Zdjęcie royalty free z Fotolia
Nowe rozszerzenia już tu są. W ofertach kilku rodzimych rejestratorów znajdziemy domeny .club, .berlin, .photography i inne. Ręce zacierają inwestorzy domenowi. Dla nich to okazja na zdobycie adresów z atrakcyjnymi nazwami i ewentualną odsprzedaż z zyskiem. Co jednak mają zrobić właściciele stron działających pod „starymi” domenami? Czy powinni szykować się do przeprowadzki?
Zobacz również
Pewną wskazówkę znajdziemy patrząc w przeszłość. Domeny, których dziś używamy, nie zostały wprowadzone w jednym momencie. Końcówka .com powstała w 1985 r. i była popularna niemal od początku swojego istnienia. Zaprojektowano ją z myślą o projektach komercyjnych (stąd skrót od słowa commercial), lecz szybko zyskała charakter domeny uniwersalnej. Pod koniec lat 90. uznano, że pula wolnych atrakcyjnych nazw jest na wyczerpaniu i biznes potrzebuje nowej końcówki.
W 2001 r. oddano do użytku domenę .biz. Mimo silnej konotacji z biznesem i dużej liczby nazw dostępnych do rejestracji, końcówka nie spotkała się z większym zainteresowaniem. Do dziś zarejestrowano 2,6 mln adresów w domenie .biz. Dla porównania, obecnie w sieci działa ponad 113 mln domen zakończonych na .com.
Powolna śmierć przeglądarki
Przed podobnym wyzwaniem stają dziś nowe końcówki, wprowadzane od kilku miesięcy. Rzecz jasna, czasy się zmieniły. Internet 13 lat temu wyglądał inaczej niż dziś, a nowe domeny dają większe pole do popisu niż jedna biznesowa końcówka. Łatwiej stworzyć atrakcyjny adres, zestawiając nazwę z końcówką (np. jazz.club, personal.blog, seo.guru), co stanowi dużą szansę, szczególnie dla startupów.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Przeprowadzka z adresu zakończonego na .pl lub .com wydaje się jednak przedwczesna. Nie zapominajmy bowiem o sile przyzwyczajeń internautów, a ta bywa naprawdę duża.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Pamiętacie szóste wydanie Internet Explorera? Ta przestarzała przeglądarka przez długie lata trzymała się mocno, mimo apeli samego Microsoftu, by przesiąść się na nowsze oprogramowanie. Firma wyprawiła nawet „pogrzeb” Internet Explorera, by podkreślić jego archaiczność.
Podobnego pożegnania wciąż nie urządzono domenie .su. Końcówka przypisana do Związku Radzieckiego miała odejść do historii niedługo po rozpadzie Związku Radzieckiego. Federacja Rosyjska otrzymała nową domenę .ru i wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie protesty internautów. Wobec sprzeciwu zdecydowano pozostawić radziecką końcówkę przy życiu. Obecnie działa w niej blisko 120 000 adresów i wciąż można rejestrować nowe.
Lubimy te piosenki, które już znamy
Internauci lubią taki wygląd strony głównej Allegro, do jakiego się przyzwyczaili. Korzystają z tej przeglądarki, którą znają od lat, często nie wiedząc o istnieniu alternatyw. Końcówkę .pl wpisują niejako z rozpędu w pasku adresu. Siła przyzwyczajeń jest duża.
Wiele wskazuje na to, że „stare” domeny internetowe zostaną z nami jeszcze długo. Z sentymentu, przyzwyczajenia, z niewiedzy. Dla Polaków domyślnym rozszerzeniem adresu internetowego pozostaje .pl, podobnie jak dla Amerykanów .com. Wielu użytkowników sieci z pewnością nie słyszało nawet o nowych końcówkach i jeszcze długo będzie traktować je jako ciekawostkę.
Rewolucja w systemie domen internetowych rzeczywiście miała miejsce. Jeszcze nigdy nie wprowadzono tak wielu rozszerzeń w tak krótkim czasie. Jednak zasięg tej rewolucji kończy się na branży IT. Poza nią wciąż królują „peelki” i „dotcomy”, które zostaną z nami dłużej niż niesławne wydanie przeglądarki Microsoftu.
Maciej Kurek – Specjalista ds. marketingu i PR w Grupie Adweb. Zajmuje się rozwijaniem marki 2BE.pl, rejestrującej domeny internetowe i świadczącej usługi hostingowe dla biznesu. Prowadzi działania wizerunkowe i edukacyjne, przybliża tematykę domen internetowych i ich roli w budowaniu obecności w sieci. Twierdzi, że to ciekawszy temat niż pozornie może się wydawać.