Swoimi poradami dotyczącymi opieki nad dziećmi podczas home office’u podzielili się rodzice z branży: Wojtek Walczak z Plej, Marcin Kalkhoff z BrandAuditors, branddoctor.pl, Sylwester Wrona z Insignia, Małgorzata Potorska z dentsu X, Kamil Szczepaniak z Carat Polska (Dentsu Aegis Network), Hubert Świtalski z Meetrics Poland, Justyna Szumińska z Kamikaze, Michał Szczerba z artegence, Marcin Grządka z ŁubuDubu PR, Katarzyna Raiter-Łuksza z Versum, Joanna Burdek z Brand Useful, Michał Bednarczykz ContentHouse, Piotr Nogal z Bluecloud Interactive, Robert Sosnowski z REACHaBLOGGER, Przemysław Dzierzbicki z Schulz brand friendly.
Zobacz również
Wojtek Walczak
strategy director w Plej
W moim przypadku zdecydowania sprawdza się wyrozumiałość dla wszystkich domowników.
Sytuacja jest niespotykana, nadzwyczajna i trudna, szczególnie dla dziecka. To ono musiało ponad tydzień temu zrozumieć, że to nie są dodatkowe ferie wiosenne, a przymusowa izolacja w przypadku niespotykanym. I to, że rodzice są zdenerwowani i ciągle zajęci, to nie dlatego, że coś im odbiło i nie chcą się bawić ze swoim dzieckiem, a dlatego że po prostu pracują. W formie, do której nie przywykli. Albo w moim przypadku odwykli (w Melting Pot dużo pracy robiliśmy zdalnie, z domu, ale też skala była zupełnie inna oraz mimo wszystko nie było to przymusem).
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Praca, tak jak w naszym przypadku, w przeciągu ostatniego tygodnia od rana do nocy to może nie nowość, ale nowość w otoczeniu dotychczas kojarzonym z odpoczynkiem.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Ważne jest z mojego punktu widzenia wyznaczenie od początku, chociaż to strasznie trudne, jasnych ram: praca – dom. A następnie trzymanie się ich albo chociaż staranie. A jeśli nie wyjdzie to jasna komunikacja do wszystkich dlaczego.
A na koniec jednak, i mimo wszystko, niezapominanie, że mimo iż w pracy, to ciągle jesteśmy w domu, pomiędzy tymi najważniejszymi dla nas ludźmi na tym świecie i znajdowanie dla nich czasu na małe, ale wielkie rzeczy, które ten dom budują.
Mocne słowa jak na… Wojtka, ojca Dawida lat 9.
Marcin Kalkhoff
twórca marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, alter ego branddoctor.pl, tata tulsie.pl
Nie wiem, jak dalece będę oryginalny, ale mogę dorzucić słowo z mojej perspektywy, wiedząc, że każde dziecko jest inne. No to jedziemy:
- dzieci potrzebują uwagi – wystarczy raz na półgodziny poświęcić 10 minut, daje to kolejne 20 min spokoju.
- dzieci potrzebują ruchu – my też. Bitwa na poduszki, materac jako trampolina są niezłym pomysłem.
- jeżeli potrzebujecie więcej spokojnego czasu, włączacie bajki. To złe, niedobre? Może i tak, ale czasami nie ma wyjścia. Wybierzcie odpowiednie dla wieku i takie, które naśladowane nie zrujnują Wam domu.
- dzieci lubią się uczyć – 15 minutowe, 100% poświęcenie swojego czasu na wspólne rysowanie, układanie puzzli, budowanie z klocków, czytanie na głos da dziecku emocjonalnie więcej niż 2h rozproszonej, przerywanej telefonami niby-atencji.
A tu uwagi, rady mojej lepszej połowy:
Sposobów na zajęcie – czy też mówiąc wprost – spacyfikowanie dzieci podczas home office jest wiele, wiele też zależy od tego, w jakim wieku są nasi najmłodsi towarzysze. Pewne jest to, że dzieci potrzebują uwagi, troski i animacji. W tej niezwykle niecodziennej i stresującej sytuacji najmłodsi wyjątkowo silnie potrzebują też bliskości i poczucia bezpieczeństwa, które możemy wyrazić choćby przytulaniem <3
Polecam do tego użycie chust i nosideł do noszenia dzieci, które mogą mieć wiele zastosowań:
- niemowlęta i te młodsze dzieci warto raz na jakiś czas zamotać w chustę lub włożyć do nosidła, czyli przytulić, docisnąć, pokołysać, uspokoić lub uśpić – a przy okazji odzyskać wolne ręce!
- nieco większe i cięższe maluchy, które potrzebują nieco intensywniejszych ruchów i rozrywek warto ponownie zapakować do chusty lub nosidła i wspólnie potańczyć lub pokręcić się – dzieci uwielbiają tego typu piruety i wariacje, a nasz kręgosłup będzie wdzięczny za wsparcie go w tych wygibasach sprzętem do noszenia brzdąców.
