Czy premiera nowych iPhone’ów wyposażonych w możliwość indukcyjnego ładowania to szansa na wzrost popularności tej technologii?
Nie od dziś wiadomo, że firma z kultowym jabłkiem wyznacza trendy w świecie smartfonów, de facto sama stworzyła ten segment. Mimo tego, że technologia zdalnego ładowania jest znana od ponad 100
Zobacz również
lat (opracował ją Nikola Tesla) to właśnie zaangażowanie Apple może przyczynić się do jej błyskawicznej popularyzacji. Skoro Apple sięgnęło po indukcję, to w ślad za nim pójdą inni producenci. Czołowy konkurent firmy z Cupertino – Samsung, eksperymentuje z tą technologią od kilku lat. Jednak na samą popularyzację rozwiązania ma wpływ także jego dostępność w przestrzeni publicznej. – W USA ładowarki indukcyjne są tak popularne, jak u nas darmowy dostęp do WiFi. Największe sieci gastronomiczne wdrożyły to rozwiązanie, czego przykładem jest chociażby Starbucks – mówi Paweł Kmiecik, dyrektor zarządzający Powermat Polska, start-upu, który oferuje ładowanie indukcyjne w przestrzeni publicznej.
Chcemy ładować się wszędzie
Jak nasze otoczenie musi się zmienić, aby ta nowinka technologiczna stała się powszechnie dostępna? W branży od dawna mówiło się po cichu, że nowy iPhone będzie wyposażony w możliwość ładowania indukcyjnego. Premiera urządzeń rozwiała tę tajemnicę poliszynela. Teraz pozostaje poczekać na reakcję rynku. – Za Apple szybko pójdą też producenci telefonów niskobudżetowych. Na razie funkcja ładowania indukcyjnego dostępna jest tylko we flagowych modelach, ale już niedługo możemy spodziewać się prawdziwego wybuchu technologicznego, tak jak było to w przypadku WiFi, które bardzo szybko stało się powszechne – mówi Paweł Kmiecik. Trend ten rozwija od jakiegoś czasu chociażby IKEA, produkując linię mebli z wbudowanymi ładowarkami indukcyjnymi. To jednak wciąż może być za mało, bo te rozwiązania zamykają się tylko w obrębie naszego domu czy biura. – Dzisiejszy świat pędzi, ludzie są w ciągłym ruchu, więc ładowanie powinno być dostępne tam, gdzie są ludzie, czyli… w przestrzeni publicznej – mówi dyrektor zarządzający Powermat Polska.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Elektromobilność to nie tylko pojazdy
Doskonałym przykładem tego, jak branże napędzają rozwój technologii jest rynek motoryzacyjny. Chiny niedawno ogłosiły, że do 2025 roku chcą, by 20% rynku motoryzacyjnego stanowiły pojazdy elektryczne lub hybrydowe. Wielka Brytania i Francja poszły jeszcze dalej i zapowiedziały zakaz aut z silnikami spalinowymi od 2040 roku. – Kluczowy do popularyzacji tego typu rozwiązań jest rozwój infrastruktury. Dzisiaj po europejskich miastach jeździ już prawie 80 elektrycznych autobusów, wyprodukowanych przez polską firmę Solaris[i] – mówi Paweł Kmiecik. – Nie trzeba być ekspertem branży motoryzacyjnej, żeby rozumieć, jak bardzo w związku z wzrostem elektromobilności rozwinie się sieć miejsc, gdzie takie pojazdy będą mogły być ładowane. Właśnie w ten sam sposób należy spojrzeć na ładowanie indukcyjne smartfonów. Nowe modele posiadające tę funkcję wymuszą rozwój infrastruktury ładowania bezprzewodowego w przestrzeni publicznej. W drugą stronę to także zadziała. Więcej miejsc z możliwością ładowania indukcyjnego sprowokuje firmy do produkcji smartfonów kompatybilnych z tą technologią.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Indukcji potrzebują nie tylko telefony
Tradycyjne zegarki są coraz częściej zastępowane przez smartwatche lub smartbandy, a laptopy z kolei wypierane są przez tablety. Im mniejszy i bardziej wielofunkcyjny sprzęt, tym częściej jest używany przez młode pokolenie, które stawia na mobilność. – Rozwój technologii mobilnych to kolejny powód, dla którego należy sądzić, że ładowanie indukcyjne będzie coraz bardziej potrzebne i powinno być coraz szybsze. Nasze PowerSpoty już w styczniu będą wyposażone w funkcję fast cherging, czyli możliwość szybkiego ładowania, a poza smartfonami będzie można za ich pomocą naładować także smartwatche i tablety. Wszystko po to, byśmy zawsze mogli być w kontakcie ze światem – podkreśla Paweł Kmiecik.
Rozwój sieci ładowania bezprzewodowego w Polsce
Jak wygląda Polska na tle całego świata? Można powiedzieć, że stawiamy pierwsze kroki. W USA wdrożono już ponad 1,5 mln takich punktów, a w naszym kraju do końca roku polski lider tej technologii planuje instalacje 1000 PowerSpotów – punktów bezprzewodowego ładowania. – Inspiracją byli dla nas młodzi i aktywni ludzie, dla których nowe technologie nie stanowią żadnej tajemnicy. To pokolenie nie wypuszcza smartofna z rąk, bo chce mieć dostęp do informacji zawsze i wszędzie. Ładowanie bezprzewodowe w różnych miejscach na mapie miasta to dla nich rozwiązanie idealne – mówi dyrektor zarządzający Powermat Polska. Firma ma duże ambicje, a jej maty ładujące można znaleźć już nie tylko w Warszawie, ale także innych miastach całej Polski. – Lokalizacje są przeróżne, bo przedsiębiorcy różnych branż widzą wśród swoich klientów potrzebę ładowania smartfonów. Już teraz można doładować telefon w wielu miejscach związanych z rozrywką czy gastronomią – opowiada Kmiecik.
Świat nowych technologii zmienia się bardzo dynamicznie, więc prawdopodobnie już niedługo całkiem pozbędziemy się przewodów do ładowania na rzecz indukcji. Teraz, gdy do armii przeciw okablowaniu przystąpiło też Apple, należy spodziewać się znacznego przyspieszenia rozwoju tej technologii. – Będziemy na to gotowi – zapewnia Paweł Kmiecik.
[i] http://gramwzielone.pl/auto-ekologiczne/28142/solaris-z-zamowieniami-na-ponad-100-autobusow-elektrycznych