Jest to trzecia edycja raportu, który ma za zadanie przedstawić kondycję polskiej ortografii w Internecie. Powstał we współpracy z portalem Polszczyzna.pl i partnerem technologicznym, narzędziem do monitoringu Internetu, SentiOne.
W 2020 roku z powodu pandemii Internet stał się dla nas zamiennikiem miejsc, do których uczęszczaliśmy dotychczas. Dlatego też niechlubnymi śladami komunikatów, które wysyłali internauci, są przykłady pojawiające się w naszym zestawieniu. Analiza objęła 159 błędów językowych za okres 12 miesięcy. Łączna liczba otrzymanych i przeanalizowanych błędów wyniosła aż 5 192 736. Z danych wynika, że błąd pojawia się w Internecie co 6 sekund, a internauci popełniają dziennie 14 188 błędów! Pełny raport dostępny jest pod tym adresem: LINK.
Zobacz również
Najczęstsze błędy w Internecie
- Jakie pojawiły się w pierwszej piętnastce? Napewno, wogóle/w ogule, na prawdę, narazie, dzień dzisiejszy, po za tym/pozatym, na codzień/nacodzień, orginalny, muj, wziąść, conajmniej, niewiem, z przed/zprzed, jusz, złodzieji. W czołówce znalazły się zatem przede wszystkim błędy ortograficzne.
- Wziąść to błąd fleksyjny (prawidłowa końcówka fleksyjna to -ąć, nie -ąść), a dzień dzisiejszy jest pleonazmem, czyli błędem stylistycznym, w którym jedna część wypowiedzi zawiera te same treści, które występują w drugiej (słowo dziś z definicji odnosi się do dnia), poza tym jest to wyrażenie zaczerpnięte z języka urzędowego.
- W 13 przypadkach na 15 mówimy o identycznych błędach, jakie pojawiły się w czołówce zeszłorocznego zestawienia! W roku 2020 apropo/a propo oraz na przeciwko/na przeciw zostały wyparte przez orginalny oraz złodzieji.
- Największe źródła błędów w polskim Internecie stanowią: Facebook (31,5% zgromadzonego materiału), Twitter (26%) oraz YouTube (16%). Przypomnijmy: zeszłoroczną czołówkę zajmowały: Facebook, Twitter i portale internetowe. Na dalszych miejscach w zestawieniu za rok 2020 znalazły się: portale (12,8%), fora dyskusyjne (6,5%), Instagram (2,6%), recenzje (2,2%), Wykop (2%) i blogi (0,4%).
Wnioski są zatrważające – od lat internauci popełniają te same błędy, z bardzo podobną częstotliwością. Mimo wysokiej frekwencji we wzorcowych tekstach pisanych słów takich jak na pewno, w ogóle czy naprawdę wielu Polaków po prostu nie potrafi zapamiętać ich prawidłowej postaci graficznej.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Podsumowanie
- Trzeci raport poświęcony 100 najczęściej popełnianym błędom w Internecie pokazał, jak wiele uwagi należy poświęcić jeszcze językowi polskiemu, aby jego użytkownicy nauczyli się nim poprawnie posługiwać. Ponadto cykliczność badań pozwala na dostrzeżenie niepokojących tendencji. Raport wykazał, że liczba popełnianych błędów systematycznie rośnie, zaś te, które znalazły się w czołówce, wciąż nie zmieniają swoich pozycji. Co to oznacza? Błędy te przywarły do codziennego języka, są popełniane powszechnie i w sposób zautomatyzowany.
- Pandemia, która znalazła się w centrum zainteresowania na całym świecie w roku 2020, sprawiła, że więcej czasu poświęcamy na pracę i edukację przed komputerem. Coraz chętniej korzystamy z portali społecznościowych, które w obecnej sytuacji są zamiennikiem realnych kontaktów interpersonalnych. Jak się okazało, błędów w polskim Internecie systematycznie przybywa. Sieć nie jest więc miejscem, z którego można czerpać wzorce. Co gorsza, swoboda wypowiedzi i krótka żywotność internetowych komunikatów przyczyniają się do obniżenia standardów językowych.