- dzieci w kategorii wagowej, która wyrasta ponad noszenie w chuście lub nosidle, można zaopiekować sensorycznie i np. owinąć chustą ciasno w kokon lub zawijać je chustą jak naleśnik.
- jeśli mamy więcej dzieci pod opieką, można dać im chustę niczym linę do przeciągania lub układać tor przeszkód lub innych zadań do wykonania wokół i ponad tym długim kawałkiem materiału.
- z chusty zamocowanej węzłem płaskim wokół blatu stołu możemy zrobić hamak lub huśtawkę, jeśli domowy sufit na to pozwala (uwaga! z tych atrakcji mogą korzystać też dorośli).
- zdesperowanym pracownikom home office mogłabym jeszcze polecić zakneblowanie lub przywiązanie dziatwy do grzejnika, ale to chyba nie są humanitarne sposoby opieki nad dziećmi, nawet w tak trudnych czasach 😉
Virginia Satir twierdzi, że człowiek potrzebuje 4 uścisków dziennie, aby przeżyć, 8 przytuleń, aby zachować zdrowie oraz 12 objęć, aby się rozwijać. 4 plus 8 plus 12 to 24. Przytulania potrzebują dzieci oraz my – dorośli, więc pamiętajcie o zaplanowaniu pracy w domowym biurze tak, aby mieć wystarczająco czasu na realizację misji #24hugs 😉
Sylwester Wrona
digital strategy director, Insignia
Od półtora tygodnia pracuję w domu. W mieszkaniu przebywa 7-letnia córka i również pracująca zdalnie żona. W dużej mierze zarówno ja, jak i żona pracujemy z włączonymi kamerkami, więc córka skazana jest w dużej mierze na radzenie sobie samej. Zaobserwowałem, że przez ten okres na wielu polach moja córka zanotowała skok rozwojowy i przyswoiła wiele nowych umiejętności. Podobne rzeczy można dostrzec w pracy zdalnej, gdzie uczymy się kolejnych narzędzi czy umiejętności, a nawet wymyślamy nowe środki perswazji w przygotowywanych ofertach.
Od razu musze przyznać, że Karina (bo tak na imię ma moja córka), w ograniczonym stopniu od małego umiała zająć się sobą sama. Spędzanie czasu we własnym pokoju zaowocowało wielką kreatywnością i uruchomiły skłonność do wcześniej niestosowanych zabaw. Jeden z pierwszych dni home office zaowocował własnoręcznym zaprojektowaniem i uszyciem nowej, ulubionej przytulanki „Guzika”.
Wbrew pozorom wiele wcześniej przez nas przygotowanych zabaw miało charakter analogowy. Wykonany popołudniu 3-kondygnacyjny domek z tektury, przez następny dzień był malowany, ozdabiany i meblowany. I to włącznie z przyklejaniem papierowych płytek w łazience oraz zainstalowaniem muszli klozetowej z pustej puszki na farby. 🙂 Wiele godzin w samotności to też doskonały czas na przygotowanie przedstawienia o koronawirusie dla rodziców. Wszak napisanie tekstów, selekcja rekwizytów i próby są bardzo pracochłonne i angażujące.
Z pomocą pośpieszyły również instytucje, do których córka chodzi na zajęcia pozalekcyjne, zarówno sportowe, jak i językowe. Przygotowały one dedykowane gry i zabawy do wydrukowania. Ze względu na ograniczony czas rodziców, w czasie dnia córka (która niedawno przeszła weekendowe szkolenie) zaczęła przyrządzać dla siebie i rodziców naleśniki na drugie śniadanie, co jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się niemożliwe.
Izolacja od rówieśników sprawiła też konieczność wymyślenia innych systemów wspólnej zabawy. Córka wcześniej korzystała z WhatsApp do przesyłania sobie z koleżankami i kolegami zdjęć. Teraz komunikację wzbogaciła o wysyłanie wiadomości głosowych (ze względu na występujące w tej grupie ograniczenia czytelniczo-piśmiennicze), a także (z biegiem dni) o wideokonferencje. Okazało się, że ta funkcja świetnie nadaje się do gry w planszówki na odległość. Szczególnie gdy wszystkie osoby mają swoje egzemplarze. Ten pomysł uznałem jako świetne zastosowanie nowoczesnych technik i adaptację do aktualnej sytuacji. Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło mnie, gdy wieczorem z żoną ponownie zostaliśmy zaproszeni na przedstawienie i okazało się, że na łączach jest druga małoletnia „aktorka”, a przedstawienie było przygotowywane przez cały dzień online.
Wiadomo, że obecny czas jest trudny dla wszystkich, ale jak widać – może też działać bardzo twórczo i stymulująco. Dajmy dzieciom możliwość zajęcia się sobą i wykazania się.
Małgorzata Potorska
client service director, dentsu X
Rady, jak sobie poradzić z dzieckiem w domu, żeby nie oszaleć i móc pracować. Testowane na własnym dziecku (Zuzanna, lat 5).
