Jeden z klientów, z którym mieliśmy okazję pracować, od bardzo dawna kroczył utartymi ścieżkami. Te same działania marketingowe rok po roku. Przeznaczał określoną część budżetu na telewizję, część na kampanię w prasie i w Internecie. Całkowita asekuracja i pełne bezpieczeństwo. Efektem tego było to, że sprzedaż jego produktów utrzymywała się na tym samym, niezmienionym poziomie.
Czy robił dobrze czy źle?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od wcześniej zdefiniowanego celu. Robił dobrze – jeśli jego celem była stagnacja i utrzymywanie sprzedaży na niezmienionym poziomie. Robił źle – jeśli chciał zwiększyć sprzedaż. Asekuracyjne podejście do marketingu zazwyczaj kończy się tym, że sprzedaż naszych produktów utrzymuje się na podobnym poziomie.
Zobacz również
W czym mamy problem?
Zdefiniowanie problemu (a właściwie wyzwania) powinno być punktem wyjścia przy planowaniu każdych działań marketingowych. Najprościej podejść do tego odpowiadając sobie na kilka kluczowych pytań.
Oto kilka z nich:
- Co chcemy osiągnąć?
- Kto jest naszym potencjalnym klientem?
- Czym wyróżniają się nasze produkty i nasza marka?
- Jaki mamy budżet?
Niejednokrotnie w Pitted Cherries spotykaliśmy się z sytuacjami, kiedy klienci odpowiadali na te pytania zdawkowo i jakby „na odczepnego”.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
- Co chcę osiągnąć?
– Jak to co? Większą sprzedaż! - Kto jest moim potencjalnym klientem?
– Wszyscy! - Czym wyróżnia się moja marka?
– Jakością i ceną! - Jaki mam budżet?
– Taki, jaki trzeba! Pokażcie mi kosztorys, to wtedy zadecyduję!
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Pobierz publikację, w której odpowiadamy na wspomniane na początku pytania i przeczytaj dalszą część artykułu.