ChatGPT i milion użytkowników w tydzień
ChatGPT od startupu OpenAI to czatbot, który odpowiada na pytania zadawane przez użytkowników. Potrafi on wygenerować prosty tekst czy znaleźć odpowiedzi na frapujące nas pytania. Nie zawsze działa to jednak jak należy.
Niekiedy ChatGPT bardziej „zgaduje” co mamy na myśli i zdarza się, że trafia w sedno. Czasem jednak nie radzi sobie z przetwarzaniem danych, którymi dysponuje i nie rozumie ich kontekstu. Jego działanie na chwilę obecną jest nieco losowe i nierzadko wymaga dość precyzyjnych komend.
Zobacz również
Mimo to ChatGPT szybko zyskał popularność i pozyskał milion użytkowników w tydzień. O owym czatbocie wypowiadali się eksperci od marketingu, AI czy IT, media czy influencerzy. Zaczęły się również pojawiać memy z wykorzystaniem tego, co wygenerował rzeczony czatbot. Szum był zatem na tyle duży, że dotarł w końcu i do Google’a i całego Alphabet Inc.
Google boi się ChatGPT?
I jak wskazują dziennikarze The New York Times sukces ChatGPT miał spowodować ogłoszenie „kodu czerwonego” w Google. Jak sugerują Nico Grant i Cade Metz – dziennikarze NY Times – firma obawia się dojścia do ściany i powstania technologii, która wywróci ich biznes do góry nogami.
A zatem ChatGPT nie jest tutaj sednem sprawy, a zapalnikiem wywołującym iskrę obaw. Tym bardziej że samo Google dołożyło niemałą cegiełkę do powstania ChatGPT. Zważywszy też na to, że rdzeń owego czatbota został stworzony przez badaczy z Google’a.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Przez ponad 20 lat Google’owi udało się zdominować rynek wyszukiwarek, a także przeglądarek w większości miejsc na świecie. Bastionów, które nie ulegają wpływom giganta, jest niewiele i zaliczają się do nich m.in. Rosja, Chiny czy jeszcze do niedawna Japonia (która w większości korzystała z Yahoo jeszcze w okolicach 2015 r.). Sytuacja na rynku może się jednak zmienić. I wówczas – według dziennikarzy NY Times – Google może w jakiś sposób blokować rozwój startupów czy firm tworzących podobne do ChatGPT rozwiązań.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Sama firma zresztą stworzyła podobnie działający program już dawno. Nazywa się on LaMDA i kilka miesięcy temu jeden z pracowników Google’a podnosił nawet, że czatbot stał się czującą i rozumującą istotą. Firma jednak szybko zdementowała te plotki.
Mimo to jak podaje NY Times – gigant może być niechętny do wprowadzania takiego rozwiązania szerzej na rynek. A to za sprawą tego, że aż 80% przychodów Google’a pochodzi z reklam. W przypadku czatbota trudniej o rzeczone reklamy. A przynajmniej na razie sensownie je wpleść w wygenerowywaną treść.
Czatboty zastąpią wyszukiwarki? Niekoniecznie
Jak wskazuje polski poeta i prozaik – Piotr Czerski – wyszukiwarki mają tę przewagę nad AI, że mają o wiele niższy próg wejścia i cechuje ich lepsza interaktywność. Tzn. łatwo jest porozumiewać się z nimi w języku naturalnym. Z czymś, z czym czatboty czy voiceboty nierzadko sobie jeszcze nie radzą. Nawet rzeczony ChatGPT niekiedy nie rozumie, o co nam chodzi. I trudno powiedzieć, jak szybko zacznie rozumieć.
Czy czatboty śnią o elektrycznych użytkownikach?
Należy jednak pamiętać, że są i będą rozwiązania lepiej działające w tym obszarze. Zarówno czatbotów, jak i voicebotów. A ponadto ChatGPT obecnie jest bezpłatnym narzędziem i jak na takie jest ciekawą zabawką. Jednak funkcjonującą na podobnym poziomie co stary, polski Snikers stworzony przez Marcina Dukaczewskiego.
Snikers powstał w okolicach 2003 r. i już wówczas niektórzy mieli problem ze zorientowaniem się, że rozmawiają z „chatterbotem”. Sam twórca Snikersa zresztą już w 2005 r. podjął współpracę z Gadu-Gadu i dzięki temu marki czy prywatne osoby mogły podpiąć chatterbota pod swój nr GG. I to na kilkanaście lat przed ChatGPT!
AI nadal będzie się rozwijać, ale nie mamy obecnie pewności, w jakim kierunku pójdzie oraz gdzie i kiedy ta droga dobiegnie końca.