- Ułożyć plan rzeczy do zrobienia np.: obrazek dla dziadków, wspólne przygotowanie obiadu, układanie puzzli itd. Plan nie może być zbyt ambitny, bo wtedy na pewno nie uda się go wykonać. Jeśli znajdzie się na nim 4 – 5 punktów, to da się go wdrożyć nawet przy dość aktywnym służbowo dniu. Każdego dnia przy śniadaniu taki plan dobrze omówić z dzieckiem, żeby też wiedziało, co je czeka. W trakcie rozmowy można wtedy taki plan lekko zmienić.
- Każdego dnia przy śniadaniu powtarzać maluchowi, że mimo siedzenia w domu – rodzice wciąż pracują i mogą potrzebować wykonać dłuższą rozmowę telefoniczną albo posiedzieć przy komputerze. Naszej Zuzi pomaga to zrozumieć, że nie trwa weekend i nie jesteśmy dla niej dostępni w każdej chwili.
- Kluczowa zasada, którą powtarzamy każdego dnia: jeśli spodziewamy się ważnego telefonu lub musimy wykonać coś w skupieniu – zamykamy się w pokoju. Jeśli drzwi są zamknięte – obowiązuje zasada, aby nie przeszkadzać tym, co są w środku.
- Wspólnie ustalamy harmonogram ważnych rozmów, tak by nie nakładały się one w czasie. Dzięki temu w dużej mierze udaje się uniknąć sytuacji, gdy oboje rodziców „wisi” na telefonie i nie jest w stanie reagować na prośby dziecka.
- Przestajemy zwracać uwagę na bałagan tworzony przez dziecko. Jeśli budowanie szałasu z krzeseł, koców, garnków i książek, do tego na środku salonu, to dobra zabawa – pozwalamy. Zwłaszcza, jeśli pozwala to Zuzi zająć się czymś bez naszego udziału.
Kamil Szczepaniak
senior communications planner, Carat Polska (Dentsu Aegis Network)
Porady dotyczące pracy z małymi dziećmi:
- Dobrze jest pracować zmianowo – np. mieć możliwość, aby zrobić sobie w połowie dnia przerwę na godzinę – dwie, wsiąść z dzieciakiem, psami do samochodu i pojechać do lasu. Tłukąc kijami i udając najazd Krzyżowców na Jerozolimę. Po powrocie zyskujesz jakieś 30 minut spokoju na pracę.
- Bitwy najlepiej się sprawdzają w każdej sytuacji. Niszczenie to ulubiona czynność dzieci. Najpierw prosimy dzieci, żeby stworzyły dwie bazy (potrwa to około 30-60 minut, a my mamy dzięki temu ciszę i spokój na pracę), potem zaczynamy wojnę. W wojnie bierzemy czynny udział, rozładowując emocje i rozwalając bazę. (dzieci i rodzice są rozładowani). Nadchodzi czas sprzątania, zadanie to jest przypisane dzieciom. W ten sposób zyskujemy kolejne 30-60 minut spokoju na pracę. 🙂
- Zabawa w biuro. Potrzebny jest laptop dla dziecka. Rodzice pracują, a dziecko otrzymuje za zadanie narysować obrazek, pokolorować, ułożyć na komputerze – udając, że pracuje w biurze.
- LEGO i zabawa w apokalipsę COVID-19 – wykorzystujemy stare, rozkompletowane klocki i budujemy miasteczko w czasach epidemii – oczywiście musi być karetka, domki, szpital, sklepy i apteki. Dzieci bardzo szybko odnajdują się w takich sytuacjach i z prawdziwym zaangażowaniem budują takie instalacje.
Hubert Świtalski
country manager, Meetrics Poland
Przestawienie się na regularny home office nie jest łatwe samo w sobie. A jednoczesna opieka nad dziećmi to, moim zdaniem, już wyższy stopień wtajemniczenia w pracy zdalnej. Zacznę może od tego jak zniwelować tzw. wyjątkowość pracy z domu. Przede wszystkim jest kilka zasad, które pomogą nam osiągnąć wyższą efektywność.
Podstawowa i kluczowa z mojego punktu widzenia jest codzienna higiena i ubiór jakbym miał pracować z biura. Praca spod kołdry w piżamie, czy innych wyjątkowych strojach nie pomaga w osiągnięciu najwyższej efektywności pracy.
W przypadku pracy zdalnej mogą się również pojawiać problemy komunikacyjne z członkami zespołu wynikające z braku możliwości szybkiego kontaktu oraz z potrzeby szeroko rozumianych kontaktów międzyludzkich. Dlatego ważne jest wygospodarowanie czasu na szybkie 5-10 minutowe calle, które dopełniają nam komunikację mailową w bardziej zawiłych sprawach. Efektywne działanie wymaga sprawnej komunikacji w każdej sytuacji, ale w przypadku pracy zdalnej jej brak jest potencjalnie dużo większym zagrożeniem dla biznesu.
