W każdej, nawet tak specyficznej branży, jak usługi pogrzebowe czy funeralne, znaleźć można nazwy, które wywołują w najlepszym wypadku uśmiech, zdziwienie lub konsternację i niesmak. W nazewnictwie zakładów pogrzebowych zdecydowanie dominującym trendem jest sięganie po postaci z mitologii (Hades, Charon, Anubis, Atena) wsparte łacińskimi sentencjami (Memento Mori, In Memento). Są jednak wyjątki, które pokazują, że i w tej branży niektórzy chcą wyróżnić się z tłumu samą nazwą, choć nie zawsze wychodzi im to jak trzeba.
Poprosiliśmy więc ekspertów o wskazanie osobliwych ich zdaniem nazw polskich zakładów pogrzebowych. Swoimi typami podzielili się: Konrad Buraczewski, copywriter i CEO DobreImieFirmy.pl, Agnieszka Starzyńska, wykładowca komunikacji komercyjnej UJ i AGH, dyrektor kreatywny Saints Copywriters, Radosław Zieliński, właściciel agencji namingowej Slogan Sensei.
Zobacz również
Konrad Buraczewski
Copywriter i CEO DobreImieFirmy.pl
Usługi pogrzebowe to bardzo wrażliwa i delikatna materia. Wszak ich klienci to osoby, które właśnie zetknęły się ze śmiercią bliskiej osoby, są w smutku, rozpaczy, żałobie. Biorąc pod uwagę okoliczności, nazwa w tej kategorii usług niewątpliwie powinna być poważna, stonowana, może w subtelny sposób dawać oparcie, podnieść na duchu czy po prostu przekazać profesjonalizm, kompetencje reprezentowane przez firmę. Ale jak to w życiu i namingu bywa, niektóre nazwy przekazują zupełnie inne, niewspółgrające z powagą sytuacji kwestie
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Szaron
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Czy właściciel tego zakładu pogrzebowego z Sycowa jest wielkim fanem aktorki Sharon Stone, sympatykiem nieżyjącego izraelskiego premiera Ariela Szarona czy może postanowił spolszczyć greckiego Charona, boga umierających? Prawdopodobnie najbliżej Szaronowi do trzeciej wersji, wychodząc z założenia, że Polacy nie gęsi i swojego Charona też powinni mieć. Wyszło dość… szaronowato, trzymając się stylu oryginału.
Last-Bet
Firma z Lublina o tej nazwie zajmuje się produkcją nagrobków i opieką nad grobami. A nazwa mówi: Ostatni Zakład. Znając życie (i etymologię wielu polskich nazw) jest to zapewne akronim, niczym żelbet, gdzie „bet” pochodzi od betonu. Równocześnie jest to dość niefartowna (delikatnie mówiąc) nazwa, bo odwołanie do ostatniego zakładu bukmacherskiego jest tu zupełnie nie na miejscu.
Apokalipsa
To zakład pogrzebowy z Legionowa, którego nazwa, mam wrażenie, wali obuchem po głowie i szarpie za wszystkie struny emocji. Apokalipsa. Zagłada, kataklizm, hekatomba. Niesamowicie mocne, wymowne skojarzenia. Czy w trudnym czasie pożegnania bliskiej osoby potrzeba aż tak ostatecznych odniesień?
Heven
Sięganie po nieco trudniejsze, anglojęzyczne słowa w nazwie ma tę wadę, że nie każdy będzie od razu wiedział, jak dane pojęcie zapisać czy wymówić. Właściciel zakładu pogrzebowego ze Szczecina postanowił uprościć to zadanie i angielskie niebo (heaven) sprowadził na gramatyczne niziny, pozbywając się samogłoski „a”. Tak stworzył własne niebo odczytywane i zapisywane tak samo. Przez szacunek do języka Szekspira, „v” nie zostało wyparte przez „w”, w efekcie mamy niebo w nazwie – widoczne, słyszalne, ale nieco wybrakowane.
