Choć to ostatnie to już raczej sfera pobożnych życzeń, ponieważ skuteczność reklam niwelowana jest przez efekt „banner blindness”, czyli nieświadomego pomijania niechcianych treści. O ile w ogóle nasza kreacja zostanie wyświetlona, bo większość reklam znika z przeglądarek za sprawą coraz powszechniejszych adblocków, których używa ponad 40% Polaków, choć w niektórych grupach poziom ten przekracza 80%.
Questvertising
Ostatnio coraz więcej mówi się o questvertisingu, czyli o takim sposobie reklamowania, który stawia przed odbiorcą jakieś zadanie do wykonania. Quest, czyli zadanie, wymaga podjęcia określonej reakcji, na przykład wskazania prawidłowej odpowiedzi na postawione pytanie. Oczywiście nic za darmo – jakoś trzeba odbiorcę wynagrodzić, żeby mu się chciało w tę interakcję wchodzić. Patent na to wypracowało Adquesto, startup z Polski, o którym coraz częściej mówi się w branży reklamowej.
Zobacz również
Pomysł Adquesto jest prosty w swej istocie – wystarczy połączyć reklamę z paywallem w taki sposób, aby dostęp do treści artykułów nie wymagał płacenia. Wymaga za to odpowiedzi na pytanie dotyczące reklamy widocznej powyżej, co spełnia założenia questvertisingu. Wskazując prawidłową odpowiedź, czytelnik potwierdza zapoznanie się z przekazem kreacji. Tym samym spełnia cel, o jakim marzy każdy reklamodawca!
Adquesto działa jako tzw. „soft paywall”. Do czasu wskazania prawidłowej odpowiedzi tekst poniżej reklamy jest zakryty. Widoczne jest za to pytanie i trzy odpowiedzi do wyboru.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
A jeśli ktoś poda błędną odpowiedź? Będzie musiał odczekać kilka sekund na możliwość podania kolejnej, a przyciski z odpowiedziami i tak ulegną przetasowaniu. Wszystko po to, aby nie opłacało się strzelać.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Na usta ciśnie się jednak pytanie, czy czytelnicy zaakceptują takie rozwiązanie. Wydaje się, że tak się właśnie stało. Adquesto było testowane na kilku portalach, m.in. na Weszlo.com, serwisach Grupy naTemat czy Bonniera.
– Paradoksalnie internauci doceniają jasny układ. Tylko jedna, ale za to centralnie położona reklama z pytaniem. Poświęcasz dwie lub trzy sekundy uwagi na znalezienie prawidłowej odpowiedzi i reszta artykułu stoi przed tobą otworem. Dajesz zarobić wydawcy, dzięki czemu ma on motywację, aby tworzyć więcej ciekawych treści. To układ win-win, gdzie wszyscy odnoszą jakąś korzyść, także czytelnicy – tłumaczy Adam Majewski, pomysłodawca Adquesto.
O pomyśle pozytywnie wypowiadał się też Krzysztof Stanowski z Weszło, który na Twitterze pochwalił się, że ponad 90% jego czytelników odpowiedziało na pytanie dotyczące reklamy na jego serwisie.
Adquest jak adwords
Tym nowym formatem reklamowym jest quest reklamowy, czyli adquest. Nasuwa się tu od razu analogia do adwordsów, które także są formą definiującą pewien mierzalny sukces marketingowy. O ile w przypadku narządzia Google`a sukcesem jest przejście na stronę docelową, to w przypadku adquestów jest nim pewność, że odbiorca przyswoił i zrozumiał komunikat reklamowy.
Nowy system wprowadził też nową formę rozliczeń. W Adquesto opłata nie jest naliczana ani za wyświetlenia, ani za przejścia z kreacji na landing page, które są darmowe. Rozliczane są tylko poprawnie rozwiązane adquesty, czyli sytuacja, kiedy odbiorca zapoznał się z reklamą i wskazał prawidłową odpowiedź na pytanie dotyczące treści tej reklamy. Twórcy systemu wprowadzają nawet swoją własną miarę CPQ, czyli cost per adQuest, którą przeciwstawiają mało wymiernym – ich zdaniem – klasycznym współczynnikom CPM (koszt za tysiąc wyświetleń) czy CPC (koszt za klik). Argumentują przy tym, że konwersja informacyjna w przypadku adquestu następuje już na stronie wydawcy, a zatem czytelnik nie musi przechodzić od razu na stronę docelową reklamodawcy, aby dowiedzieć się tego, czego miał się dowiedzieć. Stąd rezygnacja z naliczania opłaty za przekierowania.
Mierzalna skuteczność
Z drugiej strony Adquesto podkreśla, że liczba osób, które jednak zdecydowały się przejść na landing page po rozwiązaniu adquestu, liczona jest w procentach, a nie w promilach, jak w przypadku tradycyjnych reklam odsłonowych. A rekordowe kampanie osiągały w tym względzie wynik nawet dwucyfrowy. Czyli nawet kilkanaście procent osób, które rozwiązały adquest, chciało od razu dowiedzieć się więcej na temat oferty przedstawionej im na reklamie.
– Największym atutem naszego systemu z punktu widzenia reklamodawców jest pewność, że przekaz reklamowy skutecznie dotarł do odbiorcy. Pewność! Każdy opłacony adquest z założenia miał 100% widoczności. Dlatego zjawisko „banner blindness” nas nie dotyczy. Ale najważniejsze i tak jest to, że odbiorca zapoznał się z treścią reklamy w sposób świadomy. W innym wypadku nie umiałby wskazać poprawnej odpowiedzi – tłumaczy Majewski.
Adquesto pojawia się na coraz większej grupie portali. Lista marek, które skorzystały już z nowej formy reklamy też ciągle się wydłuża. Są na niej zarówno brandy samochodowe jak Opel, Jeep, BMW czy Suzuki, ale też produkty FMCG, suplementy diety, marki odzieżowe, sieci sklepów, produkty finansowe, producenci biżuterii.
– Nasze narzędzie jest uniwersalne, ponieważ każdemu reklamodawcy zależy na pewności, że jego kampanie skuteczne docierają do świadomości odbiorców. Doceniają to także domy mediowe. Szczególnie te, które starają się podążać za zmianami na rynku i otwierać przed swoimi klientami nowe możliwości – mówi Majewski.
Adquesto odświeżyło też nieco zapomniany w Polsce format reklam porównawczych. Jeden z bukmacherów zapytał, która firma ma najlepsze kursy, dając w treści reklamy tabelę z przykładowymi meczami. Co ciekawe, błędnymi odpowiedziami były nazwy prawdziwych konkurentów reklamującej się marki.
Przykład reklamy porównawczej, w której błędnymi odpowiedziami są nazwy marek konkurencyjnych.
Adquesto obchodzi także większość adbloków, docierając do osób, które na co dzień reklam nie widzą. Są wśród nich także tzw. „kontrreklamowi”, czyli osoby z jednej strony nie oglądające telewizji, a z drugiej używające w internecie programów blokujących reklamy. To około dwóch milionów Polaków. Na co dzień są oni niedostępni dla tradycyjnych reklam. Stąd też bywają pomijani w typowych kampaniach. Niesłusznie, bo są to zwykle osoby młode, aktywne, raczej wykształcone lub uczące się. Czyli bardzo wartościowa grupa docelowa, do której dostęp umożliwia Adquesto. A kiedy ktoś generalnie reklam nie widzi, jest też bardziej skłonny zainteresować się tymi, które się do niego jednak jakoś przebiją. Być może to jeden z czynników stojących za zadziwiającą skutecznością adquestów.
Artykuł powstał we współpracy z Adquesto.