- Jak zatem można przeciwdziałać negatywnym tendencjom do rozpowszechniania błędów językowych w Internecie? Paradoksalnie warto wykorzystać to medium do działań popularyzujących poprawną polszczyznę, w myśl powiedzenia „czym się strułeś, tym się lecz”. W Internecie wartościowe treści można bardzo sprawnie udostępniać i powielać. Facebook, Twitter, YouTube, Instagram czy blogi mogą przecież służyć do przekazywania wiedzy o języku w zabawny i atrakcyjny sposób – w formie memów czy wpisów z przykładami użycia poprawnych form. Istnieje coraz więcej twórców internetowych, którzy prowadzą tego typu działalność (Poprawna Polszczyzna, Paulina Mikuła, Kamila Kalińczak). Warto polubić ich blogi, profile i kanały, udostępniać je poprzez swoje profile społecznościowe.
- Możemy jedynie powtórzyć wnioski zeszłoroczne – przed nami jeszcze wiele pracy nad poprawą jakości naszego języka ojczystego. Póki nie zaczniemy postrzegać go jako wartość ani nie poświęcimy mu należytego zainteresowania, póty będziemy powielać stare błędy.
Koronamowa 2020 – neologizmy powstałe w czasie pandemii COVID-19
W językoznawstwie istnieje pojęcie językowego obrazu świata, które zakłada, że język zawiera zwerbalizowaną interpretację rzeczywistości. Doskonałym tego przykładem są neologizmy powstałe w 2020 r. w związku z pandemią koronawirusa. W tym roku raport postanowiliśmy wzbogacić o słowniczek obejmujący 15 neologizmów, które stanowią odbicie niewesołej rzeczywistości. Pokazują nastroje społeczne, postawy Polaków wobec pandemii, nazywają elementy nowej codzienności. Pełny raport jest dostępny tu: LINK.
Gdzie w polskim Internecie odnaleźć możemy najwięcej koronamowy?
Zgromadzony materiał, który poddawać będziemy analizie, zaczerpnięty został z propozycji słów nadesłanych przez fanów profili Poprawna polszczyzna oraz Nadwyraz.com na Facebooku i Instagramie. Następnie materiał poddano weryfikacji. W tym celu skorzystano z narzędzia do monitoringu Internetu SentiOne. Łączna liczba zbadanych pozycji to 698 737. Przeanalizowanych zostało 15 najczęściej pojawiających się haseł – neologizmów powstałych w 2020 r.
Główne źródła badanych neologizmów to: Twitter (36,2%), Facebook (26,3%), portale internetowe (17,2%), YouTube (9%) i Instagram (7,9%).
Analizowane przykłady pojawiły się w radiu, telewizji i prasie, w Internecie, w slangu młodzieżowym, w codziennych rozmowach Polaków. Z pewnością słyszał je każdy z nas.
Koronamowa 2020 – wnioski
Jak widać, przeanalizowane słownictwo pokazuje przede wszystkim dwie skrajne postawy wobec wirusa COVID-19. Pogardliwe określenia dla osób poważnie traktujących zagrożenie epidemiczne tworzą sceptycy i wyznawcy teorii spiskowych, którzy przez drugą stronę są nazywani antymaseczkowcami czy koronasceptykami. Istnienie tych dwóch odmiennych stanowisk znajduje odzwierciedlenie we współczesnym języku.
Mimo naprawdę niewesołej sytuacji w kraju i na świecie Polacy często mówią o pandemii w sposób humorystyczny (koronaparty), a czasami zdrobniały (covidek). Nawet neologizmy mające obelżywy charakter zasługują na uwagę za sprawą sposobu ich utworzenia – koronaświrus czy covidiota to bardzo zgrabnie utworzone formacje łączące dwie podstawy słowotwórcze. Podobnie jest z nowym wyrazem plandemia.
Choć formalnie korona jest skróconą formą słowa koronawirus, zauważyć można, że zaczyna pełnić funkcję przedrostka: koronaferie, koronaparty, koronakryzys – tego typu neologizmy tworzone są seryjnie.
Bez wątpienia koronawirus zajmuje centralne miejsce w światowych mediach. Wraz z postępowaniem pandemii pojawiły się nowe elementy rzeczywistości, którym musiano nadać nazwy. Czy neologizmy te przetrwają? W zależności od tego, jak szybko świat poradzi sobie z kryzysem wywołanym pandemią, tak długo słownictwo to będzie funkcjonować.