Studenci a zabawki dziecięce
Jakub ma 23 lata. Częściej myśli o studenckich imprezach niż szukaniu żony i płodzeniu potomstwa. Piątki spędza nie w towarzystwie kołyski, a w nocnym klubie. Nie wygląda na typowego kandydata, do którego kierować będziemy reklamy zabawek dla dzieci, prawda? Czasami pozory mylą.
Spójrzmy teraz na drugą stronę medalu. Jakub nie tylko jest wodzirejem na studenckich potańcówkach, ale jednocześnie to ojciec chrzestny dwuletniego Piotrusia. Lada moment rodzice z malcem przyjeżdżają z Wielkiej Brytanii na święta do Polski i chrzestny musi znaleźć odpowiedni prezent. Teraz już widzicie, jakie możliwości daje niestandardowe i niestereotypowe spojrzenie na targetowanie reklam?
Zobacz również
Patrz szerzej
Pierwsze, co przychodzi nam do głowy, gdy mamy za zadanie wypromować zabawki dla dzieci, to reklama kierowana do rodziców. Teoretycznie to oni powinni być najbardziej podatni na taki przekaz. Gdy weźmiemy jednak pod uwagę, że rodziciele i tak wiedzą, czego chce/potrzebuje ich dziecko, a najczęściej sami wnikliwie szukają informacji offline/w sieci, to znacznie szersze targetowanie wcale nie wydaje się takie głupie. Sami pomyślcie – ile razy musieliście kupić prezent dla młodszej kuzynki i kompletnie nie mieliście pojęcia, co wybrać?
Podobnie przedstawia się to w przypadku, chociażby książek o wychowaniu dzieci. Z rozpędu targetujemy reklamę na młode matki. Okej, jest to logiczne, ale w rzeczywistości kobiety poznają tego typu lektury jeszcze przed urodzeniem dziecka. Dlatego może warto część tego budżetu skierować do młodych, bezdzietnych użytkowników social media? Nawet jeśli nie trafimy do osoby, która planuje w najbliższym czasie potomstwo, to może dotrzemy do kogoś, kto szuka prezentu dla kobiety w błogosławionym stanie?
Walentynki nie tylko dla par
Podobnie można spojrzeć na walentynki. Jak powszechnie wiadomo jest to święto zakochanych. W pierwszym odruchu reklamy kierujemy do osób w związku czy też małżonków, o czym sam już tutaj pisałem – to w pełni racjonalna decyzja. Dlaczego nie spróbować jednak znaleźć wśród singli tych, którzy dopiero zmierzają w stronę związku, a walentynki chcą wykorzystać jako okazję na romantyczną randkę? Stereotypowe myślenie w tym wypadku znacząco ogranicza, a najwięcej zyskują ci, którzy wychodzą poza znany szablon.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Boicie się, że traficie do osób, które źle zareagują na reklamę? Biorąc pod uwagę to, że Wasza branża może nie patrzeć na targetowanie tak niekonwencjonalnie, to jesteście w stanie wiele zyskać, a mało stracić (finansowo i wizerunkowo). To może być gra warta świeczki, jeśli skonwertuje w dziesiątki nowych klientów, do których do tej pory nawet nie zamierzaliście dotrzeć, prawda?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Czy stereotypowe targetowanie jest złe? Nie, ale znacząco ogranicza liczbę osób, które są zainteresowane naszymi produktami, a do których nie docieramy z przekazem reklamowym. Dlatego czasem warto myśleć niestandardowo, by maksymalnie wykorzystać zasięgi Facebooka i zmaksymalizować sprzedaż, poświęcając na niestereotypowe kierowanie reklam, chociaż małą część budżetu.