fot. Mariusz Martyniak/Matys Studio
Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności? / Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?
Myślę, że za większością decyzji o rozpoczęciu własnej działalności stoją podobne pobudki – chęć zbudowania firmy według własnych zasad i w oparciu o swoje własne wartości i doświadczenia, sprawdzenia się w nowej roli, gotowość do podjęcia nowych wyzwań. Po kilkunastu latach pracy dla innych podmiotów świadczących usługi doradcze z zakresu komunikacji i PR, postanowiłem wyjść z poukładanej i stabilnej organizacji, pozostawiając sprawdzony zespół, by w zupełnie nowej roli zaoferować rynkowi swoje usługi. Z perspektywy 12 lat prowadzenia BrandLab sądzę, że do tej decyzji dojrzewałem od samego początku mojej zawodowej kariery, od pierwszych kontaktów z branżą w 1999 roku, kiedy trafiłem na staż do trzyosobowej agencji public relations – jednej z pierwszych w Polsce, która nota bene od wielu lat nie istnieje. Kolejne doświadczenia w pracy – po stronie klienta, w kilkudziesięcioosobowej agencji, czy w końcu w mniejszej firmie doradczej spowodowały, że w 2009 roku już wiedziałem, jaką firmę chcę zbudować. I jakiej zbudować na pewno nie chcę. Od decyzji do realizacji pomysłu potrzebowałem pół roku. Nie był to łatwy okres, bo na świecie w najlepsze hulał kryzys finansowy lat 2007-2009, niemal każdego dnia znajomi PR-owcy tracili pracę, a dziennikarze przesyłali maile pożegnalne. Moi bliscy doradzali przeczekanie tego burzliwego i niepewnego czasu, jednak byłem konsekwentny i podjętej decyzji nie zmieniłem. W moim przekonaniu, każda własna inicjatywa to pewnego rodzaju weryfikacja oczekiwań przez rynek i otoczenie. Postanowiłem więc dać zweryfikować swoją wartość zawodową pod koniec 2009 roku, wychodząc ze strefy komfortu, którą budowałem z moimi ówczesnymi wspólnikami. I choć pierwsze pół roku było dość trudne, a codzienna praca polegała przede wszystkim na wykonywaniu tzw. cold calls i nawiązywaniu nowych relacji, to jednak ten moment, w którym każdy kolejny krok i jego konsekwencje, każde kolejne spotkanie i oferta, a w końcu zrealizowany projekt można zrobić trochę inaczej, po swojemu, nie ścigając się z nikim – dawały i dają do dzisiaj olbrzymią satysfakcję.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Warto choć wspomnieć, że rzeczywistość z początku 2010 roku i ta z 2021 to dwa różne światy, różne wyzwania, zupełnie inny rynek mediów w Polsce i inna specyfika działań komunikacyjnych. To również bardzo duża konkurencja na rynku firm marketingowych i public relations – konkurencja w postaci firm, które ten rynek w Polsce w latach 90. tworzyły i w sposób istotny zdominowały. Duży wyzwaniem, szczególnie w kontekście największych międzynarodowych firm, z którymi chciałem współpracować było przekonanie, że warto zaufać trzydziestolatkowi z ponad 10 letnim doświadczeniem, który właśnie stawia pierwsze kroki w nowej firmie – dodam, że było nas troje: ja i moich dwóch wspólników. Wielokrotnie, gdy pojawialiśmy się na pierwszych przetargach całym trzyosobowym zespołem, spotykaliśmy w korytarzu naszych konkurentów w liczbie dwukrotnie większej. A był to czas, gdy na klientach robiło to jeszcze wrażenie. Wiele przez te jedenaście lat się zmieniło ale nie wszystko. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj ja oraz dwie moje wspólniczki – Agnieszka Różycka i Barbara Wasyl, angażujemy się w bieżące projekty, jesteśmy w stałym kontakcie z klientami, doradzamy optymalne rozwiązania i trzymamy rękę na pulsie wydarzeń. Pomimo niemal dwudziestoosobowego zespołu, sami często piszemy komunikaty prasowe lub przygotowujemy klientów do wywiadów oraz utrzymujemy stałe kontakty z dziennikarzami. Po prostu lubimy tę pracę i czujemy się uprzywilejowani, że możemy ją wykonywać w taki sposób, jaki wydaje nam się najbardziej etyczny i skuteczny.