Vładex
W zestawieniu specyficznych nazw, nie może zabraknąć naszego polskiego „ex-a”. Na szczęście coraz mniej nazw zwieńczonych przyrostkiem -ex funkcjonuje na rynku – ich okres świetności przypadał na lata 90-te i fascynację otwarciem polskiego rynku na Zachód z nowymi możliwości eksportu (stąd właśnie ex). Ale jak widać, ex still alive – nawet na cmentarzu.
GroboKop
Na koniec, żeby nie było tak ponuro, nazwa na plus. To nazwa firmy oferująca usługi grabarskie. Ktoś powie: „Zaraz, zaraz, na plus taka cyberpunkowa nazwa dla firmy kopiącej groby?!” Otóż to – firma kopie groby, więc jak najbardziej pasuje tu czysto opisowy, merytoryczny GroboKop. Co ciekawe, założyciel firmy podobno dopiero po rejestracji działalności zauważył podobieństwo nazwy do bohatera filmu o cyborgu-policjancie.
Agnieszka Starzyńska
Wykładowca komunikacji komercyjnej UJ i AGH, dyrektor kreatywny Saints Copywriters
Przyjaciele moich rodziców prowadzą zakład pogrzebowy, więc podczas rodzinnych imprez nieraz słyszałam, że klientela ich zakładu „nieco sztywna”, ma „zabójczy humor”, czy, że „milczy jak grób”.
Mało tego! Pochodzę z Bytomia, czyli miasta, w którym znajduje się najsłynniejszy zakład pogrzebowy w Polsce. Pewnie dlatego nie podchodzę do nazw zakładów pogrzebowych z… grobową powagą i mam nadzieję, że nikogo nie urażę tym podejściem.
Przejrzałam kilkaset nazw zakładów pogrzebowych i co się okazało?
Jak zawsze – kreatywności w narodzie nie brakuje. Zawsze i wszędzie podkreślam – my Polacy jesteśmy nieprawdopodobnie kreatywni. Dowód?
Najbardziej uznany w Polsce zakład pogrzebowy, który towarzyszył w ostatniej podróży m.in. Tadeuszowi Bór Komorowskiemu, Markowi Hłasce, czy Janowi Kiepurze nazywa się… Bongo. Dokładnie tak samo jak bębny i przedmioty, które można zakupić w serwisach o tak wymownych nazwach jak „JarajTo.pl”.
Rozumiem, że nazwy „Zakład pogrzebowy Game over”, „Radość życia”, „Usługi pogrzebowe Nowe życie”, „Przedsiębiorstwo Usług Pogrzebowych Galaxy” mogą wzbudzać oburzenie, czy niesmak. Przecież z tych usług korzystają osoby pogrążone w żałobie, mnie jednak się podobają, bo stoi za nimi pomysł. No, ale czego spodziewać się po człowieku, który na grobie chce mieć napisane: „Co się patrzysz, też wolałabym teraz leżeć na plaży”.
Radosław Zieliński
Właściciel agencji namingowej Slogan Sensei
Warto zauważyć, że nazwy zakładów, domów pogrzebowych nigdy nie są jednocześnie nazwami popularnych chorób, niszczycielskich kataklizmów (np. huraganów), typowych tragedii życiowych (np. pożar, wypadek), śmiercionośnych zwierząt i broni, trucizn, plag, czy wirusów. Przyczyny śmierci nie są uwzględniane w nazewnictwie tego rodzaju usług. Nazwy domów pogrzebowych nie chcą nam przypominać o przyczynie śmierci, za to wpisują się w naszą potrzebę bycia docenionym, szanowanym, pamiętanym, kochanym i niezastąpionym.
Dominują nazwy kojarzące się z patosem i wielkością, łagodnością i pięknem, smutkiem i nostalgią oraz nadzieją i wiarą. Służą żywym, ale świadczą także o umarłych. Oddają stosunek żywych do śmierci – swojej i bliskich – oraz do życia. Sugerują naszą znikomość, lub przeciwnie, wielkość. Najczęściej odwołują się do rezerwuaru kulturowych symboli, odniesień i wyobrażeń. Są równie poważne, co konwencjonalne.