Nie skupiajmy się jednak tylko na czasie spędzonym przy komputerze. Ważne jest też robienie sobie regularnych przerw od ekranu. Nie chcę używać tutaj górnolotnych cytatów z BHP, ale pamiętajmy, że pozycja pracy oraz długotrwały kontakt z ekranem laptopa nie wpływa pozytywnie na nasze zdrowie. Odpoczynek dla oczu czy też po prostu 3 minuty przewietrzenia się na balkonie mogą okazać się nie tylko zbawienne dla naszej fizycznej kondycji, ale i pozwalają zachować jasność umysłu.
Co do opieki nad dzieckiem, to oczywiście idealnie jest, jak możemy podzielić obowiązki z drugim rodzicem. Zwłaszcza kiedy wiek czy też usposobienie naszego dziecka mocno absorbuje nas w trakcie dnia w domu. Ja mam to szczęście, że mogę liczyć na pomoc w zapewnieniu możliwie jak największego komfortu pracy. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy kompletnie się odizolować od reszty domowników. Dla mnie ten czas zawiera w sobie również dużo pozytywów. Mogę obserwować jak z dnia na dzień rozwija się mój półroczny syn, którego w standardowym tygodniu pracy obserwuję jedynie wieczorami (i oczywiście nocami). :).
Na koniec kilka pozytywów branżowych, które obserwuję:
- Mamy dla siebie więcej czasu i łatwiej jest nam się ze sobą skontaktować. Może mniej czasu marnujemy na rozmowy w kuchni i bezproduktywne spotkania lub dojazdy? 🙂
- Wszyscy są dla siebie milsi i życzliwsi. Wydaję mi się, że bardziej doceniamy drugiego człowieka i kontakt z nim.
- Mimo potencjalnej recesji mam wrażenie, że nasza branża zwłaszcza w obszarze telewizji i internetu ma się całkiem nienajgorzej. Obserwuję to również po ilości pracy jaką wykonuję codziennie. Odpukać i miejmy nadzieję, że trudna sytuacja gospodarcza będzie krótkotrwała i jak najmniej dotkliwa. Nie tylko dla ludzi mediów i reklamy.
Justyna Szumińska
hc manager, Kamikaze
Z dzieckiem nie da się pracować. Kto ma małe dzieci, ten o tym doskonale wie. Jest ciężko. A przed nami kolejne tygodnie pracy i opieki nad dziećmi. Wychowywanie dziecka i łączenie tego z pracą na etacie to nie lada wyzwanie, a to, w jakiej sytuacji znaleźliśmy się obecnie, może przyprawić niejednego rodzica nie tylko o ból głowy, a także o skrajne wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Każdy ma swoje potrzeby, sposoby na efektywność w pracy i wychowanie dziecka, więc nie chcę nikogo uszczęśliwiać poradami typu #cichezabawy. Zebrałam natomiast doświadczenia swoje (matki 1,5 rocznego energicznego bobasa) oraz innych młodych rodziców z naszego zespołu Kamikaze Digital, które pozwalają nam przetrwać ten ciężki czas pracy w domu z energicznymi dzieciakami.
Godziny pracy
Może jest szansa na pracę w niestandardowych godzinach? Wcześnie rano lub wieczorem, kiedy dzieci śpią? Zaplanuj pracę operacyjną i calle z klientami, rozmowy statusowe z zespołem tak, żeby być do dyspozycji, kiedy jest taka potrzeba. Czas na prace koncepcyjne, odpisywanie na wiadomości zaplanuj wtedy, kiedy dzieci śpią lub zajmuje się nimi partner. Oczywiście wszystko w porozumieniu z przełożonym, zespołem i partnerem. Przedyskutuj z nimi to kiedy jesteś im niezbędny.
Miejsce pracy
Zorganizuj miejsce pracy, w którym możesz odciąć się od pozostałych domowników. Nieważne jest czy to jest kuchnia, sypialnia czy łazienka. Jasno zaznacz domownikom i dzieciom, że będąc w danym miejscu jesteś w pracy. Dużym ułatwieniem mogą być słuchawki wyciszające dźwięk lub słuchanie dźwięków natury.
Rodzic Roku
Odpuść sobie konkurs na rodzica roku. To jest ekstremalnie wyjątkowa sytuacja. Czas na wychowywanie dziecka jeszcze przyjdzie. A tymczasem, żeby odbyć w spokoju telekonferencję z zespołem, znieś embargo na bajki, tablet i wszystko, co w „normalnych czasach” jest zakazane. Wyścigi na hulajnodze w salonie czy przeniesienie ogrodowych zabawek do domu ucieszy każde dziecko!
Kontakt z rówieśnikami
Tak jak my tęsknimy do kawki i ploteczek w firmowej kuchni, tak samo dzieci tęsknią za swoimi rówieśnikami. Nie tylko #videoparty jest alternatywą dla dorosłych, organizuj dzieciom wideo rozmowy z rówieśnikami, robienie głupich min i wydurnianie się przed kamerą przysparza im dużo radości i zajmuje dużo czasu.
