To było nieuniknione. Właściciele chińskiej platformy TikTok łakomie patrzą na globalny rynek internetowej sprzedaży. Rzucą wyzwania największym graczom, a polscy sprzedawcy mogą na tym tylko skorzystać. Z najnowszych doniesień wynika, że firma planuje w tym roku zwiększyć sprzedaż w TikTok Shop czterokrotnie – z 4.4 mld do 20 mld dolarów. Na celowniku są USA i Europa. Rynków tych jednak Chińczycy nie muszą podbić tak łatwo.
Starcie popularnej aplikacji społecznościowej z największymi platformami handlowymi było do przewidzenia. Trudno sobie wyobrazić, że TikTok, który ma ponad miliard aktywnych użytkowników, nie zechce monetyzować tego kapitału, wchodząc mocno w internetową sprzedaż.
Zobacz również
– Sprzedaż w internecie to olbrzymie pieniądze i naturalnym ruchem TikToka jest wejście w ten segment. Kiedy tylko zaczął zyskiwać użytkowników na globalną skalę było wiadomo, że którymś z kolei kroków będzie stworzenie własnego systemu sprzedaży produktów. Było tylko pytanie kiedy to się stanie – opowiada Michał Jeska, który jest prezesem zarządu platformy oyou.me. To także specjalista w budowaniu zaangażowania w internecie, a sama oyou.me jest miejscem, które łączy twórców, ich fanów, a także partnerów biznesowych poprzez tworzenie unikalnych butików internetowych.
TikTok idzie na całość
Sprzedaż internetowa kojarzy się powszechnie raczej z takimi serwisami jak Amazon, Shopee czy – w Polsce – Allegro. Ale to nie jedyny sposób, bo coraz powszechniejsza jest sprzedaż przez platformy społecznościowe. To oczywiście Facebook i TikTok. Ich sklepy zawarte są w aplikacji, ale najbardziej im zależy na rozwoju sprzedaży w czasie rzeczywistym. To metoda stosowana głównie przez internetowych twórców, którzy „na żywo” oferują swoim fanom (i nie tylko) produkty. Mogą być to rzeczy tworzenie przez nich samych w domowych manufakturach, używane z własnej szafy czy też przekazane przez marki, ale wcześniej przez nich przetestowane. Generalnie wszystko.
– To jest mocna przewaga nad tradycyjnymi kanałami sprzedaży w sieci. Influencerzy, twórcy internetowi „na żywo” oferują produkty, które można nabyć tu i teraz. To tworzy aurę wyjątkowości, która jest podsycana osobowością „sprzedawcy”, ale w tym przypadku lepiej nazwać go twórcą, osobistością – wyjaśnia Michał Jeska z oyou.me.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Ale do rzeczy. ByteDance Ltd. (właściciel TikToka) w 2022 roku za pośrednictwem swojego serwisu sprzedał towary warte 4,4 mld dolarów. Jednak apetyt ByteDance Ltd. rośnie i zgodnie z nieoficjalnymi informacjami celem jest ponad czterokrotne zwiększenie wielkości globalnego biznesu e-commerce. Chodzi więc o 20 miliardów dolarów i to tylko w tym roku.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Pierwsze informacje mówią, że nie będzie to jednak działanie globalne, bo TikTok zacznie od Azji. Tylko ten region ma im przynieść takie zyski.
Rozpoczynający się w Azji pochód w e-commerce ma zamienić się w podbój – rynków w Ameryce i Europie. A to oznacza starcie z Amazonem i innymi platformami sprzedażowymi. Jeska jest jednak sceptyczny czy uda się im dokonać tego w ekspresowym tempie. Zapędy TikToka to sygnał ostrzegawczy i choćby szefowie Amazona muszą zastanowić się nad planami awaryjnymi. Tym bardziej że w 2022 roku firma zanotowała największą stratę w swojej historii. Zysk operacyjny Amazona zmniejszył się do 12,2 mld dolarów w 2022 r., w porównaniu z 25 mld w 2021 r. Chociaż sama sprzedaż wzrosła o 9% – do 514,0 mld dolarów.
– Pierwsze próby wejścia na rynek brytyjski już za chińskim gigantem. Wielkiego sukcesu nie mogli jednak ogłosić. Do tego trzeba dodać problemy prawne, które ma ta aplikacja w tzw. „zachodnim świecie” ze względu na możliwe powiązania z chińskim rządem. Przesłuchania przed Kongresem w USA nie robią dobrej reklamy, a wiele rządów zabrania już używania TikToka przez pracowników administracji publicznej. Gdzieś w tle rysuje się całkowity zakaz działalności – przypomina Michał Jeska z oyou.me.