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu? / Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
Główny koszt to nie biuro, bo przecież większość z nas może pracować zdalnie. To również nie pracownicy, bo w pierwszych miesiącach – jeśli zaczynasz zupełnie od zera – nie są niezbędni. Główny koszt to komfort zainwestowania swojego czasu w zbudowanie fundamentów swojej firmy. To tysiące godzin – często weekendy i czas urlopowy – który należy przeznaczyć na budowanie rozpoznawalności i zaufania do swojego pomysłu na biznes. W moim przypadku ten koszt wyceniłem na 6 miesięcy. Tyle mogłem zainwestować w launch marki BrandLab i tyle de facto zajęło mi pozyskanie pierwszego, a za chwilę kolejnego klienta, co miało niebagatelne znaczenie dla dalszego rozwoju firmy. Duże, międzynarodowe marki działają jak magnes. Jeśli firma deweloperska o światowym zasięgu zaufała małej, warszawskiej agencji, to na pewno na to zaufanie zasługuje.
Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Jeśli jesteś doświadczonym PR-owcem to już doskonale wiesz, że emocje w naszym fachu jedynie przeszkadzają. Wiesz również, że przy każdej realizacji potrzebujesz planu B, a najlepiej również C i D. Potraktuj więc swoje nowe wyzwanie zawodowe, jak dobrze przygotowany projekt. Przeanalizuj swoje mocne strony, określ słabsze, odpowiedz na pytanie, jak ma wyglądać Twoja firma za rok, trzy, pięć lat. I jeszcze jedno – zadaj sobie pytanie, czy masz w swoim otoczeniu przynajmniej jedną osobę, której ufasz i na której możesz polegać. Prowadzenie firmy, a w szczególności w tak intensywnej i złożonej branży, jak komunikacja – wymaga gry zespołowej. Miałem ten przywilej, że od początku wiedziałem, z kim chcę budować BrandLab i jednocześnie wielkie szczęście, że te osoby chciały ją budować ze mną.
Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Wam się podczas realizacji własnego biznesu?
Było wiele nietypowych sytuacji, ale stanowią one ten fragment naszej pracy, który zachowujemy wyłącznie w naszej pamięci.
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Jest bardzo wiele czynników, które decydują o powodzeniu biznesu. Na wiele z nich nie mamy wpływu. Wiem na pewno, bez jakich elementów niemożliwe jest zbudowane dobrze prosperującej firmy usługowej. W moim odczuciu kluczowe jest właścicielskie podejście do prowadzenia firmy, codzienne zaangażowanie w jej rozwój i angażowanie się w życie zespołu i rozwój zawodowy jego członków.
Ale także umiejętność twardego powiedzenia: NIE. Zdarzyło nam się kilkukrotnie wycofać z projektów lub odmówić podjęcia współpracy w wyniku wewnętrznej analizy, którą przeprowadziliśmy w gronie wspólników.
Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Znalazłoby się kilka drobniejszych sytuacji, w których być może zachowałbym się inaczej, poświęciłbym im trochę więcej czasu. Jednak ich ranga i wpływ nie miałyby większego znaczenia na miejsce, w którym dzisiaj znajdujemy się zawodowo.
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Doskonałe przygotowanie zawodowe i zróżnicowane doświadczenie to absolutny fundament, na którym można budować ekspertyzę i siłę zespołu. Umiejętność słuchania i słyszenia – tak rzadka dzisiaj – na pewno pomogą w zbudowaniu partnerskich i długofalowych relacji z klientami i innymi partnerami biznesowymi.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Wraz ze wspólniczkami chcemy utrzymać kurs, na którym jesteśmy od 12 lat i pielęgnować wartości, którym od początku jesteśmy wierni. Pragniemy pozostać średniej wielkości firmą doradczą i w dalszym ciągu wykonywać naszą pracę skutecznie i etycznie. A przy okazji chcemy mieć zwykłą, ludzką frajdę z projektów, które realizujemy i z kolejnych wybitnych ekspertów, którzy wychodzą spod naszych skrzydeł.