źródło zdjęcia głównego: unsplash.com
… bóstwem dla wielu jest ekran telefonu komórkowego, nie doznałby ciężkiego szoku (użycie słowa „mindfuck” w odniesieniu do świętego wydaje mi się nie na miejscu)? Nie sądzę.
Zobacz również
Wielu z Was w tym momencie zapewne zastanawia się, dlaczego w ogóle coś takiego chodzi mi po głowie. Otóż po tym, jak niedawno zaczęłam swoje doświadczenia ze Snapchatem i dotarło do mnie, jak abstrakcyjna jest koncepcja tego narzędzia (ogólnie rzecz ujmując, jej mechanizm sprowadza się do wysyłania znajomym zdjęć, filmów i tekstów, które znikają po upływie maksymalnie 10 sekund – jak wiadomości ulegające autodestrukcji w filmie „Mission Impossible”). Czy naprawdę po to przez całe lata mędrcy i filozofowie wysilali swoje umysły, żeby człowiek współczesny zachwycał się takim wynalazkiem? Postanowiłam więc poddać temat głębokiej analizie i zastanowić się, co na ten temat powiedziałby wielki filozof. A więc uwaga – oto zderzenie kilku myśli św. Tomasza z Akwinu vs rzeczywistość Snapchata.
„Konsekwencje czynu nie sprawiają, że staje się on zły, jeśli był dobry, albo że staje się dobry, jeśli był zły”
Mechanizm Snapchata – wyżej wspomniane znikanie treści – sprawia, że aż się prosi o „niecne” zastosowanie. Nic więc dziwnego, że stał się wręcz idealnym narzędziem do wysyłania nagich fotek, pogróżek i innych rzeczy, które nie powinny zostać zarchiwizowane. Po Internecie krąży też urban legend o mordercy, który na Snapchacie umieścił zdjęcia ciała ofiary po zamordowaniu i beztrosko wysłał w świat i (quelle surprise) został namierzony przez policję. USA to stan umysłu – chciałoby się powiedzieć, jednak abstrahując od ekstremów należy pamiętać, że wszystko, co wysyłamy na Snapchacie jest GDZIEŚ archiwizowane. Nie wspominając już o tym, że odbiorca może najzwyczajniej w świecie zrobić zrzut ekranu z naszej wiadomości. Na wszelki wypadek nie wysyłaj więc niczego, czego byś nie pokazał swojej matce. I oczywiście żelazna zasada: piłeś – nie pisz.
Co powiedziałby św. Tomasz z Akwinu: To, że raz udało się wysłać nagie zdjęcie koledze z pracy i nie krąży ono po całym Internecie, nie znaczy, że uda się drugi raz.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
„Nie wolno mówić kłamstwa, nawet by ocalić kogoś z jakiegokolwiek niebezpieczeństwa”
Jak każdy kanał social media, Snapchat jest świetny do fałszowania rzeczywistości. Podobnie jak na Instagramie możemy dodawać do naszych zdjęć filtry, dodatkowo możemy dodawać stickery, nasze własne rysunki i drobne animacje. Furorę robi funkcja, dzięki której możemy na filmiku malowniczo „rzygać tęczą”. Tak, nie martwcie się, ja też tego nie rozumiem. Jednak warto mieć na uwadze, że ponad połowa użytkowników Snapchata stanowi grupa wiekowa 13-17 lat – oni najprawdopodobniej ten fenomen rozumieją. Potocznie mówi się o Snapchacie też jako o miejscu, które dzięki któremu nasz facebookowy newsfeed oczyści się z selfie, fotek jedzenia i zdjęć z imprez, gdyż takie „łamiące wiadomości” przeniosą się właśnie tam. Cóż, pomarzyć zawsze można.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Co powiedziałby św. Tomasz z Akwinu: Dismissed.
W odniesieniu do natury partykularnej kobieta jest czymś niedoszłym i niewydarzonym
W Polsce 61% użytkowników Snapchata jest płci żeńskiej. Można to interpretować dwojako – albo tak, że kobiety jednak nie są tak zagubione w nowych technologiach, jak się (na szczęście już nielicznym) panom może wydawać, albo że są większymi zwolenniczkami ,że tak ładnie to ujmę – niezobowiązującego contentu, takiego jak wspomniane już fotki jedzenia czy selfie. No dobrze – jak tak się zastanowić, to jedno i drugie jest dla naszej płci uwłaczające.
Co powiedziałby św. Tomasz z Akwinu: Approved.
Nie ma nic w umyśle, czego nie byłoby przedtem w zmysłach
W Snapchacie brak jest jakiegokolwiek systemu ocen. Nie ma tutaj więc lajków, nie ma oceniania zdjęć od 1-10 jak na śp. Fotka.pl czy nk.pl. no dobrze, nie do końca świętej pamięci, ale dogorywających w bólach – czy ktoś z Was je pamięta? A używa? „Las rąk”. Zdaniem założyciela Snapchata użytkownicy social mediów byli już bardzo mocno zmęczeni ciągłym ocenianiem umieszczanych w sieci treści i chcieli czegoś, co jest pozbawione tego mechanizmu. Snapchat w pełni odpowiada jego zdaniem na tę właśnie potrzebę.
Co powiedziałby św. Tomasz z Akwinu: Się zgadza.
Lepiej jest iść słuszną drogą potykając się, niż wielkimi krokami błądzić po bezdrożach. Kto kuleje na słusznej drodze, idzie wprawdzie powoli, ale zbliża się do celu. Ktokolwiek zaś błądzi po bezdrożach, im szybciej podąża, tym bardziej oddala się od celu
W mechanizmach Snapchata zawarty jest element grywalizacji. Użytkownik nagradzany jest tzw. trofeami za samodzielne odkrywanie kolejnych funkcjonalności aplikacji. Pod szumną nazwą „trofea” kryją się zwykłe ikonki – i tak za wysłanie video snapa użytkownik jest nagradzamy ikonką kasety video, za użycie pięciu kolorów w jednym snapie – kolorowego lizaka, za 50 czarno-białych snapów – mordkę pandy. Wydaje Ci się to idiotyczne? Cóż, najwyraźniej nie jesteś grupą docelową. Przypominamy, że większość użytkowników stanowi grupa nazywana zapewne przez Ciebie pogardliwie „gimbazą” i która jak najbardziej lubi rywalizować ze sobą w tego typu grach. Tak czy siak – zmotywowany użytkownik nie zbłądzi. Nawet, a może zwłaszcza, jak jest gimbusem.
Co powiedziałby św. Tomasz z Akwinu: Obleci.
Reasumując: święty Tomasz z Akwinu miałby ambiwalentne odczucia co do Snapchata, jednak z przewagą pozytywnych. Po raz kolejny jednak przypominam, że jest to aplikacja używana po pierwsze głównie przez młodszych użytkowników, po drugie przez kobiety. Jakby na to nie patrzeć, filozof żyjący w XIII wieku w żadnej z wymienionych grup się nie mieści. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki, jego zdanie na temat Snapchata można określić jako czysty entuzjazm.