Zmiana nawyków zakupowych
Eksperci z Senuto przeanalizowali dane dotyczące liczby wyświetleń w wyszukiwarce dla 131 domen, których dane z Search Console zostały zintegrowane z aplikacją. Już szybki rzut oka na poniższy wykres pozwala zrozumieć to, co działo się przez ostatnie 3 miesiące.
Zobacz również
Niebieska linia przedstawia wyświetlenia badanych przez Senuto witryn e-commerce w Google. Czerwona linia przedstawia znormalizowaną liczbę wyszukiwań słowa „koronawirus” – dane pochodzą z Google Trends.
Od połowy marca, po pierwotnym tąpnięciu, widać trend wzrostowy. Widoczne są tylko dwa „dołki” – jeden w okolicach Wielkanocy, drugi w okolicach majówki.
Jak marki wspierają ochronę zdrowia psychicznego w Polsce [PRZEGLĄD]
Na początku marca Polacy przestraszyli się i wstrzymali z zakupami. Jednak pierwszy szok szybko minął. Podczas lockdownu zakupy w sieci przybrały na sile. Nie jest to dziwne – sklepy stacjonarne były zamknięte, a hasło #zostańwdomu dobiegało zewsząd.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Później przyszły święta, kiedy naturalnie nasza uwaga nie skupia się na zakupach. Kolejny dołek to majówka – wyjazdy znów spowodowały spadek zainteresowania zakupami. Po długim weekendzie jednak rząd zadecydował o odmrożeniu gospodarki. Można już w miarę normalnie korzystać z zakupów stacjonarnych, a mimo to trend zakupowy w sieci jest ciągle dodatni. Najbliższe tygodnie pokażą, na ile ten efekt jest stabilny, ale już teraz można podejrzewać, że nastąpiła zmiana nawyków – chętniej kupujemy w sieci. Wzrost ten nie dotyczy jednak wszystkich branż w równym stopniu. Poniższa tabela pokazuje dynamikę zmiany wyświetleń w poszczególnych kategoriach pomiędzy 21. lutego i 15. maja 2020.
Kto zyskał, a kto stracił na epidemii?
Z kategorii sklepów, które zyskały na pojawieniu się koronawirusa, na uwagę zasługuje moda. W tym wypadku trend wydaje się silny, ale też trwały. Ciekawy jest też przebieg zmian zainteresowania tym tematem. Eksperci Senuto w poprzednich analizach pisali, że to moda jest kategorią, która ma szansę odbić się po pierwszym szoku. Była to trafna prognoza – kategoria po spadku w marcu wykazuje silne wzrosty. Wygląda to trochę tak, jakby ludzie przerzucili swoje zainteresowanie z koronawirusa na modę. Jak tylko internauci przyzwyczaili się do wirusa i przestali gorączkowo szukać informacji z nim związanych, od razu zaczęli realizować zakupy ubrań i akcesoriów. Zjawisko to może być spotęgowane innymi trendami – w tym m.in. sezonem wiosennym, ale na pewno jest widoczne.
Z kolei turystyka była wskazywana przez wszystkie koronawirusowe analizy jako wielki przegrany. Rzeczywiście, branża wraz z wybuchem epidemii zaliczyła ogromne spadki, które w zasadzie tylko się pogłębiały. Niemniej jednak 4 maja rząd, wprowadzając kolejny etap odmrażania gospodarki, odblokował możliwość funkcjonowania obiektów noclegowych oraz zezwolił na otwarcie niektórych obiektów rekreacyjnych. Internauci zareagowali natychmiast, choć nie jest to jeszcze powrót do stanu sprzed epidemii, bo póki co działa tylko turystyka krajowa.
Branże, która dalej są na minusie, to w zasadzie wszystkie sektory, które ciągle podlegają ograniczeniom prawnym. To one mają ujemną dynamikę w stosunku do stanu sprzed epidemii. Przykładem mogą być m.in. eventy.
E-commerce po pandemii – najważniejsze wnioski
Z analizowanych danych płyną ważne wnioski i rekomendacje, których wdrożenie powinny rozważyć serwisy e-commerce. Oto najważniejsze z nich:
- Zmiany zachowań w sieci są pochodną regulacji rządowych. Internet reaguje błyskawicznie i bez żadnych opóźnień. W Polsce popyt wstrzymywany przez lockdown „zakumulował się”. Znaczy to, że użytkownicy mogą przekładać zakup, ale nie chcą z niego rezygnować. Zatem, o ile charakter usługi czy towaru na to pozwala, popyt nie przepadnie, a będzie zrealizowany później.
- Z danych nie wynika, by jakaś branża była na drodze do trwałej utraty popytu w Internecie. W wielu branżach popyt jest wstrzymywany przez restrykcje, ale nic nie wskazuje na to, by po ich zluzowaniu miał nie powrócić. Są natomiast branże, jak np. moda, które odbijają do poziomu wyższego niż przed epidemią. Identyfikacja tego zjawiska, w zestawieniu z doniesieniami prasy o zamykaniu przez np. LPP placówek w galeriach, może świadczyć o tym, że biznesy mogą trwale przenosić się do Internetu.
- Zmiany w liczbie wyświetleń domen są spowodowane przez zmiany wzorców zachowań. Należy bacznie śledzić trendy oraz analizować pojawiające się słowa kluczowe. Może to powodować potrzebę redefinicji podejścia nie tylko do tak oczywistych elementów jak opisy produktów, ale także posunięcia o charakterze strategicznym, jak np. zmiany w portfolio produktowym, sposobie dostawy czy obsługi klienta.
- Rynek rośnie. Jak mówią szkolne teorie, jak np. macierz BCG, w takich warunkach łatwiej pozyskiwać klienta. To może uśpić czujność w e-commerce, bo przecież „wszystko idzie dobrze”. Warto jednak pamiętać, że to jest czas, kiedy klienci się uczą i wypracowują nowe nawyki. Jeśli im w tym pomożemy, to zostaną z nami; jeśli nie, to z konkurencją. Innymi słowy, teraz pozyskanie klienta może być tańsze niż w przyszłości, kiedy będzie trzeba go odebrać konkurencji. W związku z tym, być może teraz nadszedł czas, kiedy agresywna strategia marketingowa jest bardziej właściwa niż kiedykolwiek wcześniej?
Pełna analiza danych omówionych w artykule dostępna jest na blogu Senuto. Materiał powstał w ramach „Tarczy Antykryzysowej Senuto”.