Warszawa wydała 20 tys. zł na promocję komunikacji miejskiej. W tym na kontrowersyjny post Grażyny Wolszczak

Warszawa wydała 20 tys. zł na promocję komunikacji miejskiej. W tym na kontrowersyjny post Grażyny Wolszczak
Stolica zapłaciła za reklamę czterem influencerom, którzy przygotowali po jednym poście zachwalającym korzystanie z komunikacji miejskiej. Jednym z nich jest znana aktorka, która w swojej publikacji na social media bardziej skupiła się na... podkreślaniu zalet podróżowania samochodem.
O autorze
2 min czytania 2021-10-18

Światowy Dnia bez Samochodu to czas, kiedy szczególnie powinno się podkreślać korzyści płynące z podróżowania miejskimi autobusami, tramwajami i metrem. Promowanie komunikacji miejskiej powinno być szczególnie widoczne w dużych miastach, w których można w ten sposób rozładować korki na drogach i zniwelować (chociaż w małym stopniu) zanieczyszczenie powietrza.

Warszawa, jak co roku, podjęła wyzwanie i postanowiła zachęcać swoich mieszkańców do wybierania na co dzień publicznego transportu zbiorowego zamiast prywatnych aut. Władze zainwestowały w kampanię, której ważną częścią były publikacje w social mediach. Do promocji zaangażowano dokładnie czterech influencerów, którzy opublikowali na swoich kontach po jednym poście – każdy z nich miał się skupić na zaletach komunikacji miejskiej. Założenie słuszne – gorzej jednak z wykonaniem. Post przygotowany przez aktorkę Grażynę Wolszczak wywołał niemałe kontrowersje wśród internautów. 

Obserwujący szybko wychwycili nieszczerość płynącą z publikacji – na zdjęciu widzimy elegancko ubraną aktorkę przy jednym z warszawskich autobusów. Zdaniem internautów już sama kreacja, którą trudno nazwać codziennym strojem, świadczyła o tym, że Wolszczak raczej nie jest przyzwyczajona do podróżowania komunikacją miejską. Jednak większe zastrzeżenie można mieć do opublikowanego w ramach postu tekstu – z niego bowiem dowiadujemy się, że jeżdżenie komunikacją jest pożyteczne, ale… aktorka wymienia więcej zalet wynikających z przemieszczania się swoim prywatnym samochodem. Usprawiedliwieniem swojej słabości do jeżdżenia autem ma być fakt, że model, którym porusza się Wolszczak, nie jest trującym powietrze „trupem”.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj
Nie będę udawać – kocham siedzieć za kierownicą mojego auta! Kocham ten dreszczyk przed ruszeniem w trasę, jakby wraz z wyjazdem na obwodnicę zaczynała się przygoda! Może nie jakaś ekstremalna, ale jednak. Ważne, że mój samochód spełnia rygorystyczne normy ekologiczne (WLTP). To stare diesle, te sprowadzane kiedyś masowo „trupy” trują bardzo.  A jeszcze gorsze są „kopciuchy”, czyli stare piece,  najbardziej chyba odpowiedzialne za rakotwórczy smog. Dlatego miasta (Warszawa na pewno) dopłacają do wymiany starych pieców na nowe  – czytamy w poście Grażyny Wolszczak.

W dalszej części publikacji dowiadujemy się, że aktorka jako „bojowniczka o czyste powietrze” stara się jednak ograniczyć produkcję śladu węglowego.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Ale bojowniczka o czyste powietrze powinna być bardziej odpowiedzialna ekologicznie niż normalny obywatel. Zrobiłam sobie kiedyś test, jaki ślad węglowy zostawiam za sobą. Wyszedł mi mniejszy niż średnia krajowa, ale i tak dużo większy niż ten, z którym planeta dałaby sobie radę bez problemu. To przez węgiel, który jest podstawowym źródłem energii w naszym kraju. Jest wiele do zrobienia! 
NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Czytelnik dopiero na końcu dowiaduje się o korzyściach płynących z wyboru komunikacji miejskiej, czyli zdaniem Wolszczak są to m.in. oszczędność pieniędzy i możliwość przygotowywania contentu na social media podczas jazdy.

Być może nikt by dzisiaj już nie wypominał aktorce tej niefortunnej publikacji, gdyby nie fakt, że na światło dzienne wyszła informacja związana z kosztami, jakie poniosło miasto, zatrudniając do kampanii influencerów. Okazuje się, że cztery posty (w tym zdaniem obserwujących jeden wyjątkowo średniej jakości) Warszawa zapłaciła 20 tys. zł. Nie wiadomo jednak, czy każdy zatrudniony dostał taką samą kwotę za swoją publikacją, czy gaże jednak różniły się ze względu np. na zasięgi influencera. Co więcej, 

Pytanie, czy można było lepiej wydać te pieniądze, aby przekonać mieszkańców do tego, aby częściej wybierali transport publiczny? Biorąc pod uwagę, że w Światowy Dzień bez Samochodu warszawskie ulice były zakorkowane tak jak zawsze, wydaje się, że jak można było spróbować bardziej skutecznej formy komunikacji.