Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Hashtagi i zakupy: Jak social media rewolucjonizują e-commerce [WEBINAR]

Dowiedz się, jakie narzędzia pomogą Ci w rozwinięciu strategii sprzedażowej – od tworzenia contentu, aż po moderację – i jakie procesy można zautomatyzować.

WEŹ UDZIAŁ

5 błędów we wdrożeniu Google Analytics, które lepiej, żeby popełnił ktoś inny niż Ty

5 błędów we wdrożeniu Google Analytics, które lepiej, żeby popełnił ktoś inny niż Ty
Artykułów na temat błędów możliwych do popełnienia podczas wdrażania Google Analytics powstało już wiele. Większość z nich opisuje te najczęściej popełniane. Z przeważającą częścią z nich spotkał się każdy, kto analityką zajmuje się zawodowo.
O autorze
2 min czytania 2020-09-25

Najciekawsze w pracy analityka są jednak te błędy, których znalezienie zajmuje trochę czasu. Podczas audytów i analizy sprawdzania poprawności wdrożeń można natknąć się na różne „kwiatki”. Na jakie natknęłam się ja podczas mojej (kilkunastoletniej już) pracy z Google Analytics?

Stary kod śledzący, nowe kody zdarzeń. Lub odwrotnie.

Nie każdy wie, że wersji kodu śledzenia Google Analytics było co najmniej trzy. Najpopularniejszy jest Universal Analytics, wypierany obecnie przez gtag. Przed Universal Analytics było jednak coś jeszcze. Są to co prawda zamierzchłe czasy i spotkanie teraz takiego kodu to duża niespodzianka. Pierwsza wersja kodu Google Analytics, tzw. Classic Analytics, korzystająca z biblioteki ga.js wygląda tak:

<script type=”text/javascript”>

  var _gaq = _gaq || [];

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

  _gaq.push([’_setAccount’, 'UA-XXXXX-X’]);

  _gaq.push([’_trackPageview’]);

Słuchaj podcastu NowyMarketing

  (function() {

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

    var ga = document.createElement(’script’); ga.type = 'text/javascript’; ga.async = true;

    ga.src = (’https:’ == document.location.protocol ? 'https://ssl’ : 'http://www’) + ’.google-analytics.com/ga.js’;

    var s = document.getElementsByTagName(’script’)[0]; s.parentNode.insertBefore(ga, s);

  })();

</script>

źródło: https://developers.google.com/analytics/devguides/collection/gajs

No i tutaj zaczyna się zabawa i możliwość popełnienia serii błędów. Bo co znajdziemy, wyszukując „zdarzenia Google Analytisc” lub „Ecommerce Google Analytics”? Znajdziemy instrukcje wdrożeń do najnowszych wersji kodów. 

Tak, zdarzyło mi się analizować u klienta problem „dlaczego nie działa”. Kody zdarzeń były poprawne, ale nie do tej wersji kodu śledzenia. 

Wykluczenie „własnego” IP

Ciekawy błąd, którego znalezienie wymagało trochę czasu. Bo co dziwnego jest w wykluczeniu IP naszego biura? Nic. I nawet jest to zalecana modyfikacja, której celem jest poprawa jakości danych. Problem jest wtedy, gdy nasze IP nie jest tylko nasze. Z jednego adresu IP może korzystać pół Polski. No, może nie aż tyle, ale dość pokaźna ilość odbiorców. I nagle w Analytics ilość użytkowników i sesji drastycznie spada. A ilość kliknięć z kampanii zupełnie nie zgadza się z ruchem trafiającym na stronę. Wykluczenie IP spowodowało wycięcie z Analyticsa ⅓ ruchu.

Wykluczenie własnej domeny z witryn odsyłających, gdy mamy również subdomeny

Kolejna dość racjonalna modyfikacja w Google Analytics – wykluczenie własnej domeny z witryn odsyłających. Referral od siebie o niczym nam nie mówi, dlatego zalecane jest wykluczenie swojej domeny. Jest jedno „ale”. Gdy posiadamy również subdomeny, to wykluczenie domeny głównej, powoduje też wykluczenie odesłań ze wszystkich naszych subdomen. Trafiają one do ruchu direct/(none). Tym sposobem tracimy informację o tym, czy z naszego bloga lub dodatkowego serwisu działającego na subdomenie mamy przekliki do domeny głównej, czy też nie.

Apostrof, cudzysłów?

Kody JavaScript, kody zdarzeń, kody e-commerce – wszystkie z nich zawierają apostrofy i cudzysłowy. Możliwych do użycia znaków tego typu jest na klawiaturze 5 – „, “, ”, `, ‘. Dość zabawne jest szukanie błędu w poprawnie wyglądającym kodzie zdarzenia. A błędem okazało się użycie nieprawidłowego znaku apostrofu. Skąd biorą się takie sytuacje? Z przesyłania kodów mailem, wklejania po drodze do Worda, a potem wklejania do czegoś jeszcze innego. Zanim kod trafi do programisty, wielokrotna autokorekta zmieni znaki, w efekcie czego kod po prostu nie działa. 

Brak pageview i doładowywanie treści strony

Błąd pojawiający się na stronach napisanych w nowych technologiach lub nienowych, ale użytych w niestandardowy sposób. Zacznijmy od podstaw. Pageview, czyli odsłona, to pojedynczy przypadek wczytania strony przez przeglądarkę. Co wtedy, gdy strona się nie przeładowuje, a wczytywane są nowe treści? A dodatkowo zmienia się adres url? Odsłona nie jest zliczana. I tutaj można się pomylić, bo na pierwszy rzut oka wszystko wygląda poprawnie – mamy inną treść, zmienił się url, powinno przecież działać. Ale niestety nie będzie działać, bo kod Google Analytics nie został wczytany na nowo. Strona się nie przeładowała, więc nie wysłała do Analyticsa informacji o nowej odsłonie. 

Człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach, więc warto te błędy popełnić chociaż raz. A jeszcze lepiej się z nimi spotkać przy szukaniu błędów wdrożeniowych na stronach, które dostajemy w spadku po innych agencjach. Najlepiej jednak się z nimi nie spotykać w ogóle i ich nie popełniać, dzięki zapoznaniu się wcześniej z błędami, które popełnił przed nami ktoś inny.