fot. www.facebook.com/AdrianFabrykaRajstop
Czasami aż rzygać się chce od tego piękna.
Zobacz również
Piękny David Beckham dla H&M, piękna Anja Rubik dla CCC. Piękne szafiarki i ich pięknie wyżebrane gifty. Nawet Dorota Wellman pięknie wygląda, specjalnie dla Lidla. Piękne stylizacje, dla pięknych zdjęć przed lustrem. Pięknie komercjalizowana popularność. Piękno kształtuje nas do tego stopnia, że jeśli jakaś marka, kojarzona z kategorią piękna robi coś, co się w tym kanonie nie mieści, zbiera mocne kopniaki w podbrzusze. A w tłumie kopie się milej, mocniej i przyjemniej. Piękniej.
Pamiętacie skecz z kamienowaniem u Monty Pythona? Nas ciągle śmieszy, szczególnie, że właśnie w nim można było kupić sobie fajny kamień do rzucenia w ofiarę.
„Poproszę dwa białe kamienie, jeden czarny i paczkę żwiru!”
Dzisiaj jest łatwiej, bo dzisiaj mamy social media. Tam każdy ekspert od wszystkiego, począwszy od piłki nożnej na reklamie skończywszy, może sobie kamieniami rzucać do woli. Pamiętacie jak 10 lat temu Agora wypuściła dziennik „Dobry dzień”. Badania poprzedzające ten debiut najprawdopodobniej pokazały, że ludzie są już zmęczeni tymi wszystkimi tabloidami, gazetami ze śmiercią, smrodem i gniciem kończyn. Że z pewnością byliby zainteresowani gazetą codzienną, gdzie takich informacji by nie było, gdzie świat byłby piękny. Za badaniami nie poszła intuicja wydawcy, że być może ludzie tam im po prostu pościemniali, a prawda była daleka od ich deklaracji.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Bo prawda była tak daleko, jak Wargorr od Wedla. Pismo tak szybko jak weszło tak zeszło, bo kupowane było wyłącznie przez rodziców dzisiejszych kabaretowych gwiazd YouTube. Niby dużo, ale jednak za mało, żeby sprzedaż utrzymywać.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Bo rajstopom to nie wypada
Wy od tygodnia rzucacie niezłym żwirem i kamieniami w Adriana, producenta rajstop, za to, że ośmielił się wykorzystać kontekst funeralny do zareklamowania swojej marki. Deklarujecie, że to jej koniec, że nigdy – przenigdy – jej nie kupicie. Że ostateczne granice zostały złamane. Pamiętacie kampanie Benettona? One były jakieś 23 razy mocniejsze niż te Adriana, a działy się sto lat temu. Szokowały, zmuszały do myślenia i działały. W Internecie takie rzeczy, jak reklama Adriana, atakują nas non stop. Nie udawajcie, że nagle rusza Was kilka billboardów na mieście. W świecie, w którym na okładce tabloidu może wylądować zamordowana dziewczynka, w którym zdjęcie martwego trzylatka na plaży udostępniane jest bez ograniczeń, reklama rajstop w kontekście pogrzebu jest czymś co szokuje? Poważnie? Was, pokolenie XYZ?
Wiemy, że nasza, polska kultura, traktuje śmierć i wszystko co z tym związane bardzo poważnie. W tym jest właśnie problem, w potraktowaniu tematu zbyt bezpośrednio w samej kreacji reklamowej. Przez twórców i przez odbiorców.
Monica Bellucci i jej Malena
Bo ostatniej reklamie Adriana oczywiście czegoś brakuje. Czego? Może budżetu na lepszego art directora? Lepszej sesji? Lekkiej zmiany komunikatu? Pokazania sensu, który jest ważny, nie w najbardziej oczywisty sposób?
Piszemy lekkiej zmiany, bo przy takiej strategii komunikacji, jaką stosuje Adrian, z tego co stało za tą reklamą można było zrobić coś, o czym by się mówiło, i coś co byłoby bardzo skuteczne.
Pamiętacie film Malena? Główna bohaterka jest przekonana, że straciła męża na wojnie, jest w żałobie, ale chce wyglądać pięknie. I za to w efekcie zostaje ukamienowana. To oczywiście duży skrót myślowy, jak na dwie godziny wyśmienitego filmu, ale w efekcie o to w nim chodziło. O działanie na przekór wszystkich dookoła, o wyrazistość, o walkę o swoje. W okolicznościach, w których piękny wygląd był „oczywistą” zachętą do seksu.
Odważna strategia popłaca
To nie jest najlepsza reklama firmy Adrian. Poprzednie były idealne, najnowszej brakuje tej szczerości, którą miały poprzednie odsłony, pokazujące, że Adrian kocha wszystkie kobiety. Niezależnie od tego jak wyglądają, jaki mają rozmiar, co przeszły, co przechodzą albo jaką tragedię przeżyły. Niezwykła odwaga w świecie pięknych modelek i ich pięknych ciał, reklamować swoją firmę modelką na wózku albo modelką po przebytej mastektomii.
Adrian, czy tego chcecie czy nie koleżanki fashionistki, to idealny przykład jak konsekwentnie budować swoją markę. Jak wyjść z szafy darmowych ciuchów. Mając długofalową strategię. Popełniając czasami po drodze błędy. Bo jeśli taka strategia jest tylko w głowie Pani Prezes, czasami błędy popełnić można – to brak perspektywy, który powoduje brak dystansu, którego tym razem trochę zabrakło.
Adrian, czy tego chcecie czy nie koledzy, którzy nigdy nie kupicie nic od Adriana, ma gdzieś przypadkowych kamieniarzy internetowych. Nie w Internecie i nie na forach jest jego grupa docelowa. Ona jest w Polsce, niezbyt pięknej, codziennej, nie idealnej. Tej, która od czasu do czasu tego piękna potrzebuje, ale docenia też takie firmy i takie marki, które nie obiecają jej cudu. Czy to nie piękne, że my, starzy faceci, znamy tylko jedną markę producenta rajstop? I to taką, której nazwę wypowiemy od razu po zapytaniu.
Czy Adrian to jeszcze producent rajstop czy już marka? Jeszcze nie, ale wydaje się być od niej o krok.
No a teraz czas na Was, za obronę tego Adriana – żwir w garść i walcie w nas!