Najpopularniejszą konwencją namingową są nazwy antyczno-mitologiczne (np. Charon, Chronos, Tanatos). Jednocześnie, w skali całego kraju, Eden jest najpopularniejszą nazwą w branży funeralnej. Nadzieja, ciągłość, nagroda, wpisane w znaczenia i skojarzenia związane z ideą raju, prawdopodobnie są głównymi przyczynami jej popularności.
Popularność nazw antycznych można tłumaczyć ich nobilitującym, poważnym, tradycyjnym, powszechnie szanowanym charakterem. Będąc zakorzenionymi w odległej przeszłości, dają poczucie ciągłości, ponadczasowości, są wyrazem pamięci i swoistej „żywotności”. Pamięć o mitycznych czasach, bohaterach, bóstwach stanowi synekdochę pamięci o zmarłych. Są uznawane za adekwatne, bezpieczne, ale jednocześnie – przez niepohamowane naśladownictwo – mają znikomą wartość perswazyjną i odróżniającą. Przy czym, nie mówimy o podobieństwie nazw, tylko o ich identyczności.
Równie popularne są nazwy w konwencji florystycznej (Kalia, Lilia, Wrzos), biblijnej (np. Pascha, Calvaria, Arka), astronomicznej (np. Syriusz, Orion, Słońce), łacińskiej (np. Abba Pater, Totus Tuus, Pro Morte), toponimicznej (np. Jeruzalem, Hades, Styks), symbolicznej (np. Obol, Klepsydra, Elipsa), funeralnej (np. Kir, Karawan, Orszak).
Zakłady pogrzebowe często są nazywane za pomocą eponimów (np. Jakubisiak, Koperski) oraz eponimów odimiennych (np. Gloria, Leonardo, Orfeusz). Na popularności zyskują także nazwy typowo polskie, wyrażające towarzyszące śmierci emocje (np. Nadzieja, Smutek). Najbardziej jednak cieszą coraz częstsze przykłady – w tej namingowo mimetycznej branży – nazw kreatywnych i obrazowych (np. Droga Do Niebios, Skrzydlate Anioły, Wielcy Nieobecni).
Osobną kategorię stanowią nazwy językowo nieporadne i śmieszne. Przy czym, najciekawsze i jednocześnie bardzo liczne są nazwy niezamierzenie humorystyczne. Brzmią tyleż poważne, co zabawnie (np. Adieu, Freedom, Eska). Równie ciekawe są eponimy, w których nazwisko właścicieli, niefortunnie użyte w kontekście funeralnym, dało efekt komiczny i autoparodystyczny (np. Szatan, Kuleczka, Baran).
Nazwy zakładów pogrzebowych trudno uznać za ciekawe. Branża pod tym względem ma wiele do nadrobienia. Choć wytworzyło się kilka dominujących konwencji namingowych, to niestety panująca w każdej z nich powtarzalność, rzutuje na obraz całości.
Kilkanaście oryginalnych nazw w skali całego kraju nie jest w stanie przełamać wrażenia wszechobecnej epigoni. Niestety, bardzo często potrzeba odróżnienia się dochodzi do głosu w postaci nazw językowo nieporadnych i śmiesznych, które są wizerunkowo szkodliwe.
W nazewnictwie polskich zakładów pogrzebowych wciąż panuje szkodliwe przekonanie, że nazwę nadaje się pro forma, a nie ze względów marketingowych. Częścią odpowiedzialności za ten stan rzeczy należy obarczyć stosunek do samej śmierci. Lęk przed dystansem, lekkością, oryginalnością jest lękiem przed naruszeniem tabu. Wciąż bardzo silnym.
Nazwy zakładów pogrzebowych rzadko wychodzą poza schematyczność. A powinny, bowiem szacunek wobec śmierci i empatyczne podejście do tragedii nie wyklucza się z wyżej wymienionymi wartościami. Elegancka, lekka, nawet zaskakująca, i przede wszystkim unikalna, nazwa zakładu pogrzebowego to nie oksymoron. Tym bardziej, że sama branża funeralna jest coraz bardziej i coraz częściej otwarta na pełen szacunku dystans, a nawet taktowny humor.