Nie dajmy się zwariować w tym trudnym dla nas czasie! Kiedyś z pewnością się to skończy, a za parę lat będziemy opowiadać dzieciom, jak musieliśmy sobie radzić w czasach zarazy. Dbajmy o siebie!
Michał Szczerba
senior strategy planner, artegence
Czas, w którym znaleźli się pracujący rodzice, w tym ja (4,5- i 1,5-letni chłopcy) jest dla nas ogromnym wyzwaniem. Przećwiczeni strajkiem nauczycieli myśleliśmy, że już wtedy było trudno. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka rok później, w momencie, gdy pomoc dziadków czy zawodowych opiekunów jest praktycznie już niemożliwa.
Poza codzienną karkołomną logistyką, przede wszystkim trudne jest to pod kątem psychologicznym. Przybija nas żal spowodowany tym, że w godzinach pracy nie jesteśmy w stanie dać dzieciom czegoś więcej, niż totalne minimum zaspokajające podstawowe potrzeby, których i tak dziecko ma kilkadziesiąt w ciągu dnia – jedzenie, toaleta, przewijanie, kłótnie, niebezpieczne pomysły, nuda, pytania, pytania, i jeszcze raz pytania.
Nerwy sięgają zenitu.
Wszystko szybko narasta, a najgorsze jest to, że nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Praca zdalna jest trudna. Z pracą za chwilę – i to w większości branż – może być różnie, więc tym bardziej – staramy się jak możemy, dajemy z siebie maksimum. Dzieci zaś, szczególnie te młodsze – nie rozumieją co się dzieje – rodzice są w domu, a jednak ich nie ma.
Jak sobie z tym poradzić?
- Wykorzystaj weekendy – bądź w 99% dla swoich dzieci, dokończ wszystko w piątek i nie bierz nic na te dwa dni. Nawet jeżeli Twój szef, który nie ma dzieci, nie do końca to rozumie, to na pewno uszanuje Twoją decyzję, oczywiście jeżeli dobrze ją uargumentujesz.
- Poszukaj zabaw, które angażują na dłużej – są w sieci poradniki dla zapracowanych rodziców, z aktywnościami, którymi dzieci mogą zająć się na jakiś czas nie wymagając Twojej hiperaktywności. Ze swojej strony polecam np. to zestawienie: mataja.pl/2015/07/w-co-sie-bawic-gdy-padasz-z-nog-6-zawodowych-pomyslow-na-zabawy-z-kilkulatkiem/
- Dobrze podziel obowiązki z partnerem – ustalcie harmonogram video calli, czy ważniejsze momenty pracy, w trakcie których będziecie potrzebowali spokoju. Rozmawiajcie, wspierajcie się, najgorsze byłoby się w takich chwilach pokłócić.
Unowocześnij swoje stanowisko i system pracy – biurko na stojąco z możliwością obniżenia go do pozycji siedzącej to świetne rozwiązanie, gdy dzieciaki chcą kilkanaście razy dziennie dodać coś do Twojego ważnego maila, którego właśnie komponujesz. Ponadto bardzo przydają się aplikacje mobilne z komunikatorami do video calli oraz słuchawki na bluetooth, które umożliwią Ci rozmowę, a jednocześnie ustawianie wierzy z potomkiem. Dodatkowo polecam zwrócić uwagę na startup Around, dzięki któremu, kiedy rozmawiasz z klientem, nie wprawisz go w zakłopotanie wrzaskiem „jesteś głupi!”, ponieważ ich aplikacja umożliwia wyciszenie dźwięków z otoczenia. - Dzwoń do rodziców – najpewniej i Ty poczujesz się lepiej, i Twoi rodzice, ale też dzieciaki porozmawiają z dziadkami. Wykorzystaj możliwości video calli. Rób to często. To pomaga.
Good night and good luck! Damy radę. 😉
Marcin Grządka
dyrektor zarządzający ŁubuDubu PR
– Dada! (Mój 13-miesięczny syn jest pod tym względem „książkowy”, pierwsze 2 słowa jakie mówi, to „Mama” i „Dada”).
– Synku, ja tylko zszedłem po kawkę, ale tak naprawdę, to jestem w pracy, za kilka godzin się pobawimy, jak skończę.
– Dada!!!
Hmmm. Ciężko wytłumaczyć dziecku, nawet kilkuletniemu, a tym bardziej rocznemu, żeby uznało, że tata jest w pracy, skoro widzi, że przecież jest… w domu. Na szczęście starsze rodzeństwo jakoś rekompensuje młodemu tę niedogodność…
No właśnie. Home office, kiedy w domu buszuje gromadka dzieci, nie jest całkowicie komfortowym rozwiązaniem. Szczególnie w czasach – jakby nie było – chaosu na wielu płaszczyznach (dzieciom też nie jest wcale tak łatwo przestawić się na lekcji przez Skype’a, a już najmniej do tego, że gdy „nie ma szkoły”, to nagle jest jakby więcej nauki i prac domowych.
