Barbarzyńcy Social Media

Barbarzyńcy Social Media
Zjawiają się znienacka o świcie. Nie czekają długo, aby zadać pierwsze ciosy. Za włosy ciągną kobiety przez dziedziniec. Nie biorą jeńców! Paląc i grabiąc, głośno zwołują swoich kompanów, którzy powoli i systematycznie przybywają znęcać się nad kolejną zaatakowaną osadą.
O autorze
3 min czytania 2014-01-22

Zdjęcie royalty free z Fotolia

Działają w grupach, im większych, tym lepiej, bo wtedy ich barbarzyństwo osiąga właściwe rozmiary. Tylko wielka łuna ognia świadczy przecież o chwalebnym zwycięstwie. Tylko jęki dobijanych wrogów, słyszalne w całej okolicy mogą być przestrogą dla innych, którzy z nimi zadarli. Albo nie zadarli. Po prostu byli na ich drodze.

Oczywiście im cięższa zadana rana, im bardziej bezbronny przeciwnik ucierpi, tym ich pozycja w barbarzyńskiej hordzie wzrasta. A im wyżej są w hierarchii, tym oczywiście większa szansa na łakomy kąsek przy kolejnym ataku.

Ataku na fanpage bardzo znanej lub mniej znanej marki na Facebooku, która ośmieliła się chcący lub zupełnie niechcący wystawić na strzał. W kolano, stopę, żebro czy cokolwiek jeszcze przyjdzie nam do głowy.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Social, czyli Media specjalnej troski

Jeszcze 10 lat temu trzeba było się postarać, żeby dopiec większemu. Nie każdy urodził się Dawidem, mającym możliwość walki z Goliatem. Nie każdemu, jak Kominkowi, trafił się budyń, którego nie umiał ugotować, ale miał bloga i umiał pięknie przeklinać.

10 lat temu trzeba było się ubrać, założyć buty, pójść do sklepu i dopiero w kolejce po mięso można było przypuścić atak „ile mam czekać na ten schab?! ”, „grubsze te plastry pasztetu poproszę!”.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Ewentualnie w autobusie wdać się w pyskówkę z kimś stojącym przy drzwiach i tarasującym wyjście.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Dzisiaj jest to dziecinnie proste. Dwa kliknięcia, minuta pisania i już. Mój głos w sprawie jest widoczny i jest ważny.

Powody najazdu są zupełnie nieistotne

Operator komórkowy zada pytanie, które można różnie interpretować? Jego wina, niech teraz cierpi! Za nasze wysokie rachunki, za pensje zarządu, za tłok w autobusie! Dalej wszyscy razem na fanpage. „Hej, sokoły!”

Firma produkująca ubrania wykona ruch biznesowy, o którym przeciętny człowiek nie ma najmniejszego pojęcia, ale skoro „bogaty nie płaci podatków”, to przecież idealny powód do zasypywania forum groźnymi słowami – „nigdy, nigdy, przenigdy więcej nie kupię ubrań tej marki!”. Nie płacą, czyli złodzieje. I pijacy oczywiście.

Literówka w treści posta? To przecież jawny policzek dla czytających. Wiecie co z nimi zrobić obrońcy mowy polskiej. No chyba, że od razu przeproszą. Wtedy tylko screen do kolekcji i ruszamy dalej.

Nie śpię, bo robię print screeny swoich komentarzy

A niech tylko jedna albo druga marka spróbuje się bronić. Wda się w rozmowę z barbarzyńcami. Nie przeprosi. Nie pokaja się publicznie. Zresztą na to i tak zawsze jest za późno. Jeśli wda się w dyskusję, to od razu dostanie kamieniem w głowę. Barbarzyńca zawsze najpierw sprowadza przeciwnika do swojego poziomu, a potem wygrywa doświadczeniem.

Przed barbarzyńcami nie ma obrony. Kasujesz komentarze? Kto dał Ci prawo do kasowania? To jest Social Media, głupcze. Zresztą i tak zrobiłem print screena. Mój komentarz zostanie tu po wieki, wieków. Amen. Na dowód, dla przyszłych pokoleń. Niech zobaczą, jak tata w 2014 roku walczył z systemem za pomocą klawiatury i szybkich palców.

Uważajcie więc na słowa. Przeczytajcie trzy razy to, co napiszecie. Nigdy nie wiadomo, kogo możecie swoim wpisem urazić. Skoro można obrazić kogoś reklamą, to tym bardziej słowami.

Relacja na żywo z działań wojennych

Co ciekawe, Social Media dochowały się już dokładnie takich samych mechanizmów jak media tradycyjne. Korespondenci wojenni rozprzestrzeniający wieści o kolejnym najeździe (uwaga, kryzys!), gromada gapiów, którzy z pozoru tylko patrzą, ale z pewnością przestaną za chwilę kupować (wiem co mówię, mam konto na Facebooku i Wykopie) oraz eksperci zapraszani do wirtualnego studia, przekonujący czy kolejny najazd barbarzyńców to już jest powód do obaw, czy jak w 99% poprzednich przypadków wszyscy (poza zaatakowanymi) po trzech dniach o najeździe zapomną.

Barbarzyńcy pod osłoną nocy

Facebook dla barbarzyńcy jest prawie idealny. Prawie, bo mimo wszystko nie można ujawnić swojej prawdziwe barbarzyńskiej natury. Grabić, mordować w pełnej krasie. Ale od czego są fora? Onet, Gazeta, Pudelek. Tam pod osłoną nocy i w postaci swoich nicków można gwałcić i rabować na całego. Wykrzyczeć całą swoją barbarzyńską nienawiść. Pokazać co się sądzi o przegrywającym kolejną bitwę przeciwniku. Powiedzieć to, co często chce powiedzieć na cały głos w porannym autobusie śmierdzącym czosnkiem i alkoholem. I spoconymi współpasażerami niedoli. A czego mimo wszystko nie powie, bo tak w realu to mimo wszystko nie wypada. Albo po prostu można w mordę dostać. A w Internecie się nie dostanie.

To wszystko z nudów wysoki sądzie

Zrobiłeś coś więcej niż wstanie i wyjście rankiem do pracy? Ośmieliłeś się mieć swoje zdanie? Napisałeś coś niewygodnego?

No to teraz masz przeklikane, bo barbarzyńca najedzie także ciebie. W swoim czasie, tak przy okazji, bo jednak nie jesteś wioską, którą można splądrować i złupić.

Jesteś w sumie nikim. Na pewno najpierw właśnie to usłyszysz zanim dostaniesz pierwszy cios.

Przecież to jasne, że barbarzyńca, gdyby tylko chciał, to napisałby 100 razy lepszy tekst niż, na przykład, ten. 
Prawda?

więcej tekstów autorów >>>