Wśród trendów i zjawisk opisanych w raporcie VML The Future 100 są takie, które zaskakują, zaciekawiają lub zachwycają, ale są też takie, za które trzeba mocno trzymać kciuki.
Zobacz również
Te ostatnie zebrano pod zbiorczą kategorią „Climat moonshots” – wizjonerskich projektów obliczonych na przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej.
O ile inwestycje w atom oraz wyhodowanie klimatoodpornych gatunków roślin i zwierząt to znana historia, tak próba chłodzenia topniejących lodowców brzmi jak science fiction.
Science fiction, i to takiego, jakiego być może potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek. Nie dlatego, że oto nagle pożary, które na początku roku zdewastowały okolice Los Angeles, uświadomiły wszystkim, że my już nawet nie stoimy na krawędzi przepaści, ale zaczęliśmy w nią spadać, lecz dlatego, że pomimo tej oraz mnóstwa innych katastrof, ocieplenie klimatu przestaje być – nomen omen – palącym tematem.
Czy fundacja „Dzieci Są z Nami” oswaja sharenting? [OPINIE]
Po tym, jak w ostatnich miesiącach okazało się, że na mówieniu o katastrofie klimatycznej nie da się nic zyskać, a liberalni politycy w kuluarach przyznawali, że „przegrzali z tym eko”, także wiele firm po cichu zredukowało swoje zobowiązania dotyczące emisji i zużycia surowców.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
To ten moment, który oddziela marki poważnie traktujące problem od tych, które koniunkturalnie popłynęły na fali jego popularności dla poprawy wizerunku, zatuszowania greenwashingu lub w celu zdobycia branżowych nagród.
Łatwo było zostać klimatycznym bohaterem, wygłaszającym hasła o potrzebie zachowania bioróżnorodności i ochronie planety dla przyszłych pokoleń, gdy ludzie wręcz się tego domagali.
Prawdziwy czas odwagi przychodzi wtedy, gdy wiatr zmian odwraca kierunek i zamiast w plecy, zaczyna wiać w oczy. Czyli dzisiaj.
A skoro o wietrze zmian… Może to zabrzmi boomersko, ale niedawno po raz pierwszy od dawna puściłem sobie „Wind of Change”, kultową power balladę zespołu Scorpions z 1990 r., która stała się symbolem upadku ZSRR i końca zimnej wojny.
Od tamtego czasu przeszliśmy cywilizacyjny kawał drogi. Częścią tej wędrówki było m.in. zrozumienie, że postęp nie może się odbywać kosztem doprowadzenia planety do granic jej możliwości. Jeśli teraz zawrócimy z tej ścieżki, wysiłek kilku pokoleń pójdzie na marne.
Dlatego to właśnie dzisiaj potrzebujemy klimatycznych bohaterów, którzy zamiast kalkulować, czy im się to opłaca, nadal będą wiatrem zmian (jak Patagonia czy w dużej mierze także IKEA, które raczej skupiają się na zmianie modelu biznesowego, a nie pojedynczych kampaniach), powtarzając niestrudzenie za Scorpionsami:
„Take me to the magic of the moment
On a glory night
Where the children of tomorrow share their dreams
With you and me”.