Dlatego nie brak w internecie bieżących relacji, określających ten stan rzeczy jako wręcz koszmar, czy całej fali memów o tym aspekcie epidemii. Ja staram się podchodzić do tematu spokojnie. Przede wszystkim tak jakby… nie mamy wyjścia, a jeśli już to przyjmiemy do wiadomości, to można spróbować z tej sytuacji wyciągnąć wiele korzyści. Na przykład to, że wychodząc po kawę do domowej kuchni, mogę chwilę poprzebywać z rodziną, czego normalnie zawsze było mi mało. Nie stoję w korkach (znów duży zysk czasowy każdego dnia), a większość zawodowych tematów da się tak samo dobrze omówić przez Skype’a, jak na żywo (OK, trochę przesadziłem, no ale – powiedzmy – prawie tak samo dobrze ). Lunch domowy też na dłuższą metę wyjdzie mi na zdrowie (versus podjadanie na mieście). Właściwie same plusy. Szkoda tylko, że nie można, jak w zwykłych czasach, wyjść czasem na spacer…
OK, na koniec garść „twardszych” przemyśleń, z praktyki własnej, oraz podpatrzone u psychologów.
Próbujmy zachować normalny rytm biurowego dnia (jeśli jeździłeś na 7:00 na siłownię, żeby przed 9:00 być w pracy i pracowałeś do 17:00, to tego się nadal trzymajmy, nawet jeśli fitness w domu jest nieco utrudniony). Nie siedźmy cały dzień „w pidżamie”. No i siedźmy raczej przy biurku. A najlepiej miejmy komfortową strefę do pracy (a przynajmniej „własny kąt”), odseparowaną od reszty domu (szczególnie dźwiękowo). No i tniemy wszystkie „rozpraszacze”. Włączony telewizor w zasięgu wzroku? Raczej nie, chyba że tak pracowaliśmy też w biurze. Półeczka z kolejką książek do pilnego przeczytania – kusi. OK, ale niech to zaczeka do wieczora (chociaż może wtedy nie być czasu na takie luksusy, bo przecież dzieci będą chciały skorzystać z tego, że tata „wrócił z pracy”…).
Katarzyna Raiter-Łuksza
growth manager w Versum
Praca z małym dzieckiem w domu to duże wyzwanie. Niezależnie czy opiekę dzielimy, czy jest tylko na naszej głowie, najważniejsze to ustalić zakres godzin, w których chcemy pracować. Dzień zaczynam od zaplanowania zadań i ustaleniu ich priorytetów, a także wybrania tych, które przyniosą najwięcej korzyści. Do zarządzania nimi warto używać gotowych narzędzi np. Asany czy Clockify. Dzięki temu łatwiej jest również w przyszłości estymować czas wykonania projektów. Pracuj nie więcej, ale sprytniej i zwiększ swoją efektywność dzięki działaniu w slotach czasowych. Sloty możesz ustalać np. według kategorii – masz 30 minut – wykonujesz 5 krótkich rozmów telefonicznych zaplanowanych tego dnia, odpisujesz ciągiem na 10 maila, itp. Kiedy rozwijałam własny projekt „Mama Manager” podczas urlopu macierzyńskiego pracowałam głównie w czasie drzemek synka, rytm pracy był naturalny, dopasowany do naszego dnia. Teraz po powrocie do pracy w Versum oczywiście organizacja wygląda już inaczej, zwłaszcza ze starszym dzieckiem, które wymaga dużo uwagi. Opieką dzielimy się z mężem, tak by każdy z nas mógł pracować w spokoju i pełnym skupieniu.
Joanna Burdek
właścicielka agencji Brand Useful
1. #koronaCHILL – jesteś mamo-szefo-nauczycielem w kapciach na telekonferencji z klientem z zagranicy. Twoje wyzwanie: jak wytłumaczyć dziecku, że akurat masz wideokonferencję i nie może biegać Ci przed monitorem lub krzyczeć, że chce siku, a psu, że nagle nie wolno szczekać? No nie można! Można jedynie wytłumaczyć sobie, że teraz to wszystko stanęło na głowie. I co? I nic. Jeśli komuś się nie podoba, to niech cofnie czas. A ty wręcz sobie Nobel dla turbo mamy. Pomyśl, jak czuje się w tej sytuacji Twoje dziecko. Ono dopiero musi się bać, bo rozumie jeszcze mniej niż Ty. Czy jest w domu, czy w szkole, gdzie są jego koledzy, czy Ty jesteś mamą czy nauczycielem, kurcze… Dużo tych zmian dla Ciebie, a ono? Jak ono ma sobie z tym poradzić?
2. #KoronaNoNews – po co ci stres? Wiadomości jak musisz – raz dziennie. Mniej stresu = lepszy humor. (Sprawdzone na sobie – nie oglądam i nie czytam wiadomości więcej niż raz dziennie. Od kilku dni. I czuję się dziwnie lepiej.
