Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
To była jesień 2017 r., czas, gdy rynek startupów i inwestycji w innowacje zaczął szybko dojrzewać, pokazując oraz finansując projekty mające globalny potencjał. Byłem wówczas dziennikarzem „Pulsu Biznesu” z 15-letnim stażem, piszącym m.in. właśnie o startupach oraz rynku VC. Znałem niemal każdego z tej branży, także po stronie budowania wizerunku firm. Widziałem, że duże, sieciowe agencje ignorują ten segment, koncentrując się na dojnych krowach spośród spółek Skarbu Państwa czy wielkich korporacjach. Zaś kilka mniejszych agencji – skupionych wokół innowacji robiło niezłą robotę dla startupów – rosnąc jak na drożdżach. Jednak było ich ledwie kilka. Zatem, gdy spotkałem jednego z inwestorów venture capital narzekającego a to, że brakuje dobrych, rozumiejących startupy agencji PR, pomysł na Hagena na dobre zagnieździł mi się w głowie.
Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od czasu zakiełkowania tego pomysłu?
Trwało to 2 intensywne miesiące, od pomysłu do założenia formalnie spółki i zrekrutowania pierwszych dwóch pracowników.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
To, że nie znałem się na praktycznej stronie prowadzenia biznesu. Co prawda przez kilkanaście lat – jako dziennikarz – dostałem masę dobrych i darmowych rad od najbogatszych ludzi na ziemi, ale nigdy nie siedziałem za sterami. Zatem z miejsca dostałem piachem w oczy od biurokracji, księgowości, liczby problemów z pierwszymi klientami czy faktu, że po 80 godzinach pracy przez 7 dni tygodniu świat wokół zamienia się w koszmar.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
Te mniej istotne koszty – finansowe, oznaczają wpakowanie na start większości oszczędności. Te istotniejsze to sfera emocji, odpowiedzialności za ludzi w zespole oraz braku czasu dla rodziny czy – początkowo – ograniczonej wolności decyzji co do planu dnia i tygodnia. Przez pierwszy rok nabawiłem się kilku nerwobóli i nieraz za komputerem zaskakiwał mnie świt. Byłem nawet bliski decyzji o porzuceniu projektu, pomimo jego sukcesów finansowych. Postanowiłem zmienić podejście: z czasem koszt przeszedł w lekcję, wraz z rozwojem moich umiejętności biznesowych, jak i stabilizacją biznesu. Dużo uczyłem się od żony, pracującej przy dziesiątkach trudnych projektów. Decydującym momentem były dwa tygodnie wakacji z rodziną wśród słoweńskich gór. Zacząłem pracować mniej, ale mądrzej. Przynajmniej mam nadzieję, że mądrzej. Zaczęliśmy – wraz z zespołem – budować firmę z butikowym DNA. Tak, aby określenie „agencja”, nieco spalone (i słusznie!) na rynku nie było z nami kojarzone. Dziś ze wszystkimi liderami firm, z którymi pracujemy jesteśmy na „ty”. Bo jesteśmy dla nich partnerami. Bo wymagamy takiego traktowania i tak też ich traktujemy.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
Pierwszych klientów miałem już „zaklepanych” w chwili startu Hagena, czyli późną jesienią 2017 r. Pojawili się dzięki wsparciu zaprzyjaźnionych osób z venture capital i na wieść o tym, że odchodzę z „Pulsu Biznesu”. Można powiedzieć, że miałem swojego anioła biznesu, zresztą do dziś mamy świetne relacje. Jednak to skromny facet, więc niespecjalnie chce, by wymieniać jego nazwisko.
Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Nie zakładajcie agencji – takiej z niskimi płacami, wyciskaniem klientów i pracowników jak cytryny i z rzucaniem się z kapeluszem do każdego przetargu. Wymyślcie swoją firmę: specjalizację, obszar, rynek. Budujcie relacje z liderami branż, ekosystemów. Myślcie bardziej startupowo o własnej organizacji. Nauczcie się rzetelnego raportowania. Na start zainwestujcie w ludzi: zatrudnijcie kumatego menedżera i specjalistę z konkurencji, którą podziwiacie. Pozycjonujcie się jako partner, a nie dostawca papieru do drukarek. Docenią to Wasi pracownicy. Bo kto lubi być trybikem w Excelu?
Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się przy realizacji własnego biznesu?
- Święte oburzenie pewnego menedżera z Poznania na naszą niechęć do pracy w trybie full PR za 3 tys. zł miesięcznie.
- Zawsze dziwi mnie to, ile osób/ firm jest ze sobą powiązanych i jak dobre rozeznanie wśród liderów z branży VC potrafi otworzyć wiele drzwi.
- Pewnego letniego dnia wychodziłem ostatni z biura… okazało się, że zapomniałem klucza. Musiałem zamknąć drzwi od środka i balkonem wyjść przez labirynt balkonów na wysokim pierwszym piętrze, by dotrzeć do nieodległego salonu kosmetycznego. Zdziwienie pani Bożenki nakładającej klientce maseczkę z alg – bezcenne.
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Sumienna praca, umiejętność nauki na placu boju, gotowość do zrzucenia starej skóry, ciekawość jutra. No i szczypta szczęścia, któremu trzeba dopomóc.
Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Spałbym więcej w 2018 r. i w 2019 r. też. Błędy, które popełniłem? Lubię je, bo przypominają mi o tym, ile się można nauczyć – jeszcze i jeszcze.
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Odwaga, gotowość do kooperacji, umiejętność imitacji najlepszych wzorców. No i świadomość, że dobra firma to odpowiedzialność wobec pracowników, szansa, ale i przywilej.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Pomimo pandemii rośniemy w dwucyfrowym tempie, w rytmie startupów i innowacyjnych firm, z którymi pracujemy. To np. Tylko, mające ambicje na stanie się pierwszym jednorożcem z Polski. Wkrótce ogłosimy nasz strategiczny sojusz z kilkoma butikowymi agencjami PR z Berlina, Paryża i Londynu. Korci nas to, by razem ze startupami made in Poland wyfrunąć poza Polskę.