła do walki z koronawirusem nie łącząc tego faktu bezpośrednio z ratowaniem sprzedaży. Jedną z takich marek jest 4F – popularny producent odzieży sportowej przekazał już szpitalowi klinicznemu MSWiA w Warszawie 300 par gogli, z których będą korzystać lekarze, zajmujący się osobami zarażonymi koronawirusem. Ponadto, marka zapowiedziała, że przekaże też 20% obrotu ze swojego sklepu internetowego, począwszy od 14 marca br. Z kolei sieć salonów meblowych Agata poinformowała o przekazaniu 1 mln zł na zakup sprzętu medycznego oraz środków zabezpieczenia sanitarnego na walkę z koronawirusem.
Nie tylko duże wpłaty, ale też małe gesty są bardzo ważne, jeśli chodzi o budowanie pozytywnego PR w dzisiejszych czasach. Bardzo ważnym gestem okazała się akcja zorganizowana przez sieć z wegańskim jedzeniem Krowarzywa, która postanowiła na czas wytężonej pracy szpitali fundować ich pracownikom swoje zdrowe posiłki. Początkowo dostarczali zdrowe burgery bezpośrednio dla personelu, a dziś udostępniają kody rabatowe, dzięki którym pracownicy medyczni mogą anulować opłatę za zamówienie dokonane przez internet.
Coraz większą część biznesu można zamienić dziś w wersję online – umożliwiają to nowe technologie, wygodne kanały komunikacji i platformy internetowe. Włożony czas i energia w taką sprzedaż może przełożyć się w skuteczną reklamę – szczególnie w okresie, gdy bezpośredni kontakt z klientem jest ograniczony z przyczyn od nas niezależnych.