Główną ideą kampanii #MójWizerunek – moja własność! jest zwrócenie uwagi na ochronę własnego wizerunku. O tym, że jest to ważne i jakie niesie zagrożenia, głośno zaczęło być przy okazji wejścia w życie przepisów RODO, które nałożyły na wszystkich tych, którzy uwieczniają wizerunek, czyli de facto go przetwarzają, konkretne obowiązki. I nie chodzi tutaj tylko o wyrażenie zgody na uwiecznienie. Osoba na zdjęciu musi też mieć świadomość w jakim celu, na jak długo, przez kogo i na jakiej podstawie jej wizerunek będzie wykorzystywany i technicznie zabezpieczony przed dostaniem się w niepowołane ręce. A także mieć świadomość tego, że zgodę może wycofać w każdym momencie. Nasz wizerunek jest daną osobową i w związku z tym podlega szczególnej ochronie. Warto o tym szczególnie pamiętać podczas spotkania z fotografem, udostępniania swojego zdjęcia innym podmiotom, czy publikując je w sieci. Tyle teorii.
Jak ważna jest ochrona własnego wizerunku, najlepiej pokazuje przykład osób znanych z pierwszych stron gazet. Media co jakiś czas donoszą o procesach, jakie znani i lubiani wytaczają tym, którzy zdecydowali się ich wizerunek bez zgody wykorzystać. Podobne przypadki spotykają także zwykłych ludzi. Wówczas najczęściej mamy do czynienia z głupim żartem lub chęcią zdyskredytowania drugiej osoby.
Zobacz również
Zdjęcie to niejednokrotnie więcej niż 1000 słów. Szczególnie, kiedy publikujemy je w sieci. Pokazujemy wówczas nie tylko to, jak spędzamy czas, kto jest naszym znajomym, co lubimy jeść i jakie sporty uprawiać, ale też niejednokrotnie nastrój, statut społeczny, czy przekonania polityczne. Agencja KOBOLD., odpowiedzialna za realizację kampanii, zapytała użytkowników mediów społecznościowych m.in. o to, jak ważna jest dla nich ochrona własnego wizerunku, czy korzystają z zabezpieczeń jakie oferują portale społecznościowe, a także czy spotkali się oni z przypadkami bezprawnego wykorzystania wizerunku?
Co wynika z odpowiedzi?
Mimo, że aż dla 60 proc. odpowiadających ochrona własnego wizerunku w sieci jest ważna, to jednocześnie 35 proc. z respondentów stwierdziło, że… „tak i nie”. Ośmiu na dziesięciu pytanych zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogą wynikać z publikacji wizerunku w sieci, a 90 proc. słyszało o przypadkach bezprawnego jego wykorzystania. Dodatkowo 36 proc. z odpowiadających stwierdziło, że doświadczyło wykorzystania swojego wizerunku przez najbliższych bez zgody, a co dziesiąta osoba miała z tego powodu nieprzyjemności. Jednocześnie cały czas w niewystarczającym stopniu korzystamy z zabezpieczeń, jakie oferują portale społecznościowe, a które mają za zadanie chronić nasz wizerunek. Owszem, 46 proc. osób odpowiedziało, że z nich korzysta, ale prawie tyle samo (44 proc.) przyznało, że robi to w ograniczonym stopniu. A kto widzi informacje, które publikujemy w sieci? Ankieta KOBOLD. pokazuje, że aż w 67 proc. przypadkach przede wszystkim znajomi. Tylko 3 proc. odpowiadających zaznaczyło „tylko ja”, 11 proc. – „Najbliżsi znajomi”, 8 proc. – wybrane osoby. A blisko 20 proc. – „wszyscy”.
– Przepisy RODO na początek budziły obawy i całą masę pytań. Z czasem jednak spowszechniały, a akceptowanie kolejnych wyświetlanych zgód i oświadczeń stało się nawykiem. Celem kampanii KOBOLD. jest zwiększenie świadomości, a także uświadomienie jej odbiorcom, że dane osobowe to nie tylko imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, czy PESEL, ale także wizerunek. A o tym ostatnim często zapominamy. Chcemy zachęcać i edukować to tego, aby bardziej odpowiedzialnie i świadomie chronić swój wizerunek, a także sprawdzać, w jaki sposób chronią go ci, którzy go przetwarzają. Wszystko po to, aby uniknąć życiowych perturbacji – mówi Agnieszka Ślęzak, strategic communication business partner KOBOD.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Więcej informacji o Kampania #MójWizerunek – moja własność! można znaleźć na stronie mojwizerunek.pl.
Słuchaj podcastu NowyMarketing