Jak założyłem agencję: Maciej Lewiński (data.rocks)

Jak założyłem agencję: Maciej Lewiński (data.rocks)
W tej odsłonie cyklu „Jak założyłem agencję” poznajemy historię i plany na przyszłość agencji data.rocks.
O autorze
4 min czytania 2025-11-05

Kiedy i co było impulsem do powstania agencji?

To było ponad 11 lat temu. Pamiętam ten dzień doskonale – czerwcowe popołudnie, czwartek, około 18:00. Dzwoni telefon. Pan Andrzej, mój klient.

– Czy wystawi mi Pan fakturę? – pyta.
Byłem zaskoczony:
– Za co? – odpowiadam.
Na to on:
– Za ostatnie trzy miesiące. Wyniki są świetne, nie chciałbym przerywać
współpracy.

I wtedy mnie uderzyło. Jako freelancer prowadziłem już kilkanaście projektów równolegle, a do tego szkoliłem. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest już jednoosobowa działalność, tylko coś, co wymaga zespołu, struktury i procesów. Tak narodził się pomysł stworzenia agencji.

Jaka jest geneza nazwy agencji?

Pierwotna nazwa agencji to iSURVIVAL – taka sama jak mojej jednoosobowej działalności. Szczerze mówiąc, nie planowałem wtedy budować agencji. Chciałem po prostu pomagać klientom i robić dobrą robotę, więc nazwa była trochę „na szybko”. Dopiero kilka lat temu przyszedł moment, by nadać temu nową tożsamość. Wtedy narodziło się data.rocks.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Dlaczego akurat ta nazwa? Bo w naszej pracy dane naprawdę rządzą. To one dyktują decyzje, optymalizację, strategie. Nie intuicja, nie przeczucia – tylko twarde dane. A „rocks” to nie tylko „bryka” w slangu, ale też solidny fundament. Chcieliśmy nazwy, która mówi wprost: opieramy się na danych, które działają. I działa to dosłownie.

Ile czasu zajęło założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?

Szczerze mówiąc – to poszło błyskawicznie. Od momentu, gdy pojawił się pomysł, do realnego działania minęło zaledwie kilka tygodni. Nie było długich strategii ani prezentacji w PowerPoincie – po prostu trzeba było działać.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jaki był budżet/kapitał na start? Jakie koszty wiązały się ze startem działalności?

Mój budżet na start wynosił dokładnie 0 zł.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Żadnego inwestora, żadnego zastrzyku kapitału – tylko laptop, kawa i dużo determinacji. Wiedziałem jednak, że sam wszystkiego nie ogarnę. Potrzebowałem wspólnika, który zajmie się formalnościami i papierologią, żebym ja mógł skupić się na tym, co umiałem najlepiej – pracy z klientami i rozwijaniu ich wyników.

Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?

Zdecydowanie zatrudnianie pracowników. Zero pojęcia. Zero doświadczenia. Pierwsze rekrutacje to był czysty survival – więcej intuicji niż procesu. Na szczęście te tematy przejął mój wspólnik, Rafał. To on zajął się budowaniem zespołu i szybko okazało się, że tworzenie dobrej ekipy to zupełnie inna sztuka niż analiza danych czy prowadzenie kampanii.

Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?

Pierwszych klientów właściwie nie musieliśmy szukać – wniosłem do spółki ponad 18 projektów, które już prowadziłem jako freelancer. Dzięki temu od początku mieliśmy solidny fundament. A z każdym kolejnym miesiącem, gdy mój wspólnik ogarniał kwestie organizacyjne i papierologię, ja mogłem w pełni skupić się na klientach. I tak rośliśmy – organicznie, krok po kroku.

Jakie były kamienie milowe w rozwoju firmy?

  • Pierwszy kamień milowy? Wynajęcie biura. Do dziś pamiętam ten moment – symboliczny krok od freelancera do firmy.
  • Drugi – zatrudnienie pierwszego pracownika. Wtedy poczułem, że naprawdę budujemy zespół.
  • Trzeci – pierwsza firmowa Wigilia. Mała restauracja, kilka osób, ale ogromna satysfakcja.
  • No i czwarty – zmiana nazwy na data.rocks. To był moment, w którym poczuliśmy, że nasza tożsamość i kierunek naprawdę się ułożyły.

Jakich porad udzielisz osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?

Zanim założysz agencję, zastanów się, dokąd zmierzasz i po co to robisz. Nie chodzi tylko o nazwę, ofertę czy klientów, ale o misję, która będzie cię prowadzić, gdy przyjdą trudniejsze momenty. Bo one przyjdą – zawsze. A jeśli nie wiesz, dlaczego to robisz, bardzo łatwo się wtedy pogubić.

Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły się w czasie prowadzenia agencji?

Było tego całe mnóstwo. Ale jedna z zabawniejszych sytuacji to… windykacja klientów, którzy wynajmowali mi pierwsze biuro. Brzmi absurdalnie, wiem.

Wynająłem od nich przestrzeń na biuro, płaciłem regularnie, a jednocześnie prowadziłem dla nich kampanie Google Ads. I pewnego dnia okazało się, że oni nie płacą mi za kampanie. Więc siedziałem w ich biurze, do którego płaciłem czynsz, i… windykowałem ich za moje usługi.

Ta sytuacja była tak absurdalna, że w pewnym momencie się tylko roześmiałem. Do dziś wspominam ją jako symbol tamtych czasów: chaos, improwizacja i dużo śmiechu między fakturami.

Co, twoim zdaniem, decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnej agencji?

O sukcesie agencji decydują ludzie. Drużyna, z którą ruszasz w świat. Do dziś pracują ze mną osoby, które były tu od pierwszego roku działalności i to dla mnie ogromna wartość. Będę o nich zawsze walczył jak lew. To właśnie ta codzienna, ludzka strona biznesu tworzy naszą siłę. Żona Rafała co roku własnoręcznie robi kartki świąteczne dla całego zespołu. Paweł na Wigilię zawsze przynosi każdemu czekoladę. A Kasia do dziś mówi do mnie „Rybeńko”. I chyba właśnie w tym tkwi sekret. ❤️

Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?

Chyba nic bym nie zmienił. Jestem dumny z tego, gdzie dziś jestem i z drogi, którą przeszedłem. Szczerze mówiąc, nawet nie spodziewałem się, że zajdę tak daleko. Każdy błąd, każda lekcja i każdy zwrot akcji były potrzebne, żeby dojść tu, gdzie jestem.

Z czego jesteś najbardziej dumny?

Najbardziej dumny jestem z ludzi, którzy tworzą tę agencję. Z ich determinacji, lojalności i zaangażowania, dzięki którym – według Google – należymy do czołowej dziesiątki agencji Google Ads w regionie CEE.
To ich codzienna praca, nie moja, sprawia, że naprawdę możemy powiedzieć, że data.rocks i to dosłownie.

Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób prowadzących własną agencję?

Cierpliwość. Bo w prowadzeniu agencji nic nie dzieje się z dnia na dzień. Klienci potrzebują czasu, zespół potrzebuje czasu, a efekty tym bardziej. Cierpliwość daje przestrzeń na myślenie, na rozwój i na mądre decyzje. Bez niej łatwo podjąć złe kroki pod wpływem emocji czy presji.

Jakie są plany rozwoju agencji?

Najbliższy cel to stworzenie działu marketingu i działu handlowego, które będą wspierać mnie w pozyskiwaniu nowych klientów. Do tej pory większość działań opierała się na rekomendacjach i organicznym wzroście, ale przyszedł czas, żeby tę energię uporządkować i skalować.

Pozostałe części cyklu przeczytasz TUTAJ >>

PS Tajniki Google Analytics 4. Q&A z Maciejem Lewińskim [NAGRANIE WEBINARU]