Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
Po latach spędzonych w strukturach agencji – polskich oraz sieciowych – i po kilku stażach zagranicznych zyskaliśmy przekonanie, że chcemy otworzyć coś własnego, z klimatem jak w zachodnich agencjach i z orientacją na technologię. Nie było jednego wielkiego momentu oświecenia, raczej seria rozmów i duży apetyt na wypracowanie swojego stylu pracy i zarządzania.
Ile czasu zajęło Wam założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?
Długo przegadywaliśmy ten temat, ale jak już ustaliliśmy plan gry, poszło szybko. W ciągu roku było otwarte pierwsze biuro i pracował już z nami kilkuosobowy zespół.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Trudno je zliczyć ;). Tak naprawdę w pewnym sensie wszystko jest wyzwaniem – od ustalenia struktury zespołu, przez zdobycie klientów, po stworzenie odpowiedniego brandingu i tożsamości agencji. Dla nas największym wyzwaniem było połączenie pewnej dyscypliny myślenia i egzekwowania wyników zespołu z partnerskim, zachodnim podejściem. Po prawie dziesięciu latach możemy uznać, że się udało, mamy stabilny zespół wyspecjalizowany w technologiach. Niemniej zarządzanie to ciągły proces i nieustanna nauka.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
Mieszanie dnia z nocą ;). We własnej firmie w kilka lat przechodzi się tyle sytuacji kryzysowych czy będących wyzwaniem, że przestaje się je liczyć. Nieporównana jest jednak satysfakcja z sukcesów, jak nagrody, wygrane przetargi czy zbudowanie stabilnego zespołu. Zależy co dla kogo jest kosztem – praca na wakacjach, ciągłe zanurzenie w sprawach firmy, konieczność nadążania za trendami i nieobrażanie się na zmieniające się mody rynkowe – to wszystko jest w pakiecie z własną firmą.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Po jakim czasie udało się Wam pozyskać pierwszego klienta?
Otwieranie firmy z założeniem, że najpierw zrobię biuro i zaostrzę ołówki, a potem zabiorę się za szukanie biznesów, to częsty błąd startupów. Na start mieliśmy potwierdzonych kilka budżetów.
Jakich porad udzielilibyście osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Bycie zarazem odważnym i skromnym to najwyższa szkoła jazdy. Nie chodzi o pokorę, ale o wyciąganie wniosków z własnych porażek i ciągłą chęć uczenia się. Brak osiadania na laurach, niezależnie od stanowiska na wizytówce. Ciekawość trendów, gotowość do wywrócenia przyjętej strategii – to wszystko cechy konieczne, aby w trudnych warunkach rynkowych stworzyć mocną firmę.
Co Waszym zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Wiele rzeczy. Gotowość na zmiany, dyscyplina finansowa, panowanie nad sobą, brak mieszania emocji do biznesu, nasłuch na rynek i to, co dzieje się w Londynie lub za oceanem w obszarze strategii i kampanii nagrodowych.
Co zrobilibyście inaczej patrząc z perspektywy czasu?
Wiele rzeczy wolimy zachować dla siebie, bo to prywatne spostrzeżenia, ale na pewno większa asertywność i większy upór w przekonaniu klientów do niestandardowych, nagrodowych kampanii. Zawsze warto zainwestować czas w szkolenie zespołu i podwyższanie standardów obsługi – tego zrobilibyśmy jeszcze więcej.
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Wytrwałość, dystans do siebie, lojalność wobec zespołu, otwartość na świat klienta.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Jesteśmy agencją technologiczną, więc na pewno poszerzanie kompetencji digital, w tym postawienie mocnego działu influencer marketingu oraz rozszerzenie sieci agencji afiliowanych w regionie CEE. Utrzymanie tempa wzrostu, które przez ostatnie lata było zawrotne bez jednoczesnego tracenia jakości. I ciągłe czerpanie radości z tej przygody. Taki jest plan :).
O rozmówcach:
Alicja Wysocka-Świtała i Karol Świtała, partnerzy zarządzający i właściciele Clue PR.