Z pamiętnika Marketingowca (cz. 7): Konkursy wewnętrzne

Z pamiętnika Marketingowca (cz. 7): Konkursy wewnętrzne
Czymś, o czym nie mówią szczegółowo ani na studiach o profilu marketingowym, ani podczas rozmowy o pracę, jest marketing wewnętrzny. W tym odcinku pamiętnika pominę całkowicie oficjalne definicje opisywane w specjalistycznych opracowaniach książkowych i na wielu portalach branżowych.
O autorze
5 min czytania 2015-03-03

fot. Startup Stock Photos

Pomysł na cykl „Z pamiętnika Marketingowca” narodził się jako próba wyjaśnienia co to znaczy „pracować w marketingu”. Pojęcie ludzi pracujących w innych branżach – nie związanych z marketingiem – o tym co tak naprawdę „marketingowiec” robi, jest w naszym kraju wciąż co najmniej średnie. Z drugiej strony osoby pracujące bezpośrednio w marketingu mają na jego temat swoją niepodważalną i jedyną słuszną (ich i moim zdaniem) opinię. Wszystkie artykuły w tym cyklu są próbą zaprezentowania mojego, indywidualnego spojrzenia na poszczególne zadania marketingowca w firmie z branży typu B2B. Należy pamiętać, że teoria konfrontowana z praktyką buduje dla każdego zupełnie inny zestaw doświadczeń, a w tym „pamiętniku” prezentuję mój. 

Chciałabym skupić się na moim ulubionym, bardzo „pomniejszym”, a jednocześnie bardzo praktycznym elemencie tego tematu jakim są konkursy wewnętrzne.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

„Konkurs wewnętrzny” to, jak sugeruje nazwa, konkurs organizowany dla pracowników danej firmy przez jej biuro marketingu. Konkursy mogą być różne, chociażby fotograficzne. Wszystkie jednak służą tak naprawdę jednemu, ogólnemu celowi – zwiększaniu identyfikacji pracownika z marką. Chodzi o to, by pracownik lubił swoją firmę i był w stosunku do niej lojalny. Sam fakt, że taką postawą poprawia wizerunek firmy może (potencjalnie) zwiększyć sprzedaż. Jeżeli pracownik pośród swoich znajomych „zachwala” firmę, dla której pracuje, ufa jej oraz generalnie wiąże z nią i przekazuje pozytywne emocje – to ta firma natychmiast zyskuje na zaufaniu i po prostu dobrze się kojarzy. Jednak osiągnięcie takiego efektu nie jest łatwe. Zorganizowanie konkursu – owszem, nie jest bardzo skomplikowane. Natomiast przeprowadzenie go od A do Z to już „wyższa szkoła jazdy”.

Na wstępie trzeba zauważyć, że bez dogłębnej znajomości firmy i realiów w niej panujących, nie należy się w ogóle brać za organizację takiego konkursu. Prawie na pewno efekt będzie całkowicie odwrotny do zamierzonego, a w najczarniejszym spośród możliwych scenariuszy może nawet pogorszyć nastroje pracowników i ich odczucia względem firmy. Organizacja takiego konkursu wymaga jednak nie tylko doświadczenia w danej organizacji, bo to można by uznać za kwestię „odsiedzianego” w danej firmie czasu. Najpierw należy wyrobić sobie markę. Marketingowiec musi być w swojej organizacji rozpoznawalny i powszechnie lubiany. To trwa. Nie można tego wymusić – należy nad tym pracować. Będzie to trudne dla każdego, kto nie „uwielbia” swojej pracy. Jest to natomiast bardzo łatwe wtedy, gdy nasz „zapał” jest tak silny, że aż zaraźliwy. Gdy koledzy i koleżanki z pracy widząc nas na korytarzu od razu się uśmiechają i natychmiast zagadują pytając „kiedy robisz zamówienie krówek??” lub „jak tam nowy Newsletter?”, a nawet z udawaną irytacją „o nie! Znowu masz dla mnie jakiś artykuł do napisania?…” – wtedy jesteśmy gotowi do organizowania konkursów wewnętrznych. 

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Naprawdę nie każdy się do tego nadaje. Marketing to dla marketingowca z powołaniem ciągłe „róże i uśmiechy”. Wizerunek, jaki stwarza marketingowiec, jest podstawą na jakiej pozostali pracownicy mogą rozpocząć budowę wewnętrznego postrzegania firmy jako „fajnego” miejsca. Owszem – często ten wizerunek jednocześnie sprawia, że pozostali pracownicy (szczególnie w „szczytach sezonów”) irytują się, że taki „marketing” ma czas się bawić (uśmiechać). Stąd zdecydowanie warto regularnie informować pracowników o działaniach, jakie biuro marketingu zrealizowało w danym okresie celem promowania marki na rynku. Udowadniamy tym samym, że mimo wielu oficjalnych, marketingowych działań – mamy również czas specjalnie dla nich.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Powiedzmy jednak, że już zdobyliśmy swoją mocną, rozpoznawalną pozycję w firmie i pozytywnie kojarzymy się pozostałym pracownikom. Jak już pisałam konkursy mogą być różne. Można więc nimi osiągać różne cele składowe.

Cel „Świadomość marki” – może zostać zrealizowany np. przez coroczny konkurs fotograficzny. Taki właśnie konkurs jest co roku organizowany w mojej obecnej firmie. To naprawdę dobra inicjatywa, której efektem jest kalendarz ścienny. Ponieważ konkurs ten jest realizowany co roku, udało się już wypracować sytuację, w której pracownicy sami dopytują się kiedy dokładnie rusza kolejna edycja ponieważ mają kilka fajnych zdjęć, które chcieliby zgłosić. Taki kalendarz spełnia podwójną funkcję będąc ozdobą każdego pokoju we wszystkich krajowych biurach firmy oraz świetnym prezentem świątecznym rozsyłanym razem z kartkami bożonarodzeniowymi do partnerów biznesowych i klientów firmy. Wzmacnia tym samym pozytywny wizerunek firmy wewnątrz organizacji oraz świadomość marki poza nią.

Cel „Wizerunek merytoryczny” – można przykładowo zrealizować poprzez konkurs związany z publikowaniem artykułów. Kryteria w nim mogą być różne – kto opublikuje najwięcej tekstów w mediach lub komu uda się opublikować najwięcej treści. Tu naturalnie niezbędne są dobre stosunki z prasą. Ten konkretny konkurs wywołuje pozytywną rywalizację pomiędzy pracownikami, dzięki czemu powstaje wiele tekstów. Pozytywna rywalizacja i wiele tekstów to odpowiednio oficjalna firmowa rozrywka dla pracowników oraz pogłębienie silnego merytorycznie wizerunku firmy na zewnątrz organizacji. Ten drugi element osiągamy dzięki mnogości aktualnych treści merytorycznych, publikowanych przez wielu różnych pracowników pod marką naszej firmy w ogólnodostępnej prasie.

Cel „Firma rodzinna”. Ten aspekt jest jednocześnie najłatwiejszy i najtrudniejszy w realizacji. Wszyscy znają firmowe opłatki, firmowe jajeczka czy okolicznościowe, bardziej nieformalne jak Halloween. Czasem jest to również wspólne oglądanie meczu, gdy np. gra nasza reprezentacja. Są to sytuacje, w których wszyscy pracownicy spotykają się najczęściej, by złożyć sobie życzenia, wspólnie zjeść i pogadać. Są to jednocześnie okoliczności, w których można bardzo łatwo zorganizować „szybkie konkursy” typu znajdź najwięcej krówek ukrytych na terenie firmy (Wielkanoc), lub kto najśmieszniej ubierze stracha na wróble (Halloween). Na te spotkania zaprasza się również członków rodziny pracowników i ich najbliższych. Dzięki temu każdy pracownik może pokazać dzieciom lub rodzicom, żonie czy mężowie jak i gdzie pracuje. Najbliżsi poznają naszych kolegów i koleżanki z pracy, co jest ważne biorąc pod uwagę, że w pracy spędzamy bardzo dużą część naszego czasu. Często w takich sytuacjach, do udziału w konkursach zapraszani są pracownicy razem z najbliższymi. Dzięki temu firma nabiera bardziej rodzinnego charakteru. Rodzina naszych pracowników poznaje to otoczenie. Wie potem, o kim konkretnie dana osoba opowiada w domu kolejną anegdotę i nie czuje się wyobcowana. Sprawia to, że zacierana jest granica jaką nasze koleżanki czy koledzy z pracy odczuwali, gdy w domu nie mogli się tak naprawdę ani pochwalić, ani… wyżalić. Tak – ten drugi aspekt jest równie ważny co pierwszy. Brak możliwości konkretnego porozmawiania z najbliższą osobą o jakiejś nieprzyjemności, z którą pracownik zetknął się w miejscu pracy – jest bardzo frustrujący. Natomiast wtedy, gdy ta najbliższa osoba zna firmę choć trochę, może wysłuchać, doradzić i uspokoić danego pracownika. Dzięki temu frustracja opada i zaistniały problem można na spokojnie rozwiązać.

Cel „Odskocznia”. Marketingowiec, który rzeczywiście dobrze zna swoją organizację, zespół i specyfikę jego pracy, powinien pamiętać, by raz na jakiś czas dać swoim koleżankom i kolegom „poczuć”, że fajnie jest się na chwilę odłączyć od ich codziennych obowiązków operacyjnych. Z korzyścią dla biura marketingu marketingowiec może wtedy uruchomić konkurs na wymyślenie nowego gadżetu. W tej sytuacji wszyscy są zadowoleni. Pracownicy – bo mogą zgłaszać nawet najbardziej szalone pomysły (co jest szczególnie dobrym pomysłem, jeżeli konkurs odbywa się na przykład na platformie firmowego Intranetu, gdzie każdy widzi, kto co zgłosił). Biuro marketingu natomiast, bo pośród tych zgłoszeń, któreś może zawierać jakiś naprawdę trafiony pomysł, który zostanie następnie zrealizowany.

Celów składowych, jakie mogą spełniać konkursy jest wiele. Przy każdym konkursie, szczególnie wewnętrznym, pamiętać należy bezwzględnie o jednym elemencie – REGULAMINIE. Źle skomponowany regulamin, pominięcie jakiegoś zapisu lub złe sformułowanie innego – może spowodować nie tylko niesmak ale nawet poczucie niesprawiedliwości lub wręcz faworyzowanie któregoś z pracowników. Regulamin powinien być w pełni gotowy i sprawdzony pod względem formalnym w momencie ogłaszania konkursu. Warto by dla całkowitej pewności „rzucił” na niego okiem dział prawny. Elementy, które stanowią standard każdego z nich to na przykład czas trwania konkursu, ilość i rodzaj nagród, skład Jury oraz tak konkretnie opisana forma i zasady udziału, jak to tylko możliwe. Dobre dopracowanie tych elementów powinno zagwarantować uniknięcie wyżej wymienionych ryzyk.

Konkurs wewnętrzny jest jak widać narzędziem, które w rękach marketingowca może pełnić wiele funkcji i realizować różne cele składowe. Promować markę na rynku jako merytoryczny podmiot zrzeszający wielu aktywnych ekspertów. Umożliwiać pracownikom łagodne przechodzenie między sferą zawodową i prywatną bez poczucia konieczności wyboru pomiędzy nimi, ani zaniedbywania którejś z nich. Co najważniejsze, konkurs wewnętrzny może zintegrować zespół pod wspólną banderą marki.

 

Poprzednie części Pamiętnika Marketingowca znajdziesz tutaj.