Nie tak gładko
Wejście ze sprzedażą internetową na nowe rynki nie jest bowiem sprawą tak prostą, jak może się to wydawać. Wystarczy przypomnieć sobie niedawną porażkę Shopee w Polsce. Platforma miała rzucić rękawicę Allegro, ale w połowie stycznia 2023 – po zaledwie 1,5 roku obecności – singapurski potentat wycofał się z Polski. Po prostu było za mało sprzedających i za mało kupujących. Chociaż liczeni w tysiącach, to nadal daleko im było do polskiego lidera e-commerce. Nie pomogła także reklama, na którą – jak się szacuje – Shopee wydało 50 mln złotych.
Jak zaznaczał Jeska problemy ze zawojowaniem rynku może mieć także TikTok. Jego sklep w Wielkiej Brytanii został uruchomiony już w 2021 roku, a w USA działa w wersji beta. W Ameryce nie wszystko poszło zgodnie z planem. TikTok ma problemy z przyciągnięciem kupców, a rozwój usługi został spowolniony m.in. ze względu na wątpliwości natury prawno-politycznej.
– Mam wątpliwości czy model przyjęty przez TikToka będzie idealny. Koncentruje swoje działania na rozwoju sprzedaży na konkretnej platformie, czyli w swojej aplikacji. Ogranicza tym samym możliwości monetyzacji szczególnie tym twórcom internetowym, którzy nie mają ogromnych zasięgów, ale trafiają do konkretnych nisz. Oni zostaną zjedzeni przez algorytmy TikToka. Sztuką jest stworzenie miejsca wieloplatformowego. Posiadać jeden sklep, który może działać na wielu kanałach. Nieważne czy działasz na Facebooku, Twitchu, Instagramie czy TikToku, bo swoje produkty sprzedajesz w jednym miejscu – opisuje Michał Jeska z oyou.me, które wspólnie z internetowymi twórcami i markami tworzy butiki internetowe.
Mniejsi jak więksi
Azjatycka sprzedaż za pośrednictwem TikToka to w dużej mierze domena influencerów. Ale biorąc pod uwagę sytuację biznesową platformy w USA i Wielkiej Brytanii można sądzić, że w Europie będzie to wyglądało trochę inaczej. TikTok może swoją sprzedaż opierać na już działających mniejszych sklepach internetowych sprzedawcach.
– To daje szanse mniejszym graczom na zaistnienie i zarobienie pieniędzy. Nie wykluczam wcale, że polscy influencerzy nie będą prowadzić sprzedaży na TikTok, ale widzę tu duże szanse dla przedsiębiorców dziś obecnych na Allegro, Facebooku, prowadzących własne e-sklepy. Jako dodatek do swojej platformy sprzedażowej czy sklepu tradycyjnego – przewiduje trendy Tomasz Niedźwiecki z TakeDrop.pl, najszybciej rosnącej polskiej platformy dropshippingowej, na której założono już ponad 7 tys. sklepów internetowych.
Sprzedawać w ten sposób można wszystko. Od smartbandów, smartwatchów, przez kosmetyki, ubrania, żywność. Ważne, aby w takim sposobie sprzedaży powstała aura wyjątkowości i okazji. Dlatego Tomasz Niedźwiecki sądzi, że w przypadku wielu produktów sprawdzi się ich oferowanie w pakietach.
– To np. kosmetyki. Można sprzedawać jedną szminkę, ale lepiej przetestować sprzedaż specjalnie skomponowanego pakietu produktów do pielęgnacji ciała. Przygotowany tylko i wyłącznie na tę jedną sprzedaż „na żywo” lub w ofercie limitowanej czasowo – podsuwa pomysł prezes TakeDrop.pl.
Problem ze wzrostem sprzedaży to także późniejszy problem ze skompletowaniem zamówienia i przetrzymywaniem towaru. Magazyny to przecież wydatek. Wysyłka paczek to czas i kolejne koszty np. opakowań. Ale tego wszystkiego można uniknąć. Dzięki drophippingowi. System polega na tym, że sprzedawca nie ma fizycznie oferowanego towaru, ale znajduje się on we współpracującej hurtowni. To sprzedający dokonuje transakcji, przyjmuje pieniądze, jednak skompletowaniem zamówienia i jego wysłaniem zajmuje się hurtownia.
– Idealne rozwiązanie, w którym sprzedawca pozostaje sprzedawcą czy ambasadorem marki. Dba o ofertę, reklamę, jakość relacji „na żywo” – mówi Niedźwiecki z TakeDrop.pl i dodaje: – Przedsiębiorcom działającym w sieci radzę uważnie obserwować zmiany na TikToku. Trzeba być gotowym i już teraz skalkulować czy ze sprzedażą wejść tam od razu, kiedy będzie to możliwe.