W Polsce według moich doświadczeń ok. 80 proc. reklamy zewnętrznej to tablice BBS, a ok. 15 proc. wielkie formaty, takie jak ściany budynków. Zostaje zatem 5 proc. na nietuzinkowe, ciekawe rozwiązania outdoorowe. Aczkolwiek, pragnę zaznaczyć, iż billboard nie zawsze musi być nieciekawy i szablonowy. Coraz częściej spotykamy na ulicach tablice z wystającymi elementami, które przykuwają uwagę odbiorcy. Pierwsze takie kampanie w Polsce pojawiły się w 2005 roku. Dla mnie był to przełom w postrzeganiu outdooru zarówno przez konsumentów, jak i reklamujące się firmy. Innowacyjna tablica należała do marki Jacobs. Billboard z kubkiem, z którego w godzinach porannych wydobywała się para. Skojarzenie oczywiste – idealna kawa, nieodłączny element udanego poranku. Wydawało się, że po tej kampanii zamówień na niestandardowe OOH będzie coraz więcej. Fakt, kilka ciekawych promocji było, jednak mogły pozwolić sobie na nie jedynie duże przedsiębiorstwa ze znacznym budżetem reklamowym. Rozwój kreatywnej reklamy zewnętrznej zahamował kryzys i dopiero od 2012 działania OOH zaczęły powracać na właściwe tory.
Obecnie zapotrzebowanie na niestandardowy outdoor jest o wiele większe. Konsument stał się bardziej wymagający, potrzebuje indywidualnego traktowania, zaciekawienia. Firmy długotrwale i intensywnie pracują, aby przekonać go do jakości swoich produktów, utrwalić się w jego pamięci, zbudować z nim relację. Dzisiejszy klient jest nieokiełznany, wolny i trzeba stale zabiegać o jego uwagę, a do tego konkurencja nie śpi. Kreatywny outdoor jest odpowiedzią na ciągle powiększające się wymagania rynku przed którymi stoją marketerzy. Szczególnie do gustu przypadł mi billboard 3D przedstawiający ogromną wtyczkę podłączoną do pobliskiej latarni. Pomysł na taką promocję miała Energa. Idea świetna, prosta, ale zarazem mocno przyciągająca uwagę. Tablice 3D stają się na tyle popularne, że coraz częściej na naszych ulicach będziemy dostrzegać elementy przestrzenne, a agencje kreatywne będą prześcigać się w wymyślaniu nowych rozwiązań. Niestety, nie zawsze trafiają w zamierzony efekt. Moim zdaniem ostatnia kampania firmy Unilever, promująca markę Domestos nie należała do udanych. Mówię tutaj o wiszącej, obracającej się kostce toaletowej. Z jednej strony pokazuje produkt jako innowacyjny, z drugiej tworzy wrażenie, że znajdujemy się w niewłaściwym miejscu.
Zobacz również
Powróćmy jednak do wcześniej wspominanych 5 proc. nietuzinkowych kampanii, które wykorzystują otaczającą nas przestrzeń. Z wielkim zadowoleniem obserwuję, że tego typu kampanie coraz częściej goszczą na polskim rynku i w końcu zaczynają się u nas zadamawiać. Przykładem może być kampania Milki, która nie bez powodu zdobyła wiele nagród i wyróżnień. To według mnie najlepsza promocja marki ostatnich lat w Polsce. Celem akcji było znalezienie najmilszego miasta w Polsce, zaangażowanie w to jak największej liczby Polaków oraz wywołanie ich pozytywnych emocji i pożądanych skojarzeń związanych z marką. Niestety, jeszcze w Polsce reklamodawcy często boją się takich rozwiązań, ponieważ nie dają one natychmiastowych efektów sprzedażowych. Zapomina się, że niestandardowe formy promocji to przede wszystkim budowanie długofalowego wizerunku oraz świadomości marki czy produktu. Na efekty pracuje się dłużej, ale są one nieporównywalnie większe niż te osiągnięte standardową akcją sprzedażową. W Recevent dążymy więc do tego, by instalować coraz więcej kreatywnego outdooru na polskich ulicach. Tworzymy rozwiązania dedykowane, w których oprócz dobrej kreacji, punktem zaczepienia będzie wyjście poza przestrzeń nośników: spotkanie się z konsumentem w jego ulubionych miejscach i wciągnięcie go do gry, zabawy, interakcji, zaproponowanie mu rozwiązania, którego może dotknąć, sprawdzić lub nad którym może się zastanowić tu i teraz. Wierzymy w takie działania i cieszymy się, że klienci zaczęli je dostrzegać i doceniać.