3. #OgarnijKorone – jak możesz podziel się obowiązkami z partnerem i spróbuj wygenerować sloty na pracę i na dzieci. Multitasking powoduje stres. 😀 Nie będę jednak dawać takich rad, bo najczęściej tak się nie da. Więc po prostu olej to. Olej ludzi, co nie kumają, że dziecko krzyczy i ma prawo w tym czasie zająć pół monitora swoją kanapką. Olej to, że nie zrobisz wszystkiego na 100% bo Twoje dziecko jest ważniejsze i to jest czas, w którym totalnie możesz olać wszystkie inne rzeczy. Nie mówię, że masz ich nie robić. Ale musisz sobie odpuścić. Bo zwariujesz.
I jak Twój szef tego nie kuma, to też go olej – bo teraz widać, kto jest na serio mądrym i dobrym człowiekiem, a kto nie kuma co jest ważne.
4. #koronaZycie – żyjemy – to się ciesz. Masz co jeść to się ciesz. Masz przyjaciół, którzy do mnie dzwonią pytać, czy żyjesz – to się ciesz. Masz papier toaletowy = zazdro! No i zainstaluj Tik Toka.
Michał Bednarczyk
media manager, ContentHouse
Zdalna praca z ząbkującym niemowlakiem na pokładzie nie należy do najłatwiejszych. Na szczęście mam wspaniałą żonę i słuchawki. Z drugiej strony cieszę się, bo spędzam więcej czasu z synem. W trakcie przerwy od pracy można naładować baterię uśmiechem dziecka. W ogóle patrząc na niemowlaki, można sięgnąć do głębokich podstaw zachowania ludzkiego, co inspiruje w pracy ze starszymi grupami docelowymi.
Szybka adaptacja do pracy zdalnej sprawiła, że w ContentHousie zaczęliśmy korzystać z Teams’ów. Microsoft oferuje dużo więcej. Chociażby niedawno wprowadził Power Automate. Jest to narzędzie klasy RPA, które pozwala automatyzować wiele zadań. Robotyzacja w tym zakresie pozwoli m.in. odbierać i przetwarzać e-maile, archiwizować załączniki oraz gromadzić dokumenty w jednym miejscu, gdzie odbędzie się cały proces edycji i akceptacji treści. Do tego mamy do dyspozycji komponenty oparte o maszynowe uczenie, które pozwalają analizować tekst i obraz.
W obecnej sytuacji praca z domu to także przejście do bardziej intymnego świata. Idealnie w domowych biurach sprawdzą się voice boty. Do zagospodarowania jest cały obszar związany z zarządzaniem zadaniami: raportowanie, akceptacja i komunikacja w narzędziach do pracy zespołowej. Dużo wygodniej jest głosowo notować swoje aktywności, niż przełączać się na chwilę do interfejsów graficznych.
Boty to również świetna sprawa, jeśli chodzi onboarding nowych pracowników. Microsoft Teams czy też Slack dają możliwość implementacji chatbotów, które mogą odpowiadać na najpopularniejsze pytania pracowników, a także przesyłać newsy i alerty dotyczące ich projektów. Kwarantanna zmusiła całą branżę digital do przejścia na w pełni zdalną pracę. Ten impuls pociągnie dalej implementacje innowacji. Coraz częściej będziemy mówili o hybrydowych środowiskach pracy, gdzie człowiek będzie współdziałał z robotem.
Ale ja i tak polecam pracę z synem! 😉
Piotr Nogal
chief experience officer w agencji Bluecloud Interactive
Mam 4-letnią córkę i przyznaję, że praca w domu na pewno nie wygląda jak na zdjęciach ze stocka, gdzie w trakcie pracy dzieci siedzą cicho w kącie i zajmują się same sobą.
Jako chief experience officer agencji interaktywnej dużą ilość czasu spędzam na video callach i dlatego wprowadziliśmy dla córki jasne zasady na czas moich rozmów. Bardzo polecam połączyć te zasady z zabawą – dzieciom łatwiej jest się do nich przystosować. Po pierwsze – mam osobno wydzieloną przestrzeń w mieszkaniu do pracy. Po drugie, jeśli mam rozmowę online i nie można mi przeszkadzać – zamykam drzwi od pokoju, a przed nimi stawiam misia, który jest strażnikiem drzwi. Córka może wtedy porozmawiać z misiem o tym, jak bardzo chciałaby zobaczyć się z tatą. Mamy też na drzwiach tablicę, gdzie jeśli nie może już wytrzymać – przykleja na niej specjalną naklejkę, że tak długo dała radę sama. Kiedy kończę rozmowę razem liczymy te naklejki i im więcej ich było, tym bardziej mówię jej jaka była dzielna. Chwalenie za dziecka za takie sukcesy jest ważne. Ten sposób opracowywaliśmy jakiś czas i nadal się go uczymy. Oczywiście zdarzają nam się wpadki. Na gorsze dni mam przygotowane specjalne miejsce w pokoju – „mini biurko” dla córki, ze starą klawiaturą, ekranem, gdzie córka może udawać, że pracuje razem z tatą. Przydatne jest też „pudełko nudy” – z mazakami, wycinankami, farbkami, włóczkami itd, z których córka może coś stworzyć. Mam też opracowany sposób „przeszkadzania”, kiedy córka nie może wytrzymać – wtedy podchodzi i trzyma mnie za rękę albo kładzie dłoń na moich plecach i czeka aż call się skończy. Polecam przećwiczyć to kilka razy w rozmowach online ze znajomymi, bo dzieci uczą się w praktyce, nie w teorii.
