for. unsplash.com
Polacy znów znaleźli się na niechlubnym miejscu w kwestii blokowania reklam. Na 62 kraje, które przeanalizowała ekipa z OnAudience w tym roku (2017), Polska osiągnęła „zaszczytne” pierwsze miejsce. Już prawie 7 mln z nas blokuje reklamy. Skąd wzięła się ta „moda” i dlaczego tak się dzieje? Żeby nie demonizować, to zaraz za nami uplasowali się Brytyjczycy i Norwegowie. Wydaje się, że reklamy internetowe ewidentnie nie przeszkadzają Brazylijczykom. Tylko niecałe 4% brazylijskich internautów je blokuje.
Zobacz również
W internecie nic nie ma za darmo
Prawda jest taka, że Polacy nie są przyzwyczajeni do płacenia za treści w internecie. Jest to trochę winą wydawców, którzy w celu zdobycia czytelników, udostępniali im wszystko za darmo. Oczywiście liczyli na przychód z reklam. Niektórzy rozdzielali treści na darmowe i „premium”, czyli dostępne za paywall`em, jednak nadal nie przekładało się to na oczekiwane zyski. Polacy nadal niechętnie płacili za dostęp do treści. Zwłaszcza, że w internecie łatwo można znaleźć podobne u kogoś innego. Reklamy to było to, na czym zarabiało się najlepiej.
Niestety. Internauci atakowani z każdej strony irytującymi pop-upami i automatycznie uruchamianymi filmami, masowo zaczęli je blokować dzięki dostępnym narzędziom typu adblock. Przychody wydawców zaczęły drastycznie spadać. Co zaskakujące, wydawcy zamiast walczyć z tym zjawiskiem, postawili na jeszcze bardziej agresywne formy reklamowe, aby „nadrobić” straty. Jak się okazuje, to była zła decyzja. Narzędzia typu adblock stały się bardzo popularne, poniekąd na życzenie wydawców. Zjawisko to miało dodatkowy negatywny skutek. Agresywne reklamy powodowały, że internauci klikali w nie często przez przypadek, osłabiając ich skuteczność. Reklamodawcy również na tym tracą, ponieważ płacą za kliki, które i tak nie przynoszą zysku.
Czy można z tym jakoś walczyć?
Wydawcy rozpoczęli, na razie nierówną, walkę z blokowaniem reklam. Najbardziej drastyczne metody to zablokowanie użytkownikom dostępu do treści, lub prośba o dodanie do tzw. „whitelist”, czyli wyjątku dla danej strony na AdBlocku. Popularny portal Kwejk.pl robi to tak:
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
źródło: Kwejk.pl
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jak na razie wydawcy są na straconej pozycji. Internauci reklam nie lubią i to się jeszcze długo nie zmieni. Przede wszystkim dlatego, ze rynek reklamy internetowej jest bardzo popsuty. Oprócz tego, że reklamy są irytujące, głośne, spowalniają przeglądarkę, to jeszcze – zdaniem niektórych – mogą zarazić sprzęt wirusami. Również wydawcy chcąc zarobić jak najwięcej, trochę bezmyślnie umieszczają reklamy na swoich stronach.
I co teraz?
Sytuacja na szczęście nie jest bez wyjścia. Walka z adblockami jest trudna, ale do wygrania. Przede wszystkim wydawcy muszą zacząć się edukować i być świadomymi, jaki obecnie jest użytkownik internetu. Co lubi, a czego unika. Bombardowanie go przypadkowymi i nachalnymi reklamami to duży błąd. Warto, aby strona internetowa była intuicyjna i przejrzysta, a układ reklam nie „przeszkadzał” w odbiorze treści. Jak mówi współzarządzający OptAd360 – firmy specjalizującej się w technologii programmatic – Jakub Szczepankowski: „Jeśli chcesz zarabiać na reklamie internetowej, musi być ona odpowiednio stargetowana, przyjazna i przede wszystkim przydatna użytkownikowi. Zwłaszcza, że ogromna rzesza internautów ich nie znosi. Internet działa już trochę inaczej niż kiedyś, reklama nie musi „wciskać” towaru klientowi. Ona powinna mu pomagać w decyzji, być swoistym call2action. Reklama programmatic pomaga wydawcom rozwiązywać powyższe problemy, dzięki czemu ich przychód wzrasta o kilkaset procent. Nasi klienci są dowodem na to, że na reklamach w internecie można zarabiać. I to działa”. Poza tym, sama reklama to nie wszystko. Treści serwowane na portalu muszą być wysokiej jakości, wtedy warto będzie wracać po więcej. Z reklamą internetową trzeba się po prostu zaprzyjaźnić i nie traktować jej jako źródła wszelkiego zła. Przemyślana, będzie doskonałym źródłem przychodu witryny. I wszyscy na tym skorzystają.
Źródło: Mooq