W mojej szczęśliwej siódemce znalazło się również kilka tajemniczych, szlachetnych perełek.
Zobacz również
Nie ma drugiego takiego narzędzia, które używałbym tak często jak Lightshot. Jest to niewielka aplikacja, dzięki której w parę sekund można przesłać zrzut ekranu w postaci pliku jpg lub linku. Dodatkowe opcje, takie jak np. wybieranie obszaru zapisu, dodawania tekstu, strzałek i czego tylko dusza zapragnie, są szczególnie przydatne, gdy trzeba szybko podzielić się istotnymi uwagami. W pracy Art Directora odpowiada się za kilka lub kilkanaście powstających równolegle projektów. Lekki shot sprawdza się tu wyśmienicie. 😉
Wbrew zwodniczej nazwie, nie jest to apka do makijażu. Fluid Browser szczególnie przydaje się, gdy brakuje nam drugiego monitora, a czeka nas np. intensywna praca z tekstem. Ciągłe przeskakiwanie pomiędzy programem graficznym a skrzynką mailową może wyprowadzić z równowagi nawet mistrza Yodę. Na szczęście z pomocą przychodzi nam Fluid Browser – przeglądarka, dzięki której otworzymy przydatne linki w różnych oknach i dostosujemy poziom ich przezroczystości. W ten sposób możemy nieustanie mieć przed oczami wszystkie potrzebne treści. Jak to możliwe? Okna aplikacji są zawsze na wierzchu, jednak pozostają nieaktywne dopóki nie wybierzemy ich w pasku zadań. Genialne!
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Moje miejsce na bieżące notatki i przypomnienia. Używam go do przechowywania najdziwniejszych pomysłów, które w ciągu dnia wpadają mi do głowy. Niektóre są tak ulotne, że niespisane – przepadają bezpowrotnie. Serwis jest mocno rozbudowany. Pozwala m.in. na dodawanie zdjęć, dokumentów i komentarzy. Jedną z ciekawszych funkcji jest możliwość zasysania zrzutów stron internetowych, za pomocą dedykowanej wtyczki do przeglądarki Chrome. Na złość wszystkim cyfrowym entuzjastom, którzy wszystkie czynności przenieśliby do digitalu, dodam, że nie wyrzuciłem jeszcze papierowego notatnika do kosza. Od czasu do czasu używam go do szkicowania, jednak większość moich myśli spisana jest zero-jedynkami.
Czytam dużo blogów. Czasem mam wrażenie, że za dużo. Ciężko jest znaleźć czas, aby być na bieżąco z taką ilością postów, ale chcąc znać trendy z branży, trzeba się o to postarać. Tutaj głodnym contentu blogożercom z pomocą przychodzi Bloglovin’. Dzięki temu narzędziu można subskrybować ulubione blogi i codziennie czytać najnowsze wpisy z poziomu aplikacji mobilnej bądź przeglądarki Must have!
Jeden wielki mood board i nieustannie poszerzający się zbiór inspiracji. Jeszcze zanim Pinterest stał się Pinterestem, zbierałem wszelkiego rodzaju interesujące zdjęcia i grafiki, katalogując je na dysku. Teraz mam to wszystko w jednym serwisie. Nie muszę targać wszędzie przenośnego HDD. By korzystać z uporządkowanych według kategorii zbiorów, wystarczy połączenie internetowe. Gdy zaczynam pracę nad nowym projektem najpierw tworzę dla niego dedykowaną tablicę w Pintereście. Potem buszuję w sieci w poszukiwaniu inspiracji i na bieżąco je zapisuję. Słowem, jest to piekielnie przydatne narzędzie.
Potężny program do prezentacji projektów webowych i aplikacji. Od jakiegoś czasu doskonale sprawdza się również przy innych projektach graficznych. Do jego najciekawszych funkcjonalności z pewnością należy możliwość synchronizacji plików z popularnymi narzędziami i dodawanie komentarzy do projektów (również na żywo). W pakiecie otrzymujemy również pakiet wtyczek do Photshopa/Sketcha i darmowy dostęp do webinarów.
Korzyści, jakie daje Invision jest tak dużo, że mógłbym wymieniać bez końca. Jest to program, bez którego wręcz nie chce się pracować.
Bywa, że do jednego projektu przygotowuję kilka różnych grafik. W jego finalnej wersji pozostaną te, które najlepiej spełniają założenia określone w briefie. Powstaje jednak dylemat, co zrobić z ciekawymi designami, które nigdy nie ujrzały światła dziennego? To pytanie najczęściej zadają sobie ilustratorzy, którzy na dyskach posiadają dziesiątki, jeśli nie setki niewykorzystanych prac. By na nich zarabiać, wystarczy założyć konto w Artiglo. Jest to polski serwis oferujący przedmioty towarzyszące nam w życiu codziennym. Kupujący sami wybierają designy, które później nanoszone są na gadżety, ubrania, elementy wystroju wnętrz czy akcesoria kuchenne. Za produkty sprzedane z moimi designami zgarniam procent. To dobry deal i sposób na dodatkowy grosz w portfelu.