Z kolei jeśli rozmowa w pracy jest bardzo ważna, wtedy staramy się z żoną podzielić opieką nad córką – wtedy jedno z nas wychodzi z nią na spacer czy daje jej swoją pełną uwagę.
Mamy też stały kontakt z przedszkolankami, które instruują nas, co robić z dzieckiem, np. uczenie się piosenek, gimnastyka, zabawy rozwojowe.
Robert Sosnowski
CVO, REACHaBLOGGER
U nas wygląda to zaskakujące nieźle. Moje 3 córki w wieku 14, 14 (bliźniaczki) i 11 lat znoszą naukę zdalną i pobyt w domu dobrze. Stanowimy sporą rodzinę: żona, 3 córki, dziadek i ja. I kotka. Mamy oczywiście odpowiednią ilość miejsca. Żona jest architektem, więc wszystko jest dość dobrze rozplanowane. A jak nie jest, to zaraz szybko jest zmieniane. Dziewczynek nie posłaliśmy do szkoły już 12 marca. Ale uzgodniliśmy z nimi, że muszą pracować zdalnie. Przystały na to z ochotą. Potem weszły lekcje w trybie zdalnym, ale przez pierwsze dni nasze córki uczyły się według planu. No i mniej więcej tego się trzymają. Oczywiście trzeba je od czasu do czasu „motywować”, ale generalnie jest OK. Robią swoją robotę. I to jest według mnie klucz. Jeśli dzieci robią lekcje, to Ty możesz robić swoją robotę. Jeśli robią to solidnie, to potem marzą już tylko o rozrywce: elektronika, gry, plastyka i inne. Natomiast jeśli zaczęłyby od multimediów, to wiadomo, że po pół dnia miałyby dość i szukałyby dziury w całym. No i ostatnia rzecz, którą chciałyby robić w drugiej połowie dnia, to lekcje.
Komfortowe jest to, że żona ma wolny zawód i nie jest pod presją tasków projektowanych przez korporację. Dzięki temu może trochę więcej czasu poświęcić domowi.
Ja nie pracuję mniej niż normalnie, chyba nawet jeszcze więcej. Ale nie mam generalnie problemu ze znalezieniem sobie przestrzeni na pracę. Inna sprawa, że już dawno temu nauczyłem się realizować swoje zadania w rożnych miejscach (samolot, pociąg, poczekalnia, dom, hotel, wakacje, itp.). Przez lata przyzwyczaiłem się do pracy w różnych warunkach. Nauczyłem się pracować z porannym harmidrem naszej trójki małych dzieci. Kto zna, ten zna. To szlify najwyższego stopnia, które się potem bardzo przydają.
Przemysław Dzierzbicki
graphic designer, operator DTP, Schulz brand friendly
Home office z dziećmi w domu? To jest możliwe, choć wymaga wysiłku. Praca zdalna w tej branży nie jest nowością, kiedy dzieci idą do szkoły bez problemu można poświęcić się obowiązkom zawodowym. Jednak praca w dobie pandemii to już zupełnie inna bajka. Żeby któryś z rodziców mógł być w trybie home office – jeden nie pracuje. Niestety taka prawda. Kiedy ja zamykam się w pokoju na 8 godzin i pracuję, wtedy żona ogarnia całą resztę. Ktoś musi się poświęcić. Dziecko cały czas o coś zabiega: aby zobaczyć coś, pomóc czy po prostu ugotować obiad. Z drugiej strony chcemy rzetelnie i dobrze wykonywać swoje obowiązki z pracy – na to liczy pracodawca i nie chcemy go zawieść. Nikt chyba nie wyobraża sobie takiej sytuacji: „Krzysiu, nie teraz. Rodzice do 17:00 są na home office i wtedy przygotują coś do jedzenia.” Takie są realia pracy zdalnej i jednoczesnej opieki nad dziećmi. Przed nami kolejne wyzwania w postaci e-szkoły.
Aby przetrwać tą jazdę bez trzymanki trzeba dobrze wydzielić strefy: praca i dom i ustalić z dziećmi konkretne godziny dla nich. Róbmy sobie przerwy w pracy, aby spędzić czas z dziećmi, ale uczmy ich też tego, że rodzice muszą zająć się swoimi obowiązkami. Wypracujmy wspólne rytuały. Powodzenia!
P.S. Mam cudowną żonę oraz ogarnięte dzieciaki, ale tylko dwie ręce.