grafika: fotolia.pl
1. Współczynnik odrzuceń pokazuje ile % użytkowników było na mojej stronie krócej niż 10 sekund
MIT. Współczynnik odrzuceń, który widzisz w Google Analytics (jeśli nie zmieniałeś kodu śledzenia) wskazuje % wizyt jednoodsłonowych, a więc takich, w czasie których Internauta obejrzał tylko 1 podstronę, po czym opuścił Twoją witrynę. Nie ma żadnego znaczenia, czy spędził na niej 5 sekund, czy 5 minut! Współczynnik odrzuceń nie musi więc obejmować wyłącznie osób, o których guru analityki Avinash Kaushik mówi: „I came, I puked and I left” (pozostawiam Ci tłumaczenie ;).
Zobacz również
Skąd ten mit? Prawdopodobnie wywodzi się właśnie z książki Avinasha, który zwraca uwagę na to, że bounce rate w takiej wersji ma ograniczoną przydatność. Odwiedzający muszą poświęcić ok. 10 sekund na przyjrzenie się witrynie, żeby zorientować się czy zawiera potrzebne informacje. Jeśli nie – uciekają, jeśli tak – zostają, niekoniecznie przechodząc na kolejne podstrony. Kaushik proponuje więc skupić się właśnie na analizie czasu spędzonego w witrynie, a nie liczbie obejrzanych podstron.
Dobra wiadomość: jeśli podoba Ci się takie podejście, wystarczy niewielka zmiana w kodzie, żeby tak właśnie liczyć współczynnik odrzuceń . Jak to zrobić? Wklej poniżej funkcji _trackPageview skrypt, który wywołuje zdarzenie za każdym razem, kiedy ktoś spędzi na Twojej stronie ponad 10 sekund:
setTimeout(’_gaq.push([’_trackEvent’,’CzasUzytkownika’, 'BezOdrzucen’, 'Powyżej 10 sekund’])’,10000);
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Wartość „1000” na końcu skryptu to czas przedstawiony w milisekundach. Jeśli za trafniejszy uznasz inny przedział, możesz śmiało dokonać odpowiedniej zmiany (1 sekunda = 1000 milisekund).
Słuchaj podcastu NowyMarketing
2. Wysoki współczynnik odrzuceń to znak, że moja witryna jest kiepska
TO ZALEŻY. Wiesz już, że odrzucenie nie musi znaczyć, że użytkownik wziął nogi za pas od razu po wejściu na Twoją witrynę. To, że ktoś nie przeszedł nigdzie dalej może równie dobrze oznaczać, że znalazł na Twojej stronie docelowej wszystkie potrzebne informacje i opuścił ją wdzięczny i szczęśliwy. Jednak jeśli obejrzenie tylko jednej podstrony nie jest dla Twojej witryny zdrowym objawem, powinieneś przyjrzeć się:
- architekturze strony: Czy nawigacja jest prosta i intuicyjna? Czy używasz wezwań do działania (ang. call-to-action), żeby podpowiedzieć użytkownikom, czego od nich oczekujesz? Czy na stronie łatwo można znaleźć dodatkowe informacje?
- zawartości strony: Czy można na niej znaleźć przydatne informacje? Czy są przedstawione w czytelnej i łatwej do „skanowania” formie? Czy niezoptymalizowane grafiki nie przedłużają w nieskończoność ładowania strony?
- reklamom: Czy aby na pewno nie obiecujesz zbyt wiele? Czy na stronie docelowej Internauta może szybko znaleźć ofertę, o której wspominałeś?
3. Współczynnik odrzuceń pomaga ocenić dobór słów kluczowych do pozycjonowania
FAKT. Wysoki współczynnik odrzuceń dla naturalnego ruchu z wyszukiwarek może wskazywać na to, że zoptymalizowałeś swoją stronę dla niewłaściwych słów kluczowych. Dlaczego? Może stanowić dowód na to, że Internauci, którzy weszli na Twoją stronę nie znaleźli na niej informacji, których się spodziewali. A więc niestety: złożyłeś im obietnicę bez pokrycia i nieprędko do Ciebie wrócą! W takiej sytuacji powinieneś zastanowić się nad jednym z dwóch rozwiązań:
- możesz zdecydować się na zmianę słów kluczowych na takie, które bardziej precyzyjnie opisują zawartość = strony, aby trafiali na nią Ci użytkownicy, którzy faktycznie chcą skorzystać z Twojej oferty,
- jeśli słowa kluczowe są w Twojej opinii wystarczająco precyzyjne, warto popracować nad treścią witryny, aby lepiej odpowiadała na potrzeby Internautów.
W dobie ogromnej popularności wyszukiwarek praktycznie każda Twoja podstrona może pełnić rolę strony głównej, dlatego koniecznie weź pod uwagę, czy spełnia swoje zadanie!
4. Współczynnik odrzuceń nie powinien przekraczać 30-40%
MIT. Marketingowcy uwielbiają wskazówki dotyczące „zdrowego” poziomu każdego ze wskaźników. Zawsze to jakiś punkt zaczepienia w niepewnym internetowym świecie 😉 Nie inaczej jest w przypadku współczynnika odrzuceń. Jednak absolutnie nie powinieneś się przywiązywać do takich szacunków. Dlaczego? To proste – każda strona jest inna! Trudno oczekiwać, że współczynnik odrzuceń dla dużego portalu informacyjnego, strony docelowej kampanii e-mailowej i bloga będzie taki sam. Widać to chociażby w badaniu przytaczanym przez firmę KISSmetrics:
Źródło: blog.kissmetrics.com
Jak widać, współczynnik odrzuceń dla prostych stron docelowych (landing pages) może wynosić nawet 90% i nie ma w tym nic nadzwyczajnego! Mam nadzieję, że ta infografika pomogła Ci odetchnąć z ulgą ;).
5. Mierzenie zbiorczego współczynnika odrzuceń dla bloga nie ma sensu
FAKT. Jeśli Twój blog ma lojalnych czytelników, prawdopodobnie znakomita większość z nich odwiedza go tylko po to, żeby zapoznać się z najnowszym postem (np. za pośrednictwem RSS-a), po czym pełna uznania opuszcza go aż do następnej aktualizacji. W takiej sytuacji Twój współczynnik odrzuceń nigdy nie będzie zachwycający i nie ma w tym ani krzty Twojej winy.
Wyjątkiem mogą tu być obszerne blogi, przypominające raczej portale informacyjne/edukacyjne, niż zwykłe pamiętniki. W tym przypadku wysoki współczynnik odrzuceń dla strony głównej rzeczywiście może być niepokojący.
Czy to znaczy, że powinieneś zupełnie odpuścić sobie analizowanie tej miary? Pewnie, że nie! Jest jedna grupa odwiedzających, od której na pewno nie oczekujesz wyjścia ze strony po obejrzeniu jednej podstrony: to nowi użytkownicy. Oni powinni raczej przejrzeć archiwalne wpisy, zapisać się do newslettera, zajrzeć do sekcji o autorze… Utwórz więc segment zaawansowany, który uwzględnia tylko tych, których gościsz po raz pierwszy i sprawdzaj, jakie wartości współczynnik odrzuceń przybiera dla tej grupy. Wystarczy kliknąć przycisk „Zaawansowane segmenty” i wybrać opcję „Nowi użytkownicy”. Proste, prawda?
Źródło: analytics.google.com
Mam nadzieje, że po lekturze tych kilku stron współczynnik odrzuceń nie ma już dla Ciebie żadnych tajemnic ;). A więc: czas na analizę! Powodzenia!
Martyna Zastrożna – specjalistka ds. marketingu w WebDoctor sp. z o.o. i redaktor naczelna SeoPortalu. Zawodowo: e-ntuzjastka marketingu internetowego i web usability. Z nieskrywaną fascynacją przygląda się też tabelkom i wykresom w ukochanym Google Analytics.