Chcesz wiedzieć, dlaczego tak jest i co z tym ewentualnie zrobić? Przeczytaj poniższy artykuł!
Dlaczego Facebook nie lubi seksu
Tak wynika z ostatnich aktualizacji standardów społeczności, które w grudniu ubiegłego roku zostały uzupełnione o „nagabywanie seksualne”, a wcześniej znalazła się z nich zakładka „nagość i treści pornograficzne przedstawiające osoby dorosłe”. Wszystko pewnie w dobrej wierze, by uchronić niepowołane osoby przed oglądaniem treści, których nie powinny oraz zabezpieczać użytkowników serwisu przed niechcianymi wiadomościami – taki wniosek można wyciągnąć z działań odbywających się w krainie Zuckerberga. Ale czy to realny powód? Lubimy być dociekliwi, więc postanowiliśmy sprawdzić, z czego konkretnie wynikają te zmiany.
Zobacz również
Dokopaliśmy się do informacji, że za wszystkim stoi Waszyngton i dwie ustawy, które weszły w życie w ubiegłym roku. To FOSTA, czyli ustawa o walce z internetowym handlem usługami seksualnymi oraz SESTA, czyli ustawa o przeciwdziałaniu wsparciu osób handlujących usługami seksualnymi. Jak przeczytamy w Krytyce Politycznej: „Najważniejsze zapisy obydwu ustaw dotyczą odpowiedzialności wydawców i właścicieli platform społecznościowych za to, co publikują na ich portalach użytkownicy.”
„Problem w tym, że ustawy nie różnicują dobrowolnej pracy seksualnej i usług seksualnych sprzedawanych pod przymusem. Przynajmniej na poziomie deklaracji głównym wrogiem inicjatorów ustawy mają być organizacje przestępcze handlujące ludźmi i zmuszające kobiety do płatnego seksu. W efekcie ustawy znacznie utrudniają, a ostatecznie mają całkowicie usunąć, oferty usług seksualnych z przestrzeni internetu. I zmuszają do działania wydawców oraz szefów portali społecznościowych – jeśli nie będą usuwać ogłoszeń z ofertami płatnego seksu, sami zostaną uznani za współwinnych handlu ludźmi”.
Z oczywistych przyczyn Facebook nie będzie przeglądał każdego postu, szukając w nim ofert płatnego seksu, dlatego wprowadził algorytm, który wyszukuje konkretne, zakazane słowa oraz sprawdza grafiki, by wyłapać na nich treści erotyczne. Tym samym wszyscy, którzy jakkolwiek związani są z seksualnością i erotyką, są skazani na facebookową cenzurę. Najbardziej narażeni na taką kontrolę są reklamodawcy – wrzucanie nieodpowiedniej treści w reklamie skazuje ich na zejście do szarej strefy, odciętej od możliwości zdobywania innych zasięgów niż te budowane organicznie. Płatne kampanie zostaną zablokowane, bez możliwości odwołania się od decyzji Wielkiego Brata.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Jak obejść zakazy i wypromować markę erotyczną w social mediach
Niestety, musisz pogodzić się z facebookową rzeczywistością i dostosować się do niej. By reklama przeszła bez większych komplikacji, nie może naruszać standardów społeczności. Miej zawsze na uwadze, że promowanie erotyki oraz produktów dla dorosłych jest zabronione, trzeba więc znaleźć sposób na obejście tego zakazu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Najpierw zapoznaj się z tym, co znajduje się w Standardach Społeczności Facebooka, w punktach, które łączą się z Twoją branżą, czyli w podpunkcie 14 („Nagość i treści pornograficzne przedstawiające osoby dorosłe”) oraz 15 („Nagabywanie seksualne”). Jest tam jasno napisane, czego nie wolno publikować wraz z uzasadnieniem. Oczywistością jest, że nie wolno publikować „Treści stanowiących próby koordynowania lub rekrutowania na potrzeby czynności seksualnych, m.in.:
- filmy przedstawiające czynności seksualne;
- czynności pornograficzne, striptiz, występy erotyczne na żywo, taniec erotyczny;
- masaże seksualne, erotyczne lub tantryczne”.
Jednak wątpliwości pojawiają się już przy treściach związanych z „niejawnym nagabywaniem seksualnym, które można rozpoznać na podstawie wzmiankowania o stosunku płciowym lub innych sugestywnych elementów, takich jak:
- ogólne sugestywne stwierdzenia, np. „mam ochotę na dobrą zabawę dziś wieczorem”;
- język potoczny nacechowany seksualnie;
- aluzje o podtekście seksualnym, np. mówienie o rolach seksualnych, pozycjach, fetyszach, preferencjach seksualnych i dotyczących partnerów seksualnych, podnieceniu, stosunku płciowym lub czynności seksualnej (penetracji seksualnej lub masturbacji), częściach ciała powszechnie kojarzących się z czynnościami seksualnymi, takich jak piersi, genitalia lub pośladki, czy też o mówienie o higienie miejsc intymnych;
- materiały (rysunki odręczne, sztuka cyfrowa lub materialna), które mogą wyraźnie przedstawiać czynności seksualne lub osoby w sugestywnych pozach.”
Sprawa zaczyna być jeszcze bardziej zagmatwana, gdy czytamy, że nie wolno publikować „Treści cyfrowych zgodnych z naszą definicją czynności seksualnych, o ile nie są spełnione żadne z poniższych warunków:
- Treści, w których czynności seksualne (stosunek płciowy lub inne czynności seksualne) nie są bezpośrednio widoczne.
- Treści zostały opublikowane w kontekście satyrycznym lub humorystycznym.
- Treści zostały opublikowane w kontekście edukacyjnym lub naukowym.
- Materiały wizualne nie są wystarczająco szczegółowe i widoczne są tylko kształty lub kontury postaci.”
I właśnie to, co znajduje się w ostatnim cytacie, powinno być dla Was podpowiedzią, jak obejść cenzurę Facebooka.
Zakazane reklamy – przykłady dobrych praktyk
Możesz skorzystać z dobrych praktyk jednego z ciekawszych polskich sex shopów, który prowadzi świetną komunikację na swoim fanpejdżu, a ich reklamy zbierają bardzo duże zainteresowanie i, co ciekawe, przechodzą u Wielkiego Brata. Zobacz jakie posty promuje marka N69.pl.
Przykłady promowanych postów:
Jak widzisz, w samej treści promowanych postów nie ma żadnej wzmianki o tym, co oferuje sklep. Nie ma tam słowa „seks”, „gadżet erotyczny”, „seks zabawka” itp., ani żadnego innego z listy zakazanych, za które można dostać bana na reklamy. Treść postów w ogóle nie zdradza czego dokładnie one dotyczą. Sprytne, prawda? 🙂
Co ciekawe – na grafice słowo „seks” już się pojawia – czyżby algorytm tego nie wyłapywał? 🙂
Pamiętaj też, że niesamowicie istotne jest, jaką grafikę promujesz! Nie może się na niej znaleźć nic, co jest na liście treści zakazanych, ale już przytulająca się para, kobieta w pościeli lub sugestywnie wyglądająca truskawka już tak. 😉
Podsumowując – znajdź dobre zdjęcie, które nie będzie zdradzało, że mówisz o seksualności i skonstruuj do niego neutralny, niewinny opis. Wysil tutaj swoją wyobraźnię i kreatywność – to samo musieli przez lata robić artyści (pisarze, malarze, filmowcy), których też dosięgała cenzura. Możesz się nimi zainspirować. 🙂
Mogłoby się wydawać, iż z promowaniem marki bielizny będzie już mniejszy problem niż ma to miejsce w przypadku promowania sex shopu, jednak i ten rodzaj produktów jest na cenzurowanym, tym bardziej, jeśli sprzedawaną bieliznę określa się jako erotyczną (samo to słowo może być wyłapane przez Facebooka, a profil skazany na reklamową banicję). Marka Obsessive Lingerie to najpopularniejsza polska marka produkująca i sprzedająca erotyczną bieliznę dla kobiet, której reklamy na Facebooku mogą stanowić przykład dobrze poprowadzonych płatnych kampanii. Poniżej zobaczycie wybrane przykłady ich płatnych reklam.
Obserwujemy tutaj stosowanie podobnych rozwiązań, jak w przypadku marki N69.pl:
- Treść opisu jest neutralna, bez użycia potencjalnie zakazanych słów – po samym opisie ciężko wyczuć, że mamy do czynienia z bielizną erotyczną,
- Jeśli na zdjęciach jest modelka, to nigdy nie znajduje się ona w sugestywnej, erotycznej pozie. Mimo że spora część jej ciała jest odsłonięta, to intymne części ciała są schowane – nigdy nie popełnij tego błędu, by umieścić na zdjęciu modelkę np. w prześwitujących biustonoszu!
Mam nadzieję, że tych kilka przykładów pozwoli Ci na znalezienie dobrych praktyk, które uchronią Cię przed narażeniem się na niepotrzebny ban ze strony Facebooka. Jest to szczególnie ważne, gdyż głównym narzędziem promocji profilu na FB są właśnie płatne kampanie – bez nich będzie ciężko dotrzeć do potencjalnie zainteresowanych Twoimi produktami. Korzystaj więc z naszych rad i działaj śmiało!