Matka marketerka

Matka marketerka
Mamy czasy wszechobecnego marketingu, nowych technologii i gadżetów, które właściwie zaczynamy już traktować jako naturalny składnik naszego życia. Życie zawodowe nie trwa przecież 8 godzin od 9:00 do 17:00, ale prawie całą dobę.
O autorze
2 min czytania 2013-07-26

grafika: fotolia.pl

W moim przypadku marketing to moje życie. Oprócz odbierania go, sama go tworzę właściwie codziennie dla klientów Lemon Sky. Po wyjściu z pracy odbieram maile na iPhonie, w drodze do pracy oddzwaniam na telefony z poprzedniego dnia (te po 22:00, kiedy dzieci już śpią). W tych 24 godzinach, choć czasem mam wrażenie, że doba trwa 48h, opiekuję się rodziną, dziećmi. Jak pogodzić intensywną pracę marketingowca z intensywną, zdygitalizowaną rzeczywistością i prawdziwą rodziną? Pytania rodzą pytania, ale wystarczy znaleźć złoty środek i nie dać się zwariować.

Przykładem są kobiety, które mają w sobie tę magiczną zdolność łączenia świata pracy i rodziny. Właściwie robią coś, czemu większość męskich singli nie jest w stanie sprostać :). Weźmy na początek Susan Wójcicki odpowiedzialną m.in. za nadzorowanie zarządzania produktem w Google i wychowanie czworga dzieci. Z kolei Marissa Mayer w momencie, gdy została powołana na CEO Yahoo, publicznie ogłosiła, że jest w ciąży ze swoim pierwszym synem. Kobieta, która przed Yahoo pokazała światu wyszukiwanie w Google, e-mail w Gmailu, pinezkę w Google Maps i Google Earth powiedziała publicznie, że będzie mamą w momencie kolejnego, znaczącego zwrotu w swojej karierze. Przykład kolejny to Katie Jacobs Stanton, kobieta odpowiedzialna za międzynarodowy rozwój Twittera, jest także matką trójki dzieciaków. Jako szef międzynarodowej strategii Twittera pomaga optymalizować platformę mikroblogowania na całym świecie. Przykładów jest oczywiście o wiele więcej. Można? Można.

A co na to rodzina? Mój dzień zaczynam treningiem na siłowni, kiedy dzieci jeszcze śpią. Dostaję w ten sposób dodatkowy zastrzyk energii na cały dzień, którego nie zastąpi najlepsza kawa. Dzięki partnerskiemu układowi raz ja raz mój mąż odwozimy dzieci do szkoły i przedszkola. Potem wsiadam do samochodu i zaczynam sprawdzać maile, oddzwaniać. Zdarza się, że po zaparkowaniu pod agencją, siedzę jeszcze kilkadziesiąt minut i rozmawiam przez telefon. To początek całego dnia spotkań, dzięki którym kieruje procesami, a jednocześnie przebywam z ludźmi, którzy wielokrotnie oprócz tego, że są moimi współpracownikami, są też moimi przyjaciółmi. OK., ale nie zamierzam jednak opisywać całego dnia w pracy, bo o czym innym myślę, pisząc ten tekst. W czasie pełnego dnia pracy w głowie mam na pierwszym miejscu moje dzieci. Jeśli muszę odebrać syna wcześniej ze szkoły, zabieram go do pracy, gdzie także bawi się przednio. To też specyfika pracy w Lemon Sky, gdzie cechą szczególną kultury korporacyjnej jest uznanie różnych sytuacji personalnych. W związku z tym nie jestem zmuszona do „załatwiania” synowi na szybko przypadkowej opieki, bo wiem, że przy mnie jest bezpieczny mimo tego, że pracuję. Pracująca matka nie oznacza matki odizolowanej od rodziny. Jest też odwrotnie. Bardzo często młode mamy w naszej agencji przychodzą ze swoimi bobasami odwiedzić zespół, mimo, że są na urlopie macierzyńskim. Tęsknią za ludźmi, za klimatem pracy.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Trzymam się jednej, ale najważniejszej zasady. Kończę pracę w biurze punktualnie o 17:00 i przenoszę się do domu, gdzie owszem odbieram jeszcze maila albo ważniejsze telefony, ale jestem już z rodziną. Postępuję trochę jak Sheryl Sandberg, COO z Facebooka, która publicznie przyznaje się, że codziennie opuszcza pracę o 17:30 dla swojej dwójki dzieci. W domu zdejmuję szpilki i jestem mamą pełną piersią. Całą rodziną jemy wspólnie posiłek i spędzamy czas razem, aż dzieci pójdą spać. Wtedy znów otwieram komputer i załatwiam ważne sprawy. Z takim podejściem dzieci mają cały czas poczucie, że mają mamę. Zapracowaną, ale mogą na nią liczyć. Wychowuję je, stosując złoty środek. Mimo, że amerykańscy psychologowie biją na alarm, że dzieci uzależnione są od smart fonów czy tabletów, moje dzieci mogą z nich korzystać w ściśle określonym czasie i ze ściśle określonych treści. Wolę, by rozwijały się, korzystając z edukacyjnych aplikacji na iPadzie niż bezmyślnie gapiły w telewizor. Wychowuję je na samodzielnych ludzi przystosowanych do czasów, w których żyjemy. Nie byłabym sobą, gdybym na koniec nie zilustrowała swoich myśli w stricte marketingowy sposób:

Słuchaj podcastu NowyMarketing