W ciągu ostatnich lat widziałam wiele dzienników i wydaje mi się, że Huckabee ma sporo racji. Jeśli masz intensywną pracę — taką, że musisz o północy wyłączać telefon komórkowy, bo inaczej nie przestałby dzwonić; że lecisz gdzieś w poniedziałek i wracasz w czwartek w nadziei, iż nie przekroczyłeś zbyt wielu stref czasowych; że całe popołudnia potrafisz spędzić na gorączkowej wymianie e-maili — wtedy wiesz, że weekend jest czymś, co może Cię uratować przed wyniszczającym wypaleniem. Jeżeli chcesz odnieść sukces w dzisiejszym świecie, musisz zawsze w poniedziałek być wypoczęty i gotowy do pracy. A jedynym sposobem, żeby to osiągnąć, jest uczynienie z weekendów czegoś, co Cię będzie odmładzać, a nie wykańczać albo rozczarowywać.
Mimo to wielu z nas nie potrafi dobrze wykorzystać weekendów. Nawet ci, którzy starają się świadomie planować sobotę i niedzielę, często odkrywają, że czas przecieka im przez palce. Rozdzielają swoje wolne godziny między obowiązki domowe, sprawy do załatwienia, niepotrzebne sprawdzanie poczty elektronicznej, nieplanowane maratony telewizyjne albo pełnienie roli szofera dzieci i wożenie ich na różne dodatkowe zajęcia, co całkowicie wysysa z nich resztki energii. Jeśli chcemy, aby nasze weekendy były porą przywracania sił i odzyskiwania równowagi, musimy zacząć myśleć o nich inaczej niż dotychczas — a także w wielu przypadkach inaczej, niż chcielibyśmy myśleć. Musimy potraktować swoje wolne godziny w sposób strategiczny.
Zobacz również
Ile jest tych godzin? Dobre wykorzystanie weekendu wymaga zrozumienia paradoksu, o którym pisałam wcześniej; inną dziwną cechą weekendów jest to, że choć wydają się długie, mają swoje wyraźne granice. Niektórzy ludzie, tacy jak Huckabee, mają sześciodniowy tydzień pracy, ale dla większości z nas weekend oznacza sobotę i niedzielę — a w rzeczywistości jeszcze trochę więcej. Między momentem, gdy otwierasz piwo w piątek o 18.00, a dzwonkiem budzika o 6.00 rano w poniedziałek, jest aż 60 godzin. To całkiem duży odsetek 168-godzinnego tygodnia. Nawet jeśli prześpisz 24 z tych 60 godzin, nadal pozostanie Ci 36 na świadomą regenerację. Jest to odpowiednik pracy na pełen etat — i w taki sposób warto na to spojrzeć. Nie przyjąłbyś pracy, w której musiałbyś spędzać 36 godzin tygodniowo, nie pytając, co masz zrobić w tym czasie i jakich wyników oczekuje od Ciebie pracodawca.
Z drugiej strony należy pamiętać, że choć te 60-godzinne bloki są długie, nie można ich traktować jako nieograniczone zasoby. Z każdym swoim dzieckiem spędzisz mniej niż tysiąc sobót, zanim dorośnie. A czego masz jeszcze mniej? Tych doskonałych weekendów, typowych dla danej pory roku, które na zawsze zapadają Ci w pamięć, budząc skojarzenia z określonym czasem w Twoim życiu. Tutaj, na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych, każda jesień trwa tylko trzy weekendy — wtedy drzewa wybuchają cudownymi kolorami. Zaraz potem zimowe wiatry zrywają z nich te liście. Jeśli dożyję 80 lat, to przeżyję tylko 240 weekendów wśród olśniewająco szkarłatnych klonów — a prawdopodobnie nie zapamiętam nawet jednej dziesiątej z nich. Kolejne weekendy mijają nam bezpowrotnie, bez względu na to, czy je zaplanujemy, czy nie. I choć wydaje nam się, że zawsze będzie następny weekend — taki, w którym będziemy mniej zmęczeni, mniej zestresowani i bardziej żądni przygód — nasz czas nie jest nieskończony.
Ludzie sukcesu wiedzą, że weekendy wymagają jeszcze większego planowania i uwagi niż dni robocze. Każdego tygodnia dostajesz gwarantowaną szansę, aby spędzić czas tak, by poczuć się szczęśliwszym, bardziej kreatywnym i pełniejszym człowiekiem. Czy udaje Ci się przeprowadzić tę regenerację? Jak organizujesz swój czas w weekend, żeby Twoje życie było pełne? Nad tymi pytaniami zastanowimy się w tej części książki, a szukanie odpowiedzi zaczniemy od nieco innego spojrzenia na typowe pytanie.
#PolecajkiNM cz. 30: #PolskaCodzienność, Quo Vadis E-commerce 2024, wystawa AdWomen
6 sekretów udanego weekendu
Oto kilka dodatkowych wskazówek, jak robić plany na weekend:
Słuchaj podcastu NowyMarketing
1. Poszerzaj horyzonty. To, że nie robiłeś czegoś od wielu lat, nie oznacza, iż nie może się to znaleźć na Twojej liście 100 marzeń. Może są takie rzeczy, których nie robiłeś od dzieciństwa, a teraz mógłbyś do nich wrócić i robić je właśnie w weekend? Pewna czytelniczka wyznała mi, że razem z mężem zapisała się na lekcje gry na pianinie w sobotnie poranki. Teraz chodzą na lekcje razem z nastoletnim synem i ćwiczą w trzech różnych salach w tym samym czasie. Łatwiej jest namówić dziecko, żeby ćwiczyło granie, gdy mama i tata robią to samo. Czasami tak bardzo angażujemy się w organizowanie zajęć dodatkowych dla swoich dzieci, że zapominamy o tym, żeby zaplanować coś dla siebie.
2. Wykorzystuj poranki. Sobotnie i niedzielne poranki to zazwyczaj zmarnowany czas, a można naprawdę dobrze go wykorzystać na realizowanie swoich pasji. Jeśli przygotowujesz się do maratonu, Twoje czterogodzinne treningi będą mniej zakłócać weekendowy tryb pozostałych członków rodziny, gdy będziesz je odbywać wczesnym rankiem, a nie w połowie dnia. Prawdopodobnie będzie to się wiązać z wcześniejszym pójściem spać poprzedniego dnia, ale ogólnie rzecz biorąc, jest to dobry pomysł.
3. Stwórz nowe tradycje. Szczęśliwe rodziny często mają swoje tradycje, które wszyscy uwielbiają i których nie trzeba z wyprzedzeniem planować. Może to być smażenie jajecznicy w sobotę rano albo wspólny spacer do kościoła na mszę. Cokolwiek to będzie, zrób z tego rytuał. Kiedyś wszyscy będziecie mile wspominać te chwile, a pozytywne rytuały zwiększają odczuwane szczęście.
4. Wyznacz porę na odpoczynek. Jess Lahey, nauczycielka i pisarka z New Hampshire, w każde weekendowe popołudnie robi sobie drzemkę od 13.00 do 15.00. Jej dzieci — nie są to już nieporadne kilkulatki, lecz uczniowie podstawówki — wiedzą, że w tych godzinach ich mama odpoczywa, więc w tym czasie grają razem w gry, oglądają telewizję albo czytają. Wszyscy wyłączają telefony na dwie godziny, a Lahey i jej mąż zamykają drzwi od sypialni, przez chwilę czytają, a potem szybko zapadają w twardy sen. Lahey przyznaje, że po pobudce zawsze są trochę zdezorientowani. „Gdy już do mnie dotrze, gdzie jestem i jaki jest dzień, wyskakuję z łóżka z nowymi siłami i idę pielić w ogródku albo zabieram się za przygotowywanie obiadu” ― mówi.
5. Znajdź czas na poznawanie nowych rzeczy. Spacer, bieganie albo jazda na rowerze mogą zamienić się w przygodę — wbrew temu, co sądzą osoby z natury spontaniczne, które twierdzą, że planowanie ogranicza możliwości przeżywania nowych, niespodziewanych rzeczy — pod warunkiem że wybierzesz bezpieczną okolicę. Wykorzystaj weekendy, żeby nieco zmienić swoją rutynę.
6. Zaplanuj coś przyjemnego na niedzielny wieczór. Być może jest to najważniejsza wskazówka w całej tej książce. Nawet jeśli uwielbiasz swoją pracę, możesz odczuwać w niedzielę pewien niepokój na myśl o stresujących sytuacjach, które Cię czekają w poniedziałkowy poranek. A jeśli nie lubisz swojej pracy, ten niepokój może przybrać postać niedzielnej depresji wynikającej ze świadomości upływającego czasu i nieuchronnie zbliżającego się poniedziałku. Zaczynasz się zastanawiać, co robisz ze swoim życiem. Czy warto w cokolwiek się angażować?
Jeśli zadajesz sobie takie egzystencjalne pytania, być może nadszedł czas, aby wprowadzić istotne zmiany. W międzyczasie jednak możesz zwalczyć to przygnębienie, planując coś przyjemnego na niedzielny wieczór. Dzięki temu wydłużysz sobie weekend i zamiast myśleć o poniedziałkowym poranku będziesz z niecierpliwością czekać na to, co zaplanowałeś sobie na ostatnie godziny niedzieli.
Caitlin Andrews, bibliotekarka, twierdzi, że „koniecznością” jest zakończenie niedzieli jakimś mocnym akcentem. Co niedzielę spotyka się na wspólnej kolacji razem ze swoją liczną rodziną. Każdego tygodnia gospodarzem jest ktoś inny. „Ta osoba przygotowuje główny posiłek, a pozostali przynoszą przekąski, butelkę wina, przystawki albo deser. Gdy jest moja kolej i muszę wysprzątać cały dom i przygotować kolację, jestem trochę zestresowana, ale nie zabiera mi to dużo czasu, zwłaszcza że mogę liczyć na pomoc męża. Poza tym po każdym takim spotkaniu zostaje dużo resztek, które zjadamy przez następny tydzień. Te spotkania trwają tylko kilka godzin. Wszyscy zbierają się około 17.30, a wychodzą około 20.00 albo 21.00” ― opowiada Andrews. Potem zostaje jeszcze trochę czasu na rozluźnienie się przed pójściem spać. Rodzinne spotkania to coś, na co Andrews zawsze czeka przez cały weekend: „Przez to w ogóle nie odczuwam niedzielnej depresji, która często poprzedza poniedziałkowe poranki”.
Ja sama stosuję trzy poziomy planowania. Co rok w grudniu zastanawiam się, co napiszę w „ocenie pracownika”, którą chciałabym sobie wystawić pod koniec następnego roku kalendarzowego. Co chciałabym osiągnąć w ciągu następnych 2000 godzin pracy? Oczywiście przyszłość jest nieznana, a cele mogą ulec zmianie. Niemniej jednak wytyczanie rocznych celów, takich jak „podwojenie liczby odwiedzin na blogu” czy „napisanie szkicu powieści”, powoduje, że mój mózg skupia się na zajęciach, które pomagają te cele osiągnąć. Pamiętając o głównych rocznych celach, w każdy niedzielny wieczór sporządzam listę priorytetów, które chcę zrealizować w następnym tygodniu. Ta lista obejmuje zarówno jednorazowe zadania, jak i kolejne kroki, które przybliżają mnie do osiągnięcia rocznych celów (takie jak „przez 30 minut śledzić statystyki na Google Analytics, żeby się dowiedzieć, co generuje ruch” czy „napisać beletrystyczny tekst zawierający 2000 słów”). Dokładnie planuję poniedziałek i nieco luźniej pozostałe dni tygodnia. Potem w poniedziałek wieczorem uszczegółowiam plan na wtorek, bazując na tym, które zadania z listy priorytetów nie zostały jeszcze zrealizowane, a także na nowych sprawach, które wyniknęły w poniedziałek. We wtorek wieczorem planuję środę itd. Zazwyczaj udaje mi się zrealizować większość planów do piątku, kiedy to albo kończę wszystkie niedokończone zadania, albo planuję już następny tydzień.
Każdy ma inny styl pracy, dlatego nie ma jednej wersji planowania, która będzie idealna dla każdego. Jeżeli ściśle z kimś współpracujesz — na przykład z asystentką albo z librecistą, który pisze słowa dla wszystkich skomponowanych przez Ciebie oper — to ta osoba musi w jakimś stopniu uczestniczyć w Twoim planowaniu. Jeśli inni ludzie często domagają się od Ciebie, abyś poświęcił im określoną porcję czasu, Twoje planowanie powinno być nieco ostrożniejsze, niż gdybyś pracował w kulturze, która pozwala na wejście do biura kolegi i omawianie z nim przez całe godziny jakiegoś dowodu matematycznego. Format wcale nie jest tu najważniejszy. Liczy się to, aby nabrać nawyku spędzania określonego czasu na planowaniu pracy. Gdy już wejdziesz w rytm planowania albo starannego analizowania każdego zadania, zanim je wykonasz, wówczas przekonasz się, że to może uzależnić. Być może nawet zmienisz godziny pracy, bo tak bardzo będzie Ci zależeć, żeby zrealizować swoje plany. Durval Tavares, dyrektor generalny Aquabiotix, firmy produkującej roboty pracujące pod wodą, wyznaje, że czasami nie śpi już o 4.00 rano, „nie z powodu budzika”, lecz dlatego, że ma do przemyślenia wiele rzeczy. „Potrzebujesz klarowności, a od momentu, gdy wejdziesz do firmy, trudno jest znaleźć chwilę na przemyślenia i zaplanowanie strategii” ― mówi. Dlatego swoje plany snuje przed śniadaniem, dzięki czemu idąc do pracy, dokładnie już wie, co ma do zrobienia w danym dniu.
Możesz również zacząć planować swoje życie osobiste. Mike Williams, były dyrektor wyższego szczebla w General Electric, a obecnie dyrektor generalny David Allen Company, wyznaje, że pod koniec każdego dnia roboczego poświęca kilka minut na przemyślenie tego, co chciałby zrobić wieczorem. Jeśli jego córka ma w danym dniu prezentację w szkole, notuje sobie w kalendarzu: „Zapytać, jak jej poszło”. Dzięki temu po przekroczeniu progu domu jest w pełni obecny ze swoją rodziną. Williams zdaje sobie sprawę, że jego nastoletnia córka opuści dom już za cztery lata, dlatego każdą możliwość rozmowy z nią i wspólnego wykonywania różnych zajęć traktuje jak „perełki”, których nie chce stracić. „Gdybym nie zapisywał sobie tych wszystkich informacji, straciłbym mnóstwo wspaniałych okazji”. Podobnie jak w przypadku pracy, czas spędzony z rodziną i czas na odpoczynek mijają bez względu na to, czy świadomie go zaplanujesz, czy nie. Jeśli będziesz wiedzieć, dokąd zmierzasz, to Twoje szanse na to, że tam dotrzesz, znacząco wzrosną.
Fragment pochodzi z książki Laury Vanderkam Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem wydawnictwa Onepress.
Książkę można